Każda kampania wyborcza wzmaga wśród polityków potrzebę wykazania się pomysłowością w poszukiwaniu poparcia. Niejednokrotnie bez głębszej analizy formułowane są zarzuty o przeroście administracji w naszym kraju – choć tajemnicą poliszynela jest, że to właśnie politycy i ich decyzje nakręcają to zjawisko.
Faktem również bezspornym jest to, że nie administracja rządowa, lecz samorządowa przoduje w tej dziedzinie. Słyszymy tu i ówdzie o pomysłach likwidowania urzędów wojewódzkich – bez komentarza pozostawiam fakt, iż urząd wojewody wpisany jest w Konstytucję RP. Nie martwi to jednak polityków z pierwszego szeregu obrońców konstytucji – ważne, że jest punkt programowy. Niestety na głoszeniu tez o likwidacji urzędów starają budować swoje poparcie przedstawiciele różnych ugrupowań, w tym tzw. antysystemowcy. – Oni też znaleźli sobie cel – likwidację powiatowych urzędów pracy.
Powód? – malejące bezrobocie. Nie interesuje ich fakt, że tendencja ta może ulec radykalnej zmianie. Możliwość globalnego kryzysu gospodarczego, nieprzewidywalne konsekwencje brexitu itp. – to wszystko może zupełnie zmienić sytuację, i co wtedy? Z drugiej jednak strony utrzymywanie armii urzędników bez zadań nie jest ekonomiczne, wręcz jest pozbawione sensu. Moim zdaniem rozwiązanie tego problemu jest banalnie proste i trudno uwierzyć, że jeszcze nikt nie wpadł na ten pomysł!
Ogromny wzrost w ostatnich latach liczby składanych wniosków o zezwolenie na pracę cudzoziemców spowodował, iż urzędy wojewódzkie nie radzą sobie z realizacją tego zadania.
Dla przykładu: w województwie łódzkim w 2016 r. wydano około 4500 zezwoleń na pracę cudzoziemców, w 2017 było już wydanych ok. 28 000, a w roku 2018 – 38 000. I tendencja wzrostowa utrzymuje się. Obecnie na terenie województwa łódzkiego termin oczekiwania na zezwolenie na pracę to ok. 3 miesiące. Zadanie to realizowane jest przez 24 pracowników w czterech lokalizacjach (Łódź, Skierniewice, Sieradz, Piotrków Trybunalski). W każdej z nich brakuje urzędników, miejsca na ich stanowiska pracy, sprzętu, na którym mogliby realizować swoje zadania, i miejsca do archiwizowania ogromnej liczby akt. Są one przechowywane w kontenerach, a odnalezienie ich choćby w celu weryfikacji dla konsula lub Straży Granicznej staje się prawdziwym wyzwaniem. Termin oczekiwania w Polsce na uzyskanie zezwolenia na pracę to od 2 do 6 miesięcy.
Zdarzają się nader często przypadki, że pracodawca chcący zatrudnić cudzoziemca po kilku miesiącach wreszcie doczeka się zakończenia procedury i otrzyma dokument umożliwiający mu zatrudnienie, a tu niespodzianka. Jego potencjalny pracownik nie jest już zainteresowany angażem lub nie można się z nim skontaktować. Marnotrawstwo czasu, pieniędzy i pracy w dużej skali. Takie patologie tworzy nieskoordynowany podział zadań i kompetencji w administracji. Niestety mimo podejmowania oddolnie wielokrotnych prób wzmocnienia kadrowego oraz lokalowego oddziałów realizujących wskazane zadanie, czy to z braku środków, a może z braku determinacji, efektów brak. Terminy się wydłużają, pracodawcy oddają sprawy do sądu, ludzie stoją niezadowoleni w wydłużających się kolejkach, a urzędnicy uciekają z pracy, bo nie są już w stanie wytrzymać presji ze strony przełożonych i klientów. Pomijając kolejny logiczny etap, czyli wskazywanie winnych tej sytuacji, przechodzę do sedna sprawy.
Mając na uwadze aktualną sytuację na rynku pracy, tj. brak pracowników – Polaków oraz ogromne niezadowolenie pracodawców ze względu na przedłużające się postępowania dotyczące wydawania zezwoleń na pracę dla cudzoziemców przez urzędy wojewódzkie należałoby stworzyć warunki do przekazania tego zadania powiatowym urzędom pracy. Jest ich więcej, mają lepsze warunki lokalowe, są bliżej pracodawców działających na ich terenach. Ponadto to powiatowe urzędy pracy dysponują wiedzą, na jakie stanowiska można na ich terenie znaleźć pracownika Polaka, a na jakie pracownika cudzoziemca. Nie bez znaczenia jest też to, że pracują tam bardzo doświadczeni urzędnicy z wieloletnim stażem, znający tematykę zatrudnienia jak nikt inny.
Wymyślanie tematów do programów wyborczych to na pewno męczące zadanie. Ale ja oddam ten pomysł za darmo.