Rewolucja w wojewódzkich funduszach ochrony środowiska i gospodarki wodnej (WFOŚiGW) staje się faktem. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu posłowie przegłosowali poprawki do ustawy – Prawo ochrony środowiska.
To będzie prawdziwe trzęsienie ziemi dla WFOŚiGW. Zmienią się wszystkie ich rady nadzorcze, zasiądzie w nich mniej niż do tej pory osób, bo zarządy zmniejszą się z siedmiu do pięciu członków. Samorządowcy obecnie piastujący te funkcje zostaną odwołani w ciągu 2 tygodniu po wejściu w życie nowych przepisów. A po 30 dniach na ich miejsce powołani zostaną nowi.
Wybierze ich minister środowiska. A po raz pierwszy także wojewodowie i zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Jeżeli jednak nie dotrzymają oni przewidzianego w ustawie terminu, to członków rad wyznaczy bezpośrednio minister Szyszko. I to on również będzie mógł ich odwoływać.
Ten właśnie scenariusz najbardziej niepokoi samorządowców. Boją się, że tak duża władza w rękach ministra prowadzi w istocie do centralizacji wojewódzkich funduszy. – Odbierając samorządowi województwa realny wpływ na powoływanie zarządów wojewódzkich funduszy, rządzący w istocie ograniczają gminom dysponowanie pieniędzmi na działania proekologiczne – mówi prof. Marek Chmaj z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy.
Te obawy podziela też dr hab. Zbigniew Karaczun z SGGW i ekspert Koalicji Klimatycznej. – Do tej pory wojewódzkie fundusze wspólnie z gminami ustalały, jakie są ich priorytety, i stosownie do tego przeznaczały środki tam, gdzie zapotrzebowanie było największe – mówi ekspert. I dodaje, że w istocie to minister Szyszko będzie teraz decydował o tym, na jakie cele i którym gminom zostaną przyznane środki na ochronę środowiska.
Projektodawcy uważają natomiast, że zmiany w ustawie zapewnią większą spójność polityki ekologicznej prowadzonej przez resort środowiska i władze lokalne. Twierdzą też, że zmniejszenie rad nadzorczych przyniesie wielomilionowe oszczędności. A nowy mechanizm wyłaniania ich członków pozwoli przeciwdziałać patologiom w niektórych wojewódzkich funduszach, które – jak przekonują projektodawcy – źle gospodarują swoimi finansami.
Prace nad projektem toczyły się w szczególnie burzliwej atmosferze. W trakcie ostatniego posiedzenia w Sejmie posłowie opozycji oceniali projektowane zmiany jako „ustawę kadrową”. Swoje uwagi – jeszcze na wstępnym etapie – zgłaszali także ekolodzy, naukowcy z Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN i samorządowcy. Apelowali wtedy do premier Beaty Szydło o wstrzymanie prac nad ustawą. Bezskutecznie.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy skierowany do prac w Senacie