Głosowanie mieszane, czyli z możliwością oddania głosu korespondencyjnie i stacjonarnie, będzie droższe. Gminy chcą wyższych dotacji i pytają o pokrycie dodatkowych wydatków na środki bezpieczeństwa w lokalach wyborczych
Jeśli głosowanie miałoby się odbyć 28 czerwca, nie zostało wiele czasu na organizację tak dużego przedsięwzięcia. Dziś prace nad projektem ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. z możliwością głosowania korespondencyjnego mają kontynuować senackie komisje.

Mniej pieniędzy, więcej zadań

Białystok z 350 tys. zł dotacji na wybory prezydenckie na przygotowanie głosowania 10 maja wydał ponad 64 tys. zł. Lublin nie ma już 32 tys. zł z 400 tys. zł dotacji, a Bydgoszcz wydała niemal 61 tys. zł z prawie 387 tys. zł. Poznań na organizację wyborów prezydenckich otrzymał w lutym 509 tys. zł dotacji, z czego wydał 30 tys. zł. Pieniądze poszły m.in. na przygotowanie spisów wyborców, zbieranie zgłoszeń do obwodowych komisji wyborczych i podział na obwody głosowania (wypłacone miastom kwoty nie uwzględniają diet dla członków komisji – największego wydatku).
Decyzją Krajowego Biura Wyborczego (KBW) środki niewykorzystane na 10 maja mają być przeznaczone na przygotowanie i organizację nowych wyborów (które nie zostały jeszcze zarządzone).
– Można z całą pewnością stwierdzić, że obecna kwota pomniejszonej dotacji nie wystarczy na przygotowanie wyborów w formule mieszanej, przewidującej głosowanie korespondencyjne na wniosek – mówi Wojciech Kasprzak, dyrektor wydziału organizacyjnego miejskiego urzędu w Poznaniu.
Zaznacza, że ostateczne koszty organizacji zależą od liczby zgłoszeń wyborców, ale już wiadomo, że dotacja powinna zostać zwiększona o 10–15 proc. na pierwszą turę wyborów. I to przy założeniu, że z głosowania korespondencyjnego skorzystałoby 5 proc. wyborców przy 50 proc. frekwencji. – Miasto przekazało te ostrożne szacunki do KBW – podkreśla Wojciech Kasprzak.
Środki są niewystarczające – wtórują Lublin i Bydgoszcz. O dodatkowe fundusze będzie występować Gdańsk. Miasto otrzymało prawie 416 tys. zł dotacji, z czego wydało 79 tys. zł.
Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi z KBW, czy samorządy otrzymają dodatkowe pieniądze na przygotowanie i przeprowadzenie wyborów prezydenckich.

Potrzeba 30 dni

Lublin liczbę wyborców, którzy skorzystają z głosowania korespondencyjnego, szacuje mniej ostrożnie niż Poznań. – Jeśli korespondencyjnie będzie chciało oddać głos 20 proc. osób uprawnionych do głosowania, daje to ok. 52 tys. osób. Będą one musiały zostać dodatkowo w krótkim czasie obsłużone przez urząd – podkreśla Łukasz Mazur, pełnomocnik prezydenta Lublina ds. wyborów.
Zaznacza, że dotychczas przyjmowaniem zgłoszeń o zamiarze głosowania korespondencyjnego zajmowały się delegatury KBW. Dodatkowe obowiązki nie były więc uwzględniane w dotacji. Wymagają one natomiast większego nakładu pracy urzędników związanego z przyjęciem zgłoszenia, ujęciem w rejestrze głosowania korespondencyjnego, obsłużeniem błędnych zgłoszeń, czyli wysłaniem do wyborcy wezwania do uzupełnienia braków, ujęciem w spisie wyborców zgłoszenia korespondencyjnego i na koniec wysłaniem pakietu korespondencyjnego do wyborcy, który także zostanie przygotowany przez pracowników urzędu.
Nie chodzi jedynie o koszty. Część urzędników w związku z epidemią nie pracuje.
– Przygotowanie pakietów korespondencyjnych w ilościach powyżej 500 sztuk to już jest wyzwanie. Ile osób zgłosi się do głosowania korespondencyjnego? 10 proc.? W Bydgoszczy mamy 260 tys. uprawnionych do głosowania. To będzie wyzwanie, któremu nie podołamy – mówi wprost koordynator wyborczy w bydgoskim urzędzie Agnieszka Jędrzejczak.
Dodaje, że z dostarczaniem pakietów wyborczych przez gminę były problemy w przeszłości – wyborców nie było w domach, mieli inny adres zameldowania, a przebywali gdzie indziej. Wówczas dostarczaniem pakietów zajmowali się także członkowie komisji.
– Ile zadań otrzyma Poczta Polska, a ile samorząd? – dopytuje koordynatorka.
Osoby odpowiedzialne za przygotowanie wyborów podkreślają, że mało czasu to duże ryzyko, że przeprowadzenie głosowania będzie karkołomne i narazi proces wyborczy na błędy. Mówią, że zazwyczaj potrzebują na organizację dwóch miesięcy. W Bydgoszczy jest np. problem z operatorami informatycznymi – zgłosił się tylko jeden. Urząd musi zamówić usługi, np. transport kart i materiałów wyborczych do okręgowych komisji wyborczych, wydruk i rozplakatowanie obwieszczeń.
– Absolutnym minimum na przygotowanie wyborów wydaje się 30 dni, a i to z założeniem, że znane będą przepisy wykonawcze m.in. w zakresie wymogów dla lokali wyborczych i ich wyposażenia, środki ochrony osobistej, wytyczne w zakresie głosowania korespondencyjnego – dodaje Łukasz Mazur z Lublina.

Lokale do dezynfekcji

Pytań jest więcej. Nie są znane wymogi, które lokale wyborcze będą musiały spełniać, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Gminy organizowały głosowania w szkołach i przedszkolach. Niektóre placówki (np. żłobki) ze względu na zbyt małą powierzchnię mogą ich nie spełniać.
Kosztowne podczas wyborów prezydenckich będzie też bezpieczeństwo w lokalach wyborczych. – Jeśli nie otrzymamy uzupełnienia dotacji, nie będzie maseczek, rękawiczek, płynów w obwodowych komisjach wyborczych – mówi koordynator wyborczy w urzędzie miasta w Bydgoszczy.
Lubelski pełnomocnik podkreśla, że brakuje informacji, jak mają być finansowane środki ochronne. – Dotychczasowa dotacja nie uwzględnia tego rodzaju zakupów, a poza członkami komisji muszą zostać w nie wyposażeni również pracownicy urzędu obsługujący wyborców, gospodarze lokali i operatorzy informatyczni obsługujący komisje wyborcze – podkreśla Łukasz Mazur. ©℗
320 mln zł szacunkowy koszt dwóch tur wyborów prezydenckich w 2020 r. w kraju
10-15 proc. dopłaty do pierwszej tury wyborów domaga się Poznań
Etap legislacyjny
Prace w Senacie