Wojewoda unieważnił stołeczną uchwałę krajobrazową, a ratusz będzie o nią walczył w sądzie. Są miasta, którym udało się już wygrać.
W DGP już dwa tygodnie temu pisaliśmy o obawach otoczenia prezydenta Warszawy, że wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł unieważni przyjętą w połowie stycznia uchwałę krajobrazową. Wczoraj negatywna decyzja stała się faktem. Jest o tyle zaskakująca, że w Radzie Warszawy nowe przepisy porządkujące reklamę zostały przyjęte bez kontrowersji – za uchwałą głosowało 51 radnych, w tym 15 z klubu PiS z jego przewodniczącym Cezarym Jurkiewiczem. Nikt nie był przeciw, a wstrzymały się trzy osoby z PiS. Nikt nie kwestionuje, że ze szpecącymi przestrzeń miejską reklamami trzeba skończyć.
Jakie zastrzeżenia ma wojewoda? W uzasadnieniu decyzji wskazał, że naruszono tryb sporządzenia uchwały. Chodzi o to, że w trakcie sesji Rady Warszawy do dokumentu wprowadzono liczne zmiany i nie uzgodniono projektu z Mazowieckim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Po naniesieniu poprawek projekt – zdaniem Konstantego Radziwiłła – powinien być ponownie poddany konsultacjom.
Taka argumentacja nie przekonuje Rafała Trzaskowskiego. – Będziemy skarżyć tę decyzję do sądu administracyjnego – poinformował prezydent Warszawy.
Nie stoi na przegranej pozycji, bo w Gdańsku sąd stanął po stronie samorządu i oddalił zastrzeżenia wojewody pomorskiego wobec uchwały rady miasta.
Ze szpecącą miasto reklamą walczy też Łódź. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchwałę zaskarżył m.in. wojewoda. WSA uchwałę unieważnił, ale miasto się odwołało do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który pod koniec 2019 r. skierował sprawę do WSA do ponownego rozpatrzenia. Problemy z realizacją uchwały ma też Opole: NSA zastanawia się, czy nakaz demontowania nośników reklamowych, które są niezgodne z zapisami uchwały, nie narusza konstytucji, bo prowadzi do wywłaszczenia inwestora bez odszkodowania czy rekompensaty. Trybunał Konstytucyjny dostał w tej sprawie zapytania. Miasta, których uchwały zostały zaskarżone, starają się przygotowywać nowe przepisy.
W przypadku Warszawy sprawa ma drugie dno związane z podejrzeniem o praktyki monopolistyczne na części rynku reklamowego. Obawy takie wyraził już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który prowadzi w tej sprawie postępowanie wyjaśniające. Zdaniem urzędu monopol może mieć miejsce z udziałem spółki córki Agory – AMS. Zarzuty już na etapie konsultacji stołecznej uchwały zgłaszała konkurencja AMS, m.in. Ströer i Clear Channel.
Zarówno ratusz, jak i Agora podejrzenia o monopolistyczną pozycję AMS odrzucają. W DGP opisywaliśmy, na czym miałaby polegać monopolistyczna pozycja AMS. Spółka dzięki wygranemu w 2012 r. przetargowi jest wyłącznym operatorem wiat. Umowa obowiązuje przez dekadę. Na jej mocy spółka postawiła 1580 przystanków – ostatni w maju 2018 r. Wyłączność reklamową ma do końca listopada 2022 r. Uchwała zaś wprowadza dwuletni okres przejściowy na dostosowanie przestrzeni w Warszawie, więc teoretyczny monopol AMS trwałby zaledwie kilka miesięcy. Tyle że stawianie wiat opóźniło się nie z winy spółki. Miały stanąć do końca 2016 r., a ostatnie oddawano 1,5 roku później, co jest podstawą do wydłużenia kontraktu. AMS może liczyć, że do końca 2024 r. będzie wyłącznym operatorem reklamy na wiatach, gdy stołeczna uchwała doprowadzi do likwidacji ok. 90 proc. reklam i billboardów na warszawskich ulicach.
Prawdopodobieństwo takiego scenariusza potwierdził nam także ratusz. Wojewoda mazowiecki, uzasadniając unieważnienie uchwały, także zwrócił uwagę, że UOKiK bada, czy daje ona jakiemuś podmiotowi monopol.