Gminy pierwotnie dostały od rządu niecałe dwie godziny na przygotowanie szczegółowej dokumentacji o wydatkach COVID-owych.
Dopiero kilka dni temu rząd zaczął zbierać od samorządów te dane. Są potrzebne, żeby aplikować o pieniądze z Funduszu Solidarności UE (FSUE). Został on utworzony w 2002 r. po powodziach w Europie. Chodziło o zapewnienie finansowej pomocy państwom członkowskim zmagającym się z klęskami żywiołowymi. Polski rząd skorzystał z tego funduszu w 2018 r. Wówczas otrzymaliśmy ponad 12 mln euro na zniwelowanie skutków nawałnic z 2017 r., które nawiedziły Pomorze, Kujawy i Wielkopolskę. Z tych pieniędzy sfinansowano odbudowę zniszczonych terenów i pokryto część kosztów interwencji służb ratunkowych.
W związku z pandemią COVID-19 Bruksela na początku kwietnia zdecydowała, że środki z FSUE będą mogły być przekazane także na finansowanie działań służb medycznych. W tym roku do wzięcia z funduszu jest 800 mln euro. Jako pierwsi wstępny wniosek złożyli Włosi, Komisja Europejska informowała o tym 27 kwietnia. Polski rząd także zamierza sięgnąć po pieniądze z tej puli. W tym celu musi wypełnić stosowny wniosek. Aby to zrobić, potrzebuje szczegółowych danych od wielu instytucji, w tym od samorządów.
W piątek 29 maja z Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego MSWiA wychodzi pismo do wszystkich wojewodów, w którym pada prośba o „przeanalizowanie poniesionych wydatków na walkę z pandemią i przesłanie informacji zwrotnej”. ‒ Proszę jednocześnie o pozyskanie informacji o poniesionych i prognozowanych wydatkach przez jednostki samorządu terytorialnego. Termin prognozowanych wydatków powinien obejmować okres do 30 czerwca 2020 r. i powinien być poparty stosownymi dokumentami (umowy, niezapłacone do tej pory faktury itp.). Wydatki te powinny być bezpośrednio związane ze zwalczaniem skutków COVID-19 ‒ pisze kierujący departamentem Dariusz Nowak. Jednocześnie wskazuje, że nieprzekraczalnym terminem na dostarczenie danych jest... godz. 14, tego samego dnia. Sprawa ma być potraktowana jako „bardzo pilna”.
Wojewodowie „wypychają” więc pismo do samorządów. Przykładowo e-mail od służb wojewody mazowieckiego trafia do władz lokalnych z jego terenu o godz. 12.19. Tu wyznaczony deadline jest jeszcze krótszy ‒ do 13.30, czyli w praktyce nieco ponad godzina. Przy czym zakres danych, które samorządy mają zebrać w tym czasie, jest dość rozległy. Chodzi m.in. o poniesione i prognozowane do końca czerwca wydatki m.in. na sprzęt ochrony osobistej, pomoc medyczną (w tym leki, sprzęt, koszty opieki zdrowotnej, analizy laboratoryjne), opracowanie szczepionek lub leków, specjalną pomoc dla ludności i wrażliwych grup, urządzenia sanitarne budynków czy ocenę i zarządzanie ryzykiem. Wszystko musi być poparte np. fakturami czy umowami.
‒ Gdy zobaczyliśmy terminy narzucone przez wojewodę, zrobiło się nerwowo ‒ opowiada Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa. ‒ Uświadomiliśmy służby wojewody, że nie da się tak szybko zebrać danych ze wszystkich jednostek organizacyjnych miasta. Wyznaczono nam nowy deadline, tym razem do wtorku. W poniedziałek zrobiliśmy więc na szybko sztab i we wtorek wysłaliśmy dokumenty. Nikt nie wytłumaczył nam, skąd taki pośpiech ‒ dodaje Kosiński. ‒ Zrobiliśmy to zestawienie w trybie pilnym, byśmy nie zostali pominięci przy późniejszym rozdziale pieniędzy. Obawiam się, że w tym pośpiechu jakaś faktura mogła się zawieruszyć i nie zostanie uwzględniona w późniejszych rozliczeniach. Niektóre kwoty to są szacunki, bo przecież precyzyjnie nie określimy wydatków do końca czerwca ‒ zastrzega.
Ciechanów wykazał koszty na ponad 1 mln zł, z czego poniesione wydatki to ok. 686 tys. zł, a reszta to prognozy. Ale od wielu samorządowców słyszymy, że mają problem z wyliczeniami, bo nie jest dla nich jasne, jakie konkretnie koszty wykazywać w zestawieniach (zwłaszcza że jedna z pozycji to „inne”).
Zapytaliśmy MSWiA m.in. o to, z czego wynika taki pośpiech, kiedy pieniądze z FSUE trafią do Polski i czy metodologia wyliczeń zostanie doprecyzowana. Resort nie wyjaśnił powodów, dla których wyznaczono tak krótkie terminy, stwierdził za to, że rolą MSWiA jest jedynie „techniczna obsługa wniosku, na którego treść składa się materiał przesłany przez inne instytucje”. Twierdzi też, że Komisja Europejska (KE) nie określiła dokładnego terminu ewentualnego przyznania pomocy. ‒ Jeśli chodzi o zakres danych, które znalazły się w piśmie do wojewodów, to wynika on ze wzoru wniosku o środki określonego przez KE. Wojewodowie zebrali podstawowe dane, które aktualnie są uszczegóławiane ‒ informuje MSWiA.
‒ Narzucone terminy są z kosmosu, wygląda na to, że rząd „przespał” sprawę i teraz na szybko próbuje nadrabiać zaległości ‒ ocenia jeden z samorządowców.
Od innych słyszymy, że pośpiech mógł wynikać z pochopnego wyliczenia terminów. Na złożenie wniosku o środki z FSUE jest 12 tygodni, liczonych od dnia, w którym „władze publiczne dotkniętego państwa po raz pierwszy podjęły oficjalne działania przeciwko skutkom sytuacji nadzwyczajnej lub od dnia ogłoszenia stanu wyjątkowego (lub podobnego)”. Jeśli uznamy, że taką datą był 14 marca, gdy w Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, to termin na złożenie wniosku mijałby w tę sobotę. Na stronie internetowej FSUE jest adnotacja, że do 24 czerwca można składać dodatkowe informacje do wniosku.
Zapytane o tę kwestię MSWiA twierdzi, że właściwy termin upływa właśnie 24 czerwca. To samo słyszymy od służb prasowych KE. ‒ Zwyczajnie jest faktycznie 12-tygodniowy termin, ale w przypadku wniosków dotyczących koronawirusa komisja zdecydowała się przyjmować aplikacje do 24 czerwca ‒ mówi nam osoba zbliżona do KE.
Jak słyszymy, zbieranie danych idzie opornie. ‒ To ogrom papierkowej roboty robionej na ostatnią chwilę ‒ twierdzi samorządowiec i zastanawia się, czy w tej sytuacji nawet 24 czerwca jest realny.