Powołanie własnej firmy odpadowej było strzałem w dziesiątkę. Zyskała nie tylko gmina, która nie musi już się martwić o to, czy ktoś stanie do przetargu na oczyszczanie miasta, ale też mieszkańcy. Ci ostatni mogą liczyć na niższe opłaty - mówi Andrzej Chruścicki wójt gminy Kolbudy.
Skąd pomysł na utworzenie własnej spółki odpadowej?
To odpowiedź na problem, który pojawił się naszej gminie. W połowie 2017 r. ogłoszony został przetarg na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych, niestety okazało się, że nikt się nie zgłosił. Nie ukrywam, że gmina podniosła wtedy nieco wymagania. Był to bowiem czas, kiedy uznaliśmy, że przechodzimy na selekcję odpadów na pięć frakcji. Wcześniej była prowadzona na dwie. Być może z tego powodu nie było chętnych na wykonywanie usługi. Zostaliśmy postawieni pod ścianą. A zajęcie się gospodarką odpadami osobiście wydawało się jedynym rozwiązaniem, by gmina nie utonęła w śmieciach.
Jak doszło do powołania firmy?
Gdy został wyłoniony oferent, ówczesny naczelnik referatu odpadów komunalnych postanowił zrobić analizę, czy opłaca się przejąć ten biznesu i wykonywać go we własnym zakresie. Uznał, że owszem na początek koszty będą nieporównywalnie większe dla gminy niż w sytuacji zlecania usługi firmie zewnętrznej, ale ostatecznie takie rozwiązanie przyniesie szereg korzyści. Po pierwsze, zniknie problem tego, że kolejny przetarg nie zostanie rozstrzygnięty. A po drugie spadnie ryzyko ciągłego ponoszenia stawek za wywóz. No i zyskamy większą kontrolę nad taką firmą oraz jakością świadczonych usług.
Faktycznie było ryzyko wzrostu cen?
Oczywiście, choćby z tego powodu, że chcieliśmy przejść na większą selekcję śmieci. I tak się stało. Firma, z którą współpracowaliśmy, podniosła znacząco stawki za odbiór i wywóz odpadów. To skutkowało zaś tym, że musieliśmy podnieść stawki mieszkańcom – z 12 do 21 zł. To był drastyczny wzrost cen i byłem z tego bardzo niezadowolony. To przeważyło szalę. Uznaliśmy, że za taką kwotę sami możemy zająć się odpadami. Spółka została powołana 1 grudnia 2017 r.
Co było dalej?
Musieliśmy przekonać radnych o słuszności takiego rozwiązania, co znalazło wyraz w uchwale nr XXXVI/349/17 Rady Gminy Kolbudy z 28 listopada 2017 r. w sprawie utworzenia jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością pod firmą „Gminny Zakład Usług Komunalnych Kolbudy”. Zwieńczeniem tego procesu było podpisanie aktu założycielskiego, który przypieczętował zawiązanie spółki. Jedynym jej założycielem była gmina Kolbudy, reprezentowana przez wójta. Pokryty w całości kapitał zakładowy wynosił 50 tys. zł i dzielił się na 100 równych udziałów.
Ile czasu minęło od powołania spółki do faktycznego rozpoczęcia działalności?
Ze względu na presję czasu oraz sygnały wysłane przez mieszkańców, że planowane są działania zmierzające do obniżenia opłat za śmieci i podniesienia jakości usług, ustalono, że zacznie ona działać od 1 kwietnia 2018 r. Te cztery miesiące zostały wykorzystane na zorganizowanie firmy i przygotowanie jej zarówno organizacyjnie, jak i technicznie do sprostania postawionemu zadaniu. Prezesem został naczelnik referatu odpadów komunalnych, którego zadaniem było wyłonienie kadry. Kluczowe było pozyskanie pracowników, w tym kierowców z uprawnieniami do kierowania pojazdami ciężarowymi. Okazało się jednak, że spółka daje poczucie stabilności finansowej i wypłacalności wynagrodzeń, a także czasu trwania zatrudnienia, więc udało się na czas skompletować pełną załogę, w tym także pracowników biurowych (dyspozytora, głównego księgowego, specjalistę ds. obsługi sekretariatu). Pozyskano także pomieszczenia pod nową siedzibę, wykorzystując infrastrukturę innej gminnej spółki.
A co ze sprzętem? Przecież nie mieliście państwo nic.
Zaraz na początku 2018 r. ogłosiliśmy postępowanie na zakup i dostarczenie pojazdów oraz pojemników na odpady. Spółka uznała, że terminy są krótkie, ale realne i zgodne z przepisami o zamówieniach. W konsekwencji pojemniki dotarły na czas. Na początku kwietnia 2018 r. było w nie wyposażonych 95 proc. nieruchomości. Pojazdy zostały dostarczone w późniejszym okresie, jednak co istotnie, do czasu otrzymania zamówionych pojazdów spółka korzystała z pojazdów zastępczych, realizując odbiór odpadów od ustalonego wcześniej dnia.
Skąd pochodziły pieniądze na utworzenie firmy komunalnej?
Nie posiłkowaliśmy się żadną dotacją z UE. W 100 proc. były to środki własne gminy, czyli założyliśmy biznes własnym sumptem. W sumie utworzenie spółki kosztowało nas niespełna 2 mln zł. Najwięcej pieniędzy poszło na zakup pojemników, ok. 1,2 mln. Uznaliśmy bowiem, że nie warto oszczędzać na wyposażeniu, bo to może się zemścić w postaci nieplanowanych wydatków. Dlatego postawiliśmy na nowe samochody. W sumie nabyliśmy cztery: dwa dwukomorowe trzyosiowe i dwa małe do odbioru śmieci pakowanych w worki. Oprócz tego nabyliśmy kubły na śmieci.
Kiedy zwrócą się te koszty?
Nie traktujemy tego w tym kontekście. To nie jest firma, która ma dawać zysk. Ma jedynie wykonywać usługi dla mieszkańców, które są zadaniami własnymi gminy, i robić to w taki sposób, by przychody i koszty się bilansowały. Nie chcemy, by mieszkańcy płacili frycowe za to, że odbieraniem odpadów zajmuje się firma zewnętrzna. I tak się nie dzieje. Teraz ich opłaty wystarczają na pokrycie pensji pracowników oraz utrzymania taboru spółki. Poza tym stała się ona lokalnym pracodawcą. A możliwość bezpośredniego nadzoru nad nią zapewnia przejrzystość jej finansowania
A ile dziś płacą mieszkańcy za wywóz śmieci? Czy utworzenie spółki okazało się dla nich opłacalne?
Wprowadzono pełną segregację na pięć frakcji odpadów oraz odbiór wszystkich odpadów u źródła, czyli sprzed posesji. Zwiększeniu uległa częstotliwości odbioru odpadów od mieszkańców. Spełniona została także obietnica dotycząca obniżenia stawek dla mieszkańców w pierwszym okresie o 2 zł, następnie o kolejną złotówkę. Już w ubiegłym roku stawka pobierana od nich za wywóz odpadów spadła z 21 zł do 19 zł. W tym roku od 1 marca zmniejszyła się do 18 zł. Kolejna obniżka była możliwa, bo spadły koszty obsługi w urzędzie, z tego tytułu, że odpadami zajęła się gminna spółka. Zatem ceny z tytułu gospodarowania odpadami u nas tylko spadały, podczas gdy w okolicznych gminach rosły. W tym roku jednak zakład utylizacji z Gdańska, który odbiera od naszej firmy odpady, podniósł koszt z tego tytułu o ok. 15 proc. Zastanawiamy się, co zrobić, by mieszkańcy nie odczuli tej podwyżki. Mamy już pewne pomysły.
Jakie?
Myślimy o tym, by nasza firma świadczyła również inne usługi, które dadzą jej z tego tytułu profity. Planujemy np. utworzenie minisortowni, która pozwoli jeszcze lepiej selekcjonować zebrane śmieci. Wówczas niektóre będziemy mogli sprzedawać, a te co zostaną po mniejszym koszcie oddawać do zakładu utylizacji. To przełoży się na cenę usługi dla mieszkańców.
Co jeszcze jest w planach?
Naszym zdaniem firma mogłaby też świadczyć usługę w zakresie utrzymania zieleni czy naprawy dróg i chodników. Może też wprowadzimy mycie kubłów na śmieci. Pomysłów jest wiele. Obecnie rozważamy, który jest najlepszy i najkorzystniejszy dla gminy i mieszkańców do wprowadzenia. Myślę, że już w tym roku pojawi się coś nowego.
Chciałabym jeszcze wrócić do mieszkańców. Czy spółka, a co za tym gmina, promuje selektywne zbieranie odpadów, czy nakłania do utylizacji śmieci we własnym zakresie przez np. tworzenie kompostowników?
Gospodarstwa, które prowadzą selekcje, płacą za wywóz śmieci 18 zł. Pozostałe obowiązuje podwójna stawka, czyli 36 zł miesięcznie. W naszej gminie zdecydowana większość mieszkańców deklaruje, że dzieli śmieci na pięć frakcji. Rzeczywistość jest jednak inna i z tym musimy się uporać. Problem stanowią wspólnoty mieszkaniowe, gdzie mimo deklaracji wszystkie odpady komunalne lądują w jednym koszu. Na razie rozmawiamy z nimi, jak to zmienić. Wspólnoty tłumaczą, że ta sytuacja nie jest ich winą, bo nie mają kontroli nad tym, kto i co wrzuca do kosza. Naszym zdaniem potrzeba jest budowa wiat, dzięki którym dostęp do kubłów będą mieli tylko mieszkańcy. Jeśli negocjacje nie przyniosą skutku, będziemy musieli podjąć bardziej drastyczne działania. A to oznacza koniec przywilejów w postaci promocyjnej ceny za wywóz. Zaś jeśli chodzi o nakłanianie do tworzenia kompostowników, to obecnie nie prowadzimy takiej akcji. Jest ona jednak bardzo ciekawa i przydatna z punktu widzenia gospodarowania odpadami. Dlatego musimy się zastanowić, jak promować osoby, które zdecydują się tworzyć kompostowniki.