Miasta donoszą, że Poczta Polska radykalnie podniosła im ceny za swoje usługi. Stawki skoczyły nawet o 87 proc. To efekt braku konkurencji na rynku.
Jak wygląda rynek pocztowy w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
W wielu samorządach niedawno zakończyły się kontrakty na obsługę pocztową urzędów. Dlatego miasta musiały rozpisać przetargi na kolejny okres. Gdy otwarto oferty, urzędników zmroziło. Szczecin podsumował, że ceny usług pocztowych wzrosną o 45 proc. Częstochowa twierdzi, że w jej przypadku mowa o zwyżkach rzędu 30–50 proc. Warszawa donosi o 30-proc. podwyżce. Kielce już podpisały umowę. Jak mówią nam tamtejsi urzędnicy, cennik usług liczy 233 pozycje, a wzrost cen zauważono w 80 z nich. Z miast, z którymi rozmawialiśmy, proporcjonalnie największy wzrost odnotował Gdańsk. – Średnia podwyżka wynosi ok. 87 proc. Najbardziej zdrożały przesyłki zwykłe (z 0,68 zł do 1,35 zł), przesyłki zwykłe priorytetowe (z 1,32 zł do 2,58 zł) oraz polecone z ZPO (z 3,02 do 5,08 zł) – wylicza Michał Piotrowski z urzędu miasta.
Nie rozumieją
W tych samorządach kontrakty zdobyła Poczta Polska. Bywało, że nikt więcej do danego przetargu się nie zgłosił. Ale niektóre władze lokalne wciąż nie rozumieją powodu tak dużych podwyżek. – W najbliższym czasie planujemy spotkanie z przedstawicielami Poczty Polskiej dotyczące realizacji nowej umowy. Jednym z tematów będzie właśnie wyjaśnienie podwyżki cen usług pocztowych – zapowiada Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika stołecznego ratusza. Warszawa pociesza się, że zarówno dotychczasowe ceny, jak i te zaproponowane we właśnie rozstrzygniętym przetargu, są przynajmniej niższe od tych cennikowych obowiązujących dla nadawców indywidualnych.
Były za niskie
Niektóre magistraty postanowiły podrążyć temat i już uzyskały pewne wyjaśnienia. – Wzrost cen Poczta Polska uzasadniała znaczącym wzrostem kosztów pracy od stycznia 2017 r., m.in. podniesieniem poziomu płacy minimalnej z 1850 do 2000 zł oraz wprowadzeniem minimalnej stawki godzinowej w umowach-zleceniach w wysokości 13 zł – mówi nam rzecznik prezydenta Poznania Hanna Surma. Urzędnicy z Krakowa wspominają, co usłyszeli od przedstawicieli Poczty Polskiej w trakcie negocjacji. – Przyznali, że wcześniej proponowane ceny były zaniżone ze względu na ostrą walkę cenową wprowadzoną przez InPost, a aktualnie odgórne zalecenia z warszawskiej centrali sugerują, aby w ofertowanych postępowaniach wracać do cennika powszechnego – wskazuje Jan Machowski z krakowskiego UM.
Minimalna i godzinowa
Rzecznik PP Zbigniew Baranowski odpiera zarzuty o eliminowaniu konkurentów. – Rynek usług pocztowych w krajach UE jest rynkiem regulowanym. Działają na nim firmy pocztowe, tzw. operatorzy wyznaczeni, które świadczą usługi powszechne – mówi DGP. Podwyżki to także efekt ostatnich zmian na rynku pocztowym. W 2015 r. Poczta Polska wygrała przetarg na tzw. operatora wyznaczonego świadczącego usługi powszechne. Przez kolejnych 10 lat wyłącznie PP będzie dostarczać przesyłki listowe do 2 kg, paczki na terenie kraju do 10 kg oraz za granicę do 20 kg. Jednocześnie InPost, jeden z jej największych konkurentów, stracił kontakt na obsługę korespondencji sądów i prokuratur, który przynosił mu ponad 40 proc. przychodów. A to wymusiło cięcia i restrukturyzację spółki, w tym ograniczenie liczby oddziałów o 45 proc. i 40-proc. redukcję zatrudnienia.
Samorządowcy próbują się dostosować do nowej sytuacji. – Na terenie miasta korzystamy z urzędowych gońców. Tą metodą dostarczanych jest ok. 80 proc. całej korespondencji. Z tego tytułu są duże oszczędności – twierdzi Patryk Pulikowski z urzędu miasta w Olsztynie.
Poczta Polska nie wszędzie wprowadziła podwyżki. – Ceny za świadczone usługi od momentu podpisania umowy, czyli od 1 sierpnia 2016 r., nie uległy zmianie – zapewnia Dariusz Czapla z katowickiego UM.
Jak Poczta tłumaczy swoje działania? Jej rzecznik potwierdza, że to m.in. efekt wzrostu płacy minimalnej. – Utrzymanie szerokiej sieci placówek pocztowych, skrzynek nadawczych oraz obsługa klientów przez kilkadziesiąt tysięcy pracowników wiążą się z ponoszeniem znacznych kosztów – przekonuje, a stawki za przesyłki porównuje do cen biletów komunikacji miejskiej. – Dzisiaj za zwykły list ze Szczecina do Bieszczad zapłacimy 2 zł. Tymczasem, jak prześledzimy ceny biletów komunikacji miejskiej w różnych miastach Polski, okaże się, że za jednorazowy bilet zapłacimy nawet 4,40 zł (w Warszawie) – argumentuje rzecznik.
Kowalski też zapłaci więcej
Na początku grudnia 2016 r. Poczta Polska złożyła do Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) propozycję zmian cennika usług powszechnych. Usługi mogą zdrożeć średnio o 20 proc. „Przeprowadzona analiza nie dała podstaw do wniesienia sprzeciwu wobec całości albo części projektu zmian obowiązującego cennika. Zmiany mogą wejść w życie w planowanym przez Pocztę Polską terminie, od 1 lutego 2017 r.” – poinformował UKE.
Jak wynika z komunikatu urzędu, podjęcie tej decyzji było konieczne ze względu na trudną sytuację rynkową: spadające zapotrzebowanie na tradycyjne przesyłki listowe, rosnące koszty świadczenia usług powszechnych oraz zwiększone wymagania użytkowników. „Tymczasem, w myśl III dyrektywy pocztowej, państwo członkowskie ma obowiązek zagwarantować świadczenie usług powszechnych oraz określić sposób ich finansowania w przypadku, gdy usługi te generują koszt netto” – przypomina UKE. Według raportu Deutsche Post z 2015 r. dotyczącego cen oferowanych przez 30 europejskich pocztowych operatorów narodowych nawet po wprowadzeniu podwyżki ceny usług pocztowych w Polsce nadal będą jednymi z najniższych w Unii Europejskiej.