Jedna trzecia spółek nie spełni warunków, by skorzystać z rządowego mechanizmu korygującego ceny prądu – alarmują samorządy.
W samorządach trwają analizy, które spółki miejskie – świadczące podstawowe usługi dla społeczności lokalnych, takie jak wywóz śmieci, dostawa wody i transport publiczny – załapią się na rządowy mechanizm obniżania tegorocznych cen energii, a które nie. Od tego zależy, czy podniosą ceny za swoje usługi.
– Zgodnie z ustawą spółki komunalne – tak jak inni odbiorcy – otrzymają za I półrocze 2019 r. ceny z 30 czerwca 2018 r. W odniesieniu do II półrocza 2019 r. będą mogły natomiast skorzystać z jednego z systemów wsparcia przewidzianych w ustawie – potwierdza Łukasz Zimnoch, rzecznik firmy Tauron.
DGP
Wyjaśnijmy, że chodzi o ustawę z 13 czerwca 2019 r. zmieniającą ustawę o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw, ustawę o efektywności energetycznej oraz ustawę o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, która weszła w życie 29 czerwca br.

Rozmiar się liczy

Jeszcze w czerwcu, na etapie prac sejmowych, samorządowcy zgłaszali swoje obawy w związku z tym, że w katalogu podmiotów z zamrożonymi cenami nie ma spółek komunalnych. Minister energii Krzysztof Tchórzewski odpowiadał wtedy, że według jego wiedzy około 70 proc. spółek komunalnych mieści się w ustawowej definicji małego przedsiębiorstwa.
Jakie to ma znaczenie w kontekście cen energii? Zgodnie ze znowelizowaną ustawą prądową mechanizm stabilizacji cen energii w I półroczu dotyczy wszystkich odbiorców. W II półroczu dotyczyć będzie m.in. mikro- i małych przedsiębiorców. Pozostali objęci zostaną pomocą de minimis, w zgodności z przepisami dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/72 z 13 lipca 2009 r. – informuje nas Ministerstwo Energii (ME).
To oznacza, że tylko małe samorządowe spółki komunalne z automatu skorzystają z rządowego mechanizmu. Średnie i duże podmioty nie będą już objęte zamrożeniem cen energii. A to jedna trzecia wszystkich spółek komunalnych w kraju.
Co prawda będą one mogły ubiegać się o dopłatę do każdej kupionej, a zużytej w II połowie 2019 r. ilości energii w ramach dozwolonej przepisami UE pomocy de minimis, ale pomoc ta jest ograniczona do 200 tys. euro w ciągu trzech lat podatkowych (wyjątkiem są przedsiębiorstwa z sektora drogowego transportu towarów, gdzie limit otrzymanej pomocy wynosi 100 tys. euro).
– Minister jest bliski prawdy, mówiąc, że 70 proc. spółek komunalnych to małe podmioty, ale to bez znaczenia, bo skala ich oddziaływania jest względnie niewielka. Pozostała jedna trzecia spółek może obsługiwać nawet dwie trzecie wszystkich mieszkańców Polski – diagnozuje Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Sytuacja w miastach

Problem ma Gdańsk, w którym podwyżki cen energii elektrycznej dotkną w 2019 r. pięć z jedenastu działających tam spółek komunalnych. Są to: Gdańskie Autobusy i Tramwaje (zatrudniają ok. 1,4 tys. osób), Zakład Utylizacyjny (ok. 240 osób), Gdańskie Wody (ok. 140 osób), Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna (ok. 130 osób) oraz Gdańskie Usługi Komunalne (ok. 90 osób).
– Z powodu wzrostu cen energii mogą znacząco wzrosnąć koszty transportu – w tym komunikacji miejskiej, gdzie są bardzo energochłonne tramwaje – a także koszty dostarczania wody i odbioru ścieków oraz odbioru i transportu odpadów komunalnych. Skala wzrostu kosztów nie jest na razie możliwa do oszacowania, bo nie znamy skali podwyżek cen energii elektrycznej – mówi Jędrzej Sieliwończyk z gdańskiego magistratu.
W lepszej sytuacji są władze Krakowa. Co prawda Krakowski Holding Komunalny SA (KHK SA), czyli największa spółka miejska, jest średnim przedsiębiorcą w rozumieniu art. 7 ust. 1 pkt 3 ustawy – Prawo przedsiębiorców (w związku z czym od poniedziałku nie jest już beneficjentem nowej ustawy prądowej), ale jest przede wszystkim wytwórcą energii elektrycznej i kupuje jedynie znikome jej ilości. Dlatego przepisy ustawy i problem cen prądu mają na niego mniejszy wpływ niż na inne spółki komunalne.
– Oczywiście każda podwyżka ma znaczenie dla budżetu firmy, stąd w KHK SA trwają analizy i podejmowane są działania mające na celu zwiększenie efektywności energetycznej – mówi Kamil Popiela z urzędu miasta.
We Wrocławiu od 2013 r. działa grupa zakupowa, składająca się z 234 jednostek nieposiadających osobowości prawnej (są to m.in. samorządowe zakłady budżetowe, szkoły i żłobki), w imieniu których to miasto zawiera umowę na zakup energii elektrycznej. Do tego dochodzi dziewięć spółek miejskich oraz 28 instytucji kultury i zakładów opieki zdrowotnej.
– Każda ze spółek miejskich, w zależności od tego, czy jest małym, średnim czy dużym przedsiębiorstwem, będzie musiała wypełnić stosowny załącznik do ustawy i złożyć go przedsiębiorstwu energetycznemu będącemu stroną umowy sprzedaży energii elektrycznej – wyjaśnia Grzegorz Rajter z urzędu miasta we Wrocławiu.

Niejasna przyszłość

Rząd zdaje się nie przejmować sytuacją spółek komunalnych. – Minister energii nie nadzoruje działalności spółek komunalnych – ucina resort.
Mechanizm stabilizacji cen dotyczy tylko tego roku, a co będzie w roku 2020 – tego już nikt nie precyzuje.
– Z przeprowadzanych przez samorządy analiz przetargów na zakup energii elektrycznej wynika, że jej cena w 2020 r. będzie na poziomie rozstrzygnięć z 2019 r., czyli wysokim. Istnieje obawa, że decyzja rządu w sprawie obniżenia cen w 2019 r. – w tym akcyzy i opłaty przejściowej – nie zostanie podtrzymana w 2020 r. – mówi Grzegorz Rajter.
Jego zdaniem nie mamy więc do czynienia z rzeczywistym oszczędnościami, lecz opóźnieniem i przesunięciem obowiązywania wysokich cen w czasie.