Oferowana pomoc rządu dla rolników jest niepoważna - uważa szef Kółek Rolniczych, Władysław Serafin. Argumentuje, że stawki 400 i 800 złotych do hektara wyglądają atrakcyjnie, ale prawie nikogo nie stać na ubezpieczenia upraw. A to między innymi od nich zależy wysokość wsparcia.

Przewodniczący jest rozgoryczony komunikatem po wczorajszym posiedzeniu Rady Ministrów. Przypomina, że zdecydowana większość rolników otrzyma połowę oferowanych pieniędzy, z uwagi na brak ubezpieczenia. Informacje rządu o zawyżonych stawkach miało zaś na celu "wytworzenie pozoru" pomocy wśród mniej świadomego elektoratu.

Serafin dodaje, że polskie rolnictwo potrzebuje pakietowego systemu ubezpieczeń od anomalii pogodowych. Zaznacza, że zabezpieczenia przed suszą są kosztowne, a udowodnienie jej skutków - trudne. W efekcie dochodzi jedynie do wzbogacania kas towarzystw ubezpieczeniowych, a nie zwiększenia komfortu pracy producentów rolnych. Pakiet połączony miałby obejmować rekompensaty za skutki: suszy, huraganów, powodzi, gradobicia czy przymrozków.

Najwyższą pomoc w przeliczeniu na hektar otrzymają plantatorzy owoców z sadów i krzewów. Wypłata budżetowych funduszy mają się rozpocząć 10 października. Przyspieszona będzie też wypłata części dopłat unijnych.