Największe samorządy planują w tym roku nawet kilkukrotnie większe wydatki inwestycyjne niż w poprzednich latach. Powód? Przesunięcia w projektach unijnych i chęć przypodobania się wyborcom.
Do wyborów samorządowych zostało około 10 miesięcy. To ostatnia chwila dla samorządów, by dokończyć kluczowe inwestycje w tej kadencji oraz zawalczyć o przychylność mieszkańców, którzy w listopadzie pójdą głosować. To nastawienie najlepiej widać w tegorocznych budżetach największych miast, a zwłaszcza w pozycji wydatków inwestycyjnych. Wiele jednostek planuje spektakularne wzrosty.
I tak np. Bydgoszcz zamierza wydać w 2018 r. aż 717 mln zł. Dla porównania, w ubiegłym roku na inwestycje przeznaczono 260 mln zł, a w 2016 r. – jedynie 180 mln. Gdańsk planuje wydatki na poziomie 676 mln zł. Przy czym ubiegłoroczny plan opiewał na sumę 450 mln zł. Spore wzrosty zaplanowały też władze Katowic. W tym roku inwestycje miejskie pochłoną 646 mln zł, podczas gdy w 2017 r. było to zaledwie 190 mln, a rok wcześniej – 139 mln zł. Więcej zamierzają wydać także władze Warszawy. W 2017 r. inwestycje w stolicy pochłonęły 2,9 mld zł, a tegoroczny plan zakłada przekroczenie poziomu 3,1 mld zł.
Ulice, mosty, szpitale
Jakie inwestycje są w tym roku priorytetowe? Dla Warszawy to dalsza rozbudowa drugiej linii metra (inwestycja pochłonie w tym roku prawie 647 mln zł), modernizacja ciągu ulic Marsa–Żołnierska czy budowa Szpitala Południowego. Władze Gdańska chcą wybudować nowy most zwodzony na Wyspę Sobieszewską, zbiornik retencyjny o pojemności 15 tys. m sześc. oraz metropolitalną szkołę podstawową z przedszkolem, budowaną w partnerstwie z gminami Kolbudy i Pruszcz Gdański. Rzeszów stawia na rozwój komunikacji miejskiej. W planach jest nowy dworzec komunikacji do obsługi transportu lokalnego (pod Wiaduktem Śląskim). Zakupionych ma być też 50 autobusów, w tym 10 elektrycznych.
Urzędnicy zgodnie tłumaczą, że wzrosty to po prostu efekt opóźnionego napływu unijnych środków. – Na poziom wydatków inwestycyjnych mają wpływ przede wszystkim harmonogramy realizacji poszczególnych inwestycji wynikające z zawartych umów oraz perspektywa finansowa na lata 2014–2020, która jest obecnie w kulminacyjnym momencie. Wiele obecnie realizowanych inwestycji miejskich to bardzo duże projekty, rozpoczęte już w latach 2015–2016 – tłumaczy Agnieszka Błachowska z urzędu miejskiego w Białymstoku.
– U nas największe inwestycje infrastrukturalne i wydatki z tym związane przypadną na lata 2019–2020, ale w 2018 r. będzie już widoczny pewien istotny wzrost udziału środków europejskich w wydatkach inwestycyjnych – wtóruje Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu miejskiego w Częstochowie. Jak wskazuje, do tej pory (w obecnym okresie programowania unijnego) były realizowane nieco mniejsze projekty, które nie wpływały zasadniczo na budżet inwestycyjny. – Stąd niższe kwoty na inwestycje w budżetach 2015––2017, z symptomatycznym 2016 r. W 2015 r. były jeszcze finalizowane niektóre większe zadania z poprzedniego okresu programowania, a w 2017 r. miasto częściowo konsumowało środki unijne na inwestycje w ramach nowego okresu – dodaje Włodzimierz Tutaj.
Drugi powód, o którym samorządowcy mówią już mniej chętnie, to nadchodzące wybory. Oficjalnie kampanię wyborczą można rozpocząć dopiero wtedy, gdy zielone światło da Państwowa Komisja Wyborcza. A skoro na razie nie można agitować, najprościej jest przekonywać do siebie wyborców otwieraniem spektakularnych inwestycji i przecinaniem wstęg. Samorządowcy nie zgadzają się z taką argumentacją. – Ważnym czynnikiem wpływającym na wielkość wydatków inwestycyjnych jest poziom pozyskanych środków z budżetu UE, a to, że 2018 r. jest rokiem wyborczym, nie stanowi o ich poziomie – przekonuje Anna Iwanowska z gdańskiego magistratu.
Będą korekty w dół
Ale jak sprawdziliśmy, w ostatnim roku kadencji (2006, 2010, 2014) wydatki na inwestycje w sektorze samorządowym najczęściej były zwiększane. Czy to odnosi skutek? W dużych miastach z reguły tak, bo włodarzom często przedłużany jest mandat na kolejną kadencję. Ale równolegle po każdych wyborach samorządowych wymienianych jest średnio 1/3 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. – W ostatnim roku dobrze jest oddać do użytku jakąś inwestycję – mówi dr Aleksander Nelicki, specjalista w dziedzinie finansów komunalnych.
Nasz rozmówca zwraca jednak uwagę, że w przypadku rozbuchanych budżetów samorządowych na ten rok kluczowym czynnikiem jest to, że na dobre rozkręca się unijna perspektywa finansowa 2014–2020. – To oznacza, że w miastach trzeba było planować inwestycje z górką, by wprowadzić do budżetów te pozycje, o których finansowanie z UE samorząd będzie się teraz starał. Inaczej samorządy nie mogłyby nawet startować w konkursach o wkład unijny. Oczywiście nie wszystkie projekty otrzymają dofinansowanie, dlatego w ciągu roku należy się spodziewać korekt budżetów inwestycyjnych w dół – przewiduje dr Nelicki.