Inicjatywa resortu przedsiębiorczości została zdemolowana przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A trudno przypuszczać, by ustawa mogła zostać przyjęta bez zgody kluczowego przy jej realizacji organu.

„Zaproponowana zmiana jest nieprzemyślana, budzi wątpliwości natury legislacyjnej, nie stanowi żadnej wartości dodanej dla przedsiębiorców, którym z założenia miała służyć, a dodatkowo powoduje daleko idące, negatywne konsekwencje dla całego systemu ochrony konsumentów” – tak kluczowy element projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych ocenia Marek Niechciał, prezes UOKiK. Jego opinia powinna być za kilka dni umieszczona na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji.

A o co chodzi? W największym skrócie o to, czy przedsiębiorca wpisany do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej powinien być traktowany tak samo jak konsument.

Zdaniem resortu przedsiębiorczości – jak najbardziej. Bo lokalny szewc czy sklepikarz nie różni się niczym od przeciętnego szewca pracującego w czyjejś firmie bądź pracownika sklepu. Sęk w tym, że zdaniem Marka Niechciała przygotowana konstrukcja prawna drobnym przedsiębiorcom nie pomoże, za to konsumentom zaszkodzi.

Resort chce zmian

Dziś, zgodnie z art. 221 k.c., jest tak, że za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową. Ktoś, kto prowadzi biznes, może więc być np. przy zakupie telewizora traktowany i jak konsument, i jak przedsiębiorca. W praktyce decyduje to, czy nabywany towar zostanie zakupiony na firmę.

Ministerstwo Przedsiębiorczości w projektowanym art. 2 przygotowanej przez siebie ustawy chce rozszerzyć ochronę przedsiębiorców. Odbyłoby się to poprzez zastosowanie przepisów dotyczących ochrony konsumentów do przedsiębiorcy będącego osobą fizyczną, dokonującego czynności prawnej z innym przedsiębiorcą, gdy z treści tej czynności wynika, że nie posiada ona dla niego charakteru zawodowego, związanego w szczególności z przedmiotem wykonywanej przez niego działalności gospodarczej, udostępnionym na podstawie przepisów o CEIDG. Kluczowe więc byłoby to, aby nabywcą był przedsiębiorca wpisany do ewidencji, a nie Krajowego Rejestru Sądowego, a nabywanego towaru nie można było łączyć z zawodową działalnością kupca.

Ta na pozór niewielka zmiana zdaniem projektodawcy zapewniłaby drobnemu biznesowi ochronę na poziomie konsumenckim, czyli większą. Zdaniem prezesa UOKiK zaś wywróci ona do góry nogami polskie prawo konsumenckie, dla którego definicja konsumenta jest kluczowa.

Urząd boi się zamętu

Marek Niechciał w swej opinii przekonuje, że już na gruncie obowiązujących przepisów ochrona osób prowadzących drobny biznes jest zapewniona. Wystarczy, by nabywali oni towary jako konsumenci, a nie na firmę. Skoro jednak robią to drugie, naturalną konsekwencją powinno być to, że są traktowani odmiennie. Mówiąc wprost – coś za coś; możliwość odliczenia kosztów w zamian za słabszą ochronę.

UOKiK zaznacza, że wprowadzenie w art. 221 k.c. par. 2 normy przesądzającej, że do przedsiębiorcy będącego osobą fizyczną ma zastosowanie całość przepisów o ochronie konsumentów, implikować będzie włączenie takiego przedsiębiorcy w system instytucjonalny ochrony praw konsumentów oraz zastosowanie przepisów proceduralnych dotyczących ochrony konsumentów. Nie można bowiem zapominać – podkreśla prezes UOKiK – że do przepisów o ochronie konsumentów zaliczają się nie tylko przepisy materialne, ale również te proceduralne oraz instytucjonalne. Co to oznacza?

„Pozycja konsumenta i przedsiębiorcy zostanie zrównana, a przedsiębiorca uzyskuje ten sam stopień ochrony co konsument. Oznacza to znaczące osłabienie pozycji konsumenta i może narazić na zarzut sprzeczności z rozwiązaniami prawa UE, w których centralnym punktem systemu ochrony jest konsument jako osoba fizyczna, czyli słabsza strona umowy. Narzędzia zapewniające ochronę konsumenta mają na celu właśnie wzmocnienie pozycji słabszej strony kontraktu, w związku z powyższym proponowane rozwiązanie wypacza samą ideę ochrony konsumenta jako strony słabszej” – przekonuje prezes UOKiK.

Jednocześnie koncyliacyjnie podkreśla, że jest otwarty na możliwość wzmocnienia praw przedsiębiorcy jako konsumenta, np. poprzez wprowadzenie expresis verbis w przepisach materialnych mających na celu ochronę konsumentów wskazania, że z uprawnienia przyznanego na podstawie takich przepisów może skorzystać również mikroprzedsiębiorca. Byłoby to rozwiązanie znane już polskiemu porządkowi prawnemu. Przykładowo: obecnie art. 805 par. 4 k.c. określa, że przepisy art. 3851–3853 (klauzule abuzywne) stosuje się odpowiednio, jeżeli ubezpieczającym jest osoba fizyczna zawierająca umowę związaną bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową. Podobne rozwiązania znajdują się m.in. w ustawach o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych, prawie telekomunikacyjnym czy prawie lotniczym. A w ustawie o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o rzeczniku finansowym ustawodawca od strony podmiotowej określił zakres zastosowania przepisów do podróżnych, abonentów, pasażerów i klientów, którymi są przecież także przedsiębiorcy.

Eksperci ganią za niedoróbki

Prawnicy, których poprosiliśmy o ocenę sporu między ministerstwem a urzędem, stoją po stronie UOKiK. Choć przyznają, że rozumieją idee, którymi kierował się resort przy formułowaniu swej propozycji.

– Myślę, że jest ona wynikiem przemyślenia, że nie każdy przedsiębiorca będący osobą fizyczną jest profesjonalistą w każdym calu, więc nie musi się znać na wszystkim. Tymczasem reguła pozwalająca na pozbawienie tych osób ochrony tylko przez to, że „biorą na fakturę”, jest najzwyczajniej niesprawiedliwa, a możliwość skorzystania z ochrony w konkretnym przypadku wymaga od zainteresowanego dodatkowego nakładu sił i środków – uważa Olgierd Rudak, redaktor naczelny czasopisma „Lege Artis”. Zarazem jednak, jak mówi, „projekt zmian cierpi na brak precyzji wskutek swej ogólnikowości”. W efekcie po wejściu w życie nowych przepisów mogłoby nadal występować wiele wątpliwości, czy ktoś zawarł umowę na prawach konsumenta czy jako przedsiębiorca.

Z kolei adwokat Dominik Jędrzejko, partner w kancelarii Kaszubiak Jędrzejko i autor bloga NieuczciwePraktykiRynkowe.pl, podpisuje się pod argumentacją prezesa UOKiK oburącz.

– Zgadzam się z nim w stwierdzeniu, że obecne przepisy chronią osoby prowadzące działalność gospodarczą w przypadkach, w których rzeczywiście występują one jako konsumenci. Dzieje się to w oparciu o przesłankę bezpośredniego powiązania z działalnością – tłumaczy. I dodaje, że spotkał się kilkukrotnie z transakcjami, które zawarte między przedsiębiorcami były zgłaszane jako konsumenckie w celu skorzystania z szerszych uprawnień.

– Wprowadzając tak niepraktyczne rozwiązanie jak proponowane, wypadałoby od razu dodać, że w przypadku, w którym przedsiębiorca zadeklaruje, iż zawierana transakcja nie ma charakteru zawodowego, nie będzie mógł skorzystać z uprawnień konsumenckich. Wymagałoby tego zachowanie bezpieczeństwa obrotu gospodarczego – podkreśla adwokat. I konkluduje, że jego zdaniem przygotowywana regulacja może spowodować jedynie zamieszanie i służyć nieuczciwym przedsiębiorcom.

OPINIA

Na problem zwracali uwagę sami przedsiębiorcy

Wojciech Paluch, dyrektor departamentu małych i średnich przedsiębiorstw w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii

Ministerstwo jest otwarte na dyskusję nad ostatecznym brzmieniem przepisu. Nie można jednak zgodzić się z tezą zaprezentowaną przez UOKiK, że propozycja ta nie wnosi wartości dodanej. Na istnienie problemu zwracają uwagę sami przedsiębiorcy. Kierunek tej zmiany pozytywnie ocenia rzecznik MŚP. Obecna definicja konsumenta, zawarta w kodeksie cywilnym, nie doczekała się bogatego orzecznictwa. Wykształciła się natomiast niekorzystna praktyka, zgodnie z którą bezpośredniość związku czynności z prowadzoną działalnością jest oceniana wyłącznie pod kątem tego, czy przedsiębiorca nabywca zażądał wystawienia faktury na firmę. Według MPiT taka praktyka jest niezgodna z celem, dla którego wprowadzono do kodeksu cywilnego kryterium bezpośredniości związku czynności z prowadzoną działalnością gospodarczą jako wyznacznika, czy czynność ma charakter konsumencki, czy takiego charakteru nie ma. Konieczny jest impuls legislacyjny, który przywróci prawidłowe rozumienie definicji konsumenta.