Przesunięcie terminów ze względu na COVID-19 spowodowało, że jest szansa na ponowne konsultacje dokumentu. Warto ten czas dobrze wykorzystać, bo zapisy muszą być bardzo konkretne, a za ich niewykonanie grożą spore kary
Programy ochrony powietrza (POP) przygotowuje się wszędzie tam, gdzie choćby jedna szkodliwa substancja przekracza określony poziom. Ponieważ w Polsce z przekroczeniami mamy do czynienia prawie wszędzie, wszystkie regiony wykonują POP. W tym roku zarządy województw mają je opracować do końca czerwca (początkowo był to 30 kwietnia), a sejmiki przyjąć do 30 września. Czasu nie zostało więc wiele, zwłaszcza że epidemia utrudniła pracę nad tymi dokumentami, a przede wszystkim konsultacje społeczne. – Mimo to dostaliśmy dwa tysiące uwag, zarówno od gmin, jak i od organizacji pozarządowych – mówi Marcin Podgórski, dyrektor departamentu gospodarki odpadami, emisji i pozwoleń zintegrowanych Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Urząd szuka złotego środka, by uwzględnić jak najwięcej z nich, a dodatkowy czas na opracowanie POP zamierza wykorzystać na powtórne konsultacje.

Nie wskaźniki, lecz konkrety

Mazowiecki program ma być znacznie bardziej konkretny niż do tej pory. Jego głównym elementem będzie wymiana kopciuchów. – Każda gmina dostanie wytyczne, ile konkretnie urządzeń grzewczych i w jakim czasie ma wymienić – mówi Marcin Podgórski. Te, które na jej terenie są, będą regularnie sprawdzanie. Po zgłoszeniu, np. przez sąsiada, nieprawidłowości w użytkowaniu paleniska, interwencja odpowiednich służb – zgodnie z założeniami POP – odbędzie się maksymalnie w ciągu kilkunastu godzin. Ale to nie wszystko. Województwo chce, by tam, gdzie jest to uzasadnione, drogi były myte, by nie dochodziło do wtórnego pylenia. W stolicy mają też powstać strefy ograniczonego transportu (choć to wymaga zmian w prawie). Konieczna jest też dalsza poprawa jakości taboru komunikacyjnego.
Podobne konkrety ma zawierać program dla Małopolski – najlepiej oceniany przez organizacje pozarządowe. Jak mówi nam Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego, w tym województwie, poza działaniami zbliżonymi do tych, jakie planuje Mazowsze, każda gmina ma obowiązkowo otworzyć punkt dostępu do programu „Czyste powietrze”, a także zatrudnić ekodoradcę. Oprócz tego w planach jest obowiązek przeprowadzania szybkich kontroli palenisk nie tylko przez straż miejską, lecz także przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Wciąż daleko do doskonałości

Organizacje ekologiczne są zdania, że zaplanowane przez województwa działania to za mało. Dla przykładu dolnośląscy aktywiści krytykują, że w tamtejszym POP nie ma realnej kontroli palenisk indywidualnych pod kątem przestrzegania uchwał antysmogowych i zakazu spalania odpadów. Nie podoba im się też brak całkowitego zakazu spalania paliw stałych w mieszkaniach i obiektach usługowych, w których jest możliwość przyłączenia do sieci gazowej lub ciepłowniczej. Dolnoślązacy chcieliby też ukierunkować lokalną pomoc na działania antysmogowe w domach wielorodzinnych, bo program „Czyste powietrze” przeznaczony jest dla budynków jednorodzinnych. Tamtejsza bolączka, nieuwzględniona dotychczas w programie, to nielegalna sprzedaż węgla brunatnego, który, choć zakazany, to wciąż służy do opalania w domowych kotłach. Ale kardynalnym błędem, według dolnośląskich aktywistów, jest przyjęcie w projekcie POP założenia o osiągnięciu poziomów dopuszczalnych norm dopiero w 2026 r. ‒ Szkodliwe jest zwłaszcza przyzwolenie na przekroczenie poziomu docelowego dla rakotwórczego benzo(a)pirenu – mówi Krzysztof Smolnicki, wiceprezes organizacji Polska Zielona Sieć. Potwierdza to Miłosz Jakubowski, prawnik z organizacji Frank Bold. – Województwa nawet nie zakładają, że uda się osiągnąć docelowy poziom dla tej substancji – dodaje. Dlaczego? Według nich nie ma takich możliwości technicznych i ekonomicznych. Ale, jak podkreśla ekspert, w takiej sytuacji w POP powinno być konkretne wyliczenia, z jakimi kosztami to się wiąże.

Włodarze i mieszkańcy niewiele mogą

Problem z programami polega na tym, że nawet jeśli gminy chcą działać bardziej ambitnie, to niewiele mogą zrobić. Dlaczego? Bo one POP tylko opiniują. – To oznacza, że nie mają w praktyce żadnych mechanizmów, by wymusić wpisanie do programu konkretnych rozwiązań prawnych. A ich opinia nie jest wiążąca dla zarządu województwa – wyjaśnia Mateusz Karciarz, prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp. k. w Poznaniu. Krakowscy aktywiści próbują to zmienić. Lobbują, by w małopolskim POP znalazł się zapis, że jeśli jakaś gmina zechce przyjąć uchwałę antysmogową i wystąpi o to do marszałka, to sejmik będzie zobligowany się na to zgodzić.
DGP

Efekt koronawirusa

Przedstawiciele gmin obawiają się jednak, że w ze względu na wydatki związane z epidemią z pieniędzmi na działania antysmogowe będzie krucho. – Budżety gmin na 2020 r. wzięły po prostu w łeb. A co będzie w przyszłym roku, w sytuacji, jaką mamy, nie sposób prorokować – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP. Zwraca też uwagę, że nie ruszył jeszcze na dobre program „Czyste powietrze”, a przede wszystkim ta jego część, która dotyczy mniej zamożnych mieszkańców. Ponadto nie wiadomo ostatecznie, jak będzie weryfikowany poziom dochodów – na zaświadczenia czy oświadczenia. Przedstawiciel ZGW nie ma wątpliwości, że ustalenia tak istotnych kwestii determinują możliwość wywiązania się przez samorządy z nakładanych na nie programami obowiązków. – Obawiam się, że przede wszystkim ze względów finansowych gminne programy pomocowe także w zakresie działań antysmogowych mogą nie przynieść efektu – dodaje Świętalski. W takiej jednak sytuacji gminy mogą się znaleźć w poważnych opałach. Za niewykonanie działań narzuconych POP grozić im bowiem mogą surowe kary – od 50 do 500 tys. zł.