Samorządy poznały już dwa kluczowe akty wykonawcze, bez których gospodarka wodna mogłaby osiąść na finansowej i organizacyjnej mieliźnie. Eksperci obawiają się, czy nie jest za późno.
Chodzi o tzw. rozporządzenie taryfowe i powiązane z nim rozporządzenie w sprawie określenia właściwości miejscowej dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Pierwsze jest już na etapie prac w komisji prawniczej. Drugie skierowano do konsultacji publicznych.
Długo wyczekiwane regulacje dają przedsiębiorstwom wodno-kanalizacyjnym podstawę do wyliczenia i ustalania stawek za wodę oraz odbiór nieczystości.
Samorządowcy i eksperci nie kryją, że projekty są mocno spóźnione, ponieważ zgodnie z przepisami obowiązującej od tego roku nowelizacji ustawy z 20 lipca 2017 r. Prawo wodne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1566 ze zm.) termin na obliczenie i zatwierdzenie taryf mija 12 marca.
Po gorących sporach z samorządowcami – którzy kwestionowali m.in. pomysł ustalania jednej stawki na trzy lata z góry, ograniczenie marży przedsiębiorstw wodnokanalizacyjnych i restrykcyjne zasady obliczania amortyzacji ich majątku – w projektach wprowadzono duże zmiany. Wiele z nich, choć nie wszystkie, są po myśli włodarzy.
Trudny kompromis
Rząd wycofał się np. ze sztywno ustalonej marży, którą mogą za swoje usługi inkasować przedsiębiorstwa. Eksperci chwalą to rozwiązanie.
Dominik Gajewski, radca prawny i ekspert Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę, że obecnie wysokość marży ma mieć odpowiednie uzasadnienie i nie będzie odgórnie ograniczana. – Doprecyzowano też przepisy dotyczące ustalania przychodów na potrzeby obliczania taryf – dodaje.
Nie wszyscy są jednak zadowoleni z nowych propozycji. Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”, ubolewa, że rząd nie uwzględnił postulatu branży dotyczącego możliwości wliczania w kalkulację taryf odpisów amortyzacyjnych odpowiadających otrzymanym przez podmiot środkom z dotacji lub subwencji.
– Przyjęte w projekcie rozwiązanie ma charakter hybrydowy i niesatysfakcjonujący, szczególnie dla tych firm, które zaangażowały się w pozyskiwanie środków dotacyjnych, szczególnie unijnych – mówi Jakuta.
Nowy podział dzielnicowy
Drugie rozporządzenie wyznacza natomiast regionalne oddziały Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które będą już wkrótce zatwierdzać przesłane przez gminy wnioski taryfowe.
Zasugerowany podział kraju może być dla niektórych samorządów zaskoczeniem. Z powodu reorganizacji PGW WP i utworzenia czterech nowych regionalnych instytucji w Białymstoku, Bydgoszczy, Lublinie i Rzeszowie część gmin będzie podlegać pod urzędy z zupełnie innego województwa. Są też gminy należące do tego samego powiatu, które będą obsługiwane przez różne organy. Przykładem może być siedem gmin z powiatu gorzowskiego (woj. lubuskie), z których cztery przypisano do właściwości Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu, dwie do właściwości RZGW w Szczecinie, a jedną do właściwości RZGW w Bydgoszczy.
Jak wyjaśnia Daniel Chojnacki, radca prawny z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, wynika to z tego, że punktem wyjścia dla określenia właściwości organów w sprawach dotyczących wody jest kryterium hydrologiczne, a więc podział kraju na regiony wodne. Powoduje to, że podział administracyjny ma wtórne znaczenie.
– Najbardziej chyba spektakularnym przykładem jest miasto Łódź, której część wschodnia podlega pod regionalny zarząd w Warszawie, a część zachodnia pod regionalny zarząd w Poznaniu – mówi Chojnacki.
Uspokaja jednak, że Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej został upoważniony do modyfikacji obszaru działania poszczególnych dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Stąd też w projekcie rozporządzenia Łódź – na potrzeby postępowania w sprawie zatwierdzania taryf – przypisano do RZGW w Poznaniu – podkreśla Chojnacki.
Mało czasu
Eksperci są zgodni, że to nie nowy podział hydrologiczny kraju jest problemem. Wywiązanie się z ustawowych terminów stoi pod znakiem zapytania głównie dlatego, że do przyjęcia setek dokumentów nie są przygotowane Wody Polskie.
– Dzisiaj widać już, że z narzuconym tempem zmian problem mają i ministerstwo, i Wody Polskie, i branża wodociągowo-kanalizacyjna – wskazuje Chojnacki.
Wtóruje mu Dominik Gajewski. – Już teraz wiemy, że nie radzą sobie one z toczącymi się postępowaniami administracyjnymi, również z uwagi na braki kadrowe i organizacyjne – mówi. I dodaje, że proces legislacyjny toczy się zbyt wolno.
– Negatywne konsekwencje poniosą przede wszystkim przedsiębiorcy wodno-kanalizacyjni. Mogą bowiem pozostać bez przepisów, na podstawie których prowadzą swoja podstawową działalność – twierdzi.
Te obawy podziela Dorota Jakuta. Przekonuje, że opracowanie taryf do 12 marca jest praktycznie niemożliwe. – Wniosek taryfowy nie jest dokumentem, który sporządza się z dnia na dzień. Wymaga analiz, wyliczeń i pozyskiwania danych z wielu źródeł. Zwłaszcza że po raz pierwszy ma obejmować kalkulację taryfy na okres trzech lat – podkreśla ekspertka.
Nie dopuścimy do podwyżek opłat za wodę
Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej / Dziennik Gazeta Prawna
Pracom nad rozporządzeniem taryfowym od początku towarzyszyło wiele kontrowersji i sporów z samorządowcami. Obecne propozycje różnią się od wstępnych pomysłów resortu. Co motywowało te zmiany?
Rzeczywiście, osiągnęliśmy ze stroną samorządową kompromis w dwóch z trzech najbardziej problematycznych kwestii. Po pierwsze, odeszliśmy od sztywnego limitu zysku przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, który wstępnie ustalony był na poziomie 5 proc. Uznaliśmy, że powinny mieć one więcej elastyczności.
Musimy jednak zadbać, by zysk był dobrze umotywowany i przeznaczany na inwestycje. Pamiętajmy, że wodociągi są instytucjami pożytku publicznego. Nie możemy więc stosować wobec nich tych samych zasad rozliczania kosztów uzyskania przychodów czy kosztów ogólnych, jak w przypadku np. prywatnej fabryki. Tym sposobem chcielibyśmy ograniczyć wcale nierzadkie sytuacje, gdy gminy realizują inwestycje związane z gospodarką wodną tylko z nazwy – np. pływalnie miejskie – a później uwzględniają poniesione na ten cel wydatki w stawce wody. Mieszkańcy muszą wiedzieć, za co dokładnie płacą. Naszym celem jest, by nie dopuścić, tak jak obiecaliśmy, do jakichkolwiek podwyżek wody w najbliższym czasie.
A co z amortyzacją?
Tutaj doszliśmy do połowicznego porozumienia. Uznaliśmy, że amortyzacja jako pozycja w ramach majątku odtworzeniowego powinna być wliczana w całą księgowość. Uważamy jednak, że szacowanie stawki opłat za wodę na tej podstawie musi być ograniczone o wielkość subwencji czy dotacji. Trudno je bowiem zaliczać do amortyzacji, skoro nie były poniesionym kosztem.
Innym punktem zapalnym jest obowiązek ustalania stawek taryfowych na trzy lata do przodu. Z tego okresu resort nie zrezygnował. Dlaczego?
Trzyletni okres musi być zachowany, bo wynika on z ustawy Prawo wodne. Zaplanowaliśmy jednak, że po roku dokonamy rewizji tych stawek. Przeanalizujemy, jak sprawdzają się rozwiązania przyjęte przez różne dyrekcje i na ile wpływają one na przychody przedsiębiorstw. Może się okazać, że nie ma z tym problemu. Zresztą jest rok wyborczy i nie sądzę, żeby jakikolwiek samorząd zdecydował się na podniesienie stawek wody.
Samorządy przekonywały, że utrzymanie jednej opłaty przez tak długi okres zagrozi sytuacji finansowej przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. Czy podzielają państwo te obawy?
Oczywiście bierzemy pod uwagę, że niektórym przedsiębiorstwom może być trudno zbilansować wydatki i przychody z opłat. Będzie to związane z liczbą odbiorców, bo im jest ich więcej, tym większa przychodowość przedsiębiorstwa. Większe miasta czy miejscowości raczej nie będą miały z tym problemu. Sytuacja może być trudniejsza dla wodociągów gminnych czy w małych miejscowościach, gdzie nakłady na infrastrukturę są znaczne, a odbiorców już nie tak dużo. Będziemy to na bieżąco monitorować.