Problemy kadrowe i 58 mln zł deficytu – taki jest bilans pierwszego miesiąca funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.



Od nowego roku – na mocy nowelizacji ustawy Prawo wodne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1566 ze zm.) – odpowiada ono m.in. za inwestycje przeciwpowodziowe, sporządzanie dokumentów planistycznych czy wydawanie pozwoleń wodnoprawnych, co do tej pory było w kompetencji marszałków i starostów.
Chociaż prezes nowej instytucji Przemysław Daca przekonuje, że sytuacja finansowa i kadrowa – choć trudna – jest pod kontrolą, to i tak w planach jest dokładny audyt organizacyjny PGW Wody Polskie oraz podległych mu jednostek Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej (RZGW). Ma go przeprowadzić zewnętrzna firma. Jak bowiem wskazuje Daca, w niektórych RZGW widoczny jest przerost zatrudnienia. Na drugim biegunie są cztery nowo powstałe jednostki (w Lublinie, Bydgoszczy, Białymstoku i Rzeszowie), które mają duże zapotrzebowanie kadrowe.
– Prawdopodobnie część pracowników w początkowym okresie będzie musiała świadczyć usługi na rzecz innych jednostek – twierdzi Daca.
Deklaruje też, że pracownicy będą mogli liczyć na podwyżki. Do Wód Polskich muszą tylko zacząć spływać środki za świadczone usługi. Część tych kwot ma być – jak zapewnił – przeznaczona właśnie na wzrost wynagrodzeń.
Na wyższe pensje pracownicy najprawdopodobniej będą jednak musieli trochę poczekać. Zarząd Wód Polskich przekonuje bowiem, że w tej chwili ma związane ręce. – Naszą działalność ogranicza limit zatrudnienia i środków wynikający z Oceny Skutków Regulacji. Z tego też powodu dyrektorzy muszą działać w obrębie ustawowych limitów – mówi Daca.
Zapowiedź audytu, podwyżek i zmian organizacyjnych nie uspokaja przedstawicieli związków zawodowych. Zwracają uwagę, że status wielu pracowników wciąż jest niejasny, a w organizacji panują bałagan i chaos.
Prezes Daca nie podziela tej diagnozy. Zgodnie z jego zapewnieniami regionalni dyrektorzy mieli już przeprowadzić rozmowy ze wszystkimi pracownikami i zaproponować im nowe warunki zatrudnienia.
Z naszych informacji wynika jednak, że wielu pracownikom wciąż nie złożono żadnych propozycji i dalej czekają oni na umowy. Nieoficjalnie wiemy też, że często opiewają one na kwoty nawet o kilkaset złotych niższe niż te wypłacane w poprzedniej pracy. Problem ten dotyczy przede wszystkim urzędników dotychczas zatrudnionych w jednostkach samorządowych, np. Wojewódzkich Zarządach Melioracji i Urządzeń Wodnych, którzy na mocy nowelizacji ustawy Prawo wodne zasilili szeregi nowo powstałej instytucji. Stanowią oni prawie połowę spośród wszystkich 5,4 tys. pracowników Wód Polskich.
Jak udało się nam ustalić, w tym tygodniu mają odbyć się kolejne spotkania związkowców z NSZZ „Solidarność” z zarządem Wód Polskich, podczas których będą trwały dyskusje dotyczące wynagrodzeń i zatrudnienia.