Mam wrażenie, że to, co robi Agrounia to jest jakaś operacja specjalna, która ma zdestabilizować sytuacje w Polsce - ocenił w niedzielę doradca prezydenta Andrzeja Dudy Andrzej Zybertowicz odnosząc się do przepychanek, do których doszło w sobotę przed konwencją Solidarnej Polski.

W sobotę w Warszawie odbyła się konwencja Solidarnej Polski zatytułowana "Tańsza energia dla Polaków". Przed jej rozpoczęciem doszło do awantury i przepychanek między europosłem Patrykiem Jakim, a liderem Agrounia Michałem Kołodziejczakiem, który pojawił się z grupą działaczy przed budynkiem, w którym odbywała się konwencja. Zdarzenie rejestrowały kamery.

Do tych wydarzeń odniósł się w niedzielę na antenie Polsat News doradca prezydenta Andrzeja Dudy Andrzej Zybertowicz. "Część rolników postrzega sytuację, jako trudną i część ich żali jest uzasadniona, natomiast mam wrażenie, że to, co robi Agrounia to jest jakaś operacja specjalna, która ma zdestabilizować sytuacje w Polsce" - ocenił. Dopytywany, czyja operacja specjalna myłaby to być, Zybertowicz odparł, że widział nagranie, na którym Kołodziejczak "zarzuca stronie rządowej pozrywanie kontaktów biznesowych z Rosją" i wytyka straty, jakie rolnicy ponoszą.

Sytuację skomentował także wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski. "Panem Michałem Kołodziejczakiem Agrounią powinna zając się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tam było bardzo wielu działaczy związanych z prorosyjską Zmianą" - mówił. Dodał, że "bandyterka i fizyczna napaść na polskiego parlamentarzystę nie powinna być akceptowana".

Na uwagę, że być może jest to krzyk rozpaczy rolników, wiceminister wskazał na podział między Solidarną Polską, a Agrounią. "My stoimy tam, gdzie stoją rolnicy indywidualni, którzy czekają na polską ziemię, (...) i to jest program PiS i Solidarnej Polski" - zaznaczył. "Michał Kołodziejczak nie chce ujawnić źródeł finasowania swoich organizacji, stoi tam, gdzie są koncerny zagraniczne. Ten podział jest bardzo prosty" - dodał.

Hanna Gill-Piątek (Polska 2050) zauważyła, że na nagraniach nie widać, czy doszło do przemocy fizycznej. Oceniła natomiast, że protestującym chodziło o konkretną sprawę. "W jaki sposób rozdysponowywana jest ziemia KOWR-u, bo były niejasności związane z otoczeniem b. wiceministra Kaczmarczyka" - wyjaśniała. Zwróciła się również bezpośrednio do Kowalskiego. "Może pan malować rzeczywistość na różowo, ale tak naprawdę polska wieś nie wygląda pod rządami PiS najlepiej. Niektórzy wożą się ciągnikami z ministrem Ziobro, a niektórzy nie mają co do garnka włożyć i nie wiedzą, czy dostaną dopłaty" - powiedziała. "To, że nie ma KPO kosztowało polską wieś 9 mld zł w tym roku" - wyliczyła.

Adam Jarubas (PSL) potępił zachowanie działaczy Agrounii, ale jednocześnie zauważył, że sytuacja ta pokazuje, iż frustracja rolników rośnie. "PiS wyzyskał, oszukał wieś, dzisiaj wbrew deklaracjom pomocy dla wsi, słyszymy o kolejnych skandalicznych sytuacjach poddzierżawiania ziemi, obchodząc państwowe procedury i robią to politycy i rodziny polityków PiS-u i Solidarnej Polski" - powiedział.

Robert Biedroń (Lewica) zwracał z kolei uwagę, że za każdym razem, gdy na polskie ulice wychodzą kolejne grupy niezadowolonych, prezes PiS Jarosław Kaczyński, Patryk Jaki oraz inni politycy obozu władzy przekonują, że stoją za tym obce służby specjalne. "A prawdziwa operacja specjalna jest robiona przez was, to wy zwijacie polską wieś" - zwrócił się do polityków obozu władzy.

W sobotę przed budynkiem, w którym odbywała się konwencja Solidarnej Polski pojawiła się grupa działaczy Agrounii wraz z liderem Michałem Kołodziejczakiem. Gdy na miejsce przybył europoseł Patryk Jaki działacze Agrounii otoczyli go torując mu przejście, następnie weszli za nim do budynku i zablokowali windę, do której wsiadł. Doszło do przepychanek i awantury między nim, a liderem Agrounii.

"Panie europośle, pana koledzy zrobili bandyterkę na polskiej wsi, a wy chcecie to wszystko zataić. Nigdy na to nie pozwolimy" - powiedział do Jakiego lider Agrounii. Pytał też o działania polityków Solidarnej Polski, m.in. zdymisjonowanego wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka.

Zachowanie Kołodziejczaka skrytykowali ludzie, którzy przyszli z europosłem. "Tak się nie robi" - mówili. "A co się robi, ziemie się przejmuje, to się robi" - pytał lider Agrounii. "Chcemy znać prawdę, skąd Kaczmarczyk wiedział o 140 hektarach. Skąd wiedział? Dymisja to nie wszystko" - krzyczał. Protestujący domagali się, by Jaki wyszedł i z nimi porozmawiał. "Oni są mądrzy tylko w parlamencie, jak sztab ludzi ich ochrania" - powiedział jeden z działaczy Agrounii. "Proszę zobaczyć, poseł uciekł do windy i nie chce z rolnikami porozmawiać" - dodał kolejny.

W pewnym momencie interweniowała policja. Funkcjonariusze poprosili Jakiego o wyjście z windy i przejście z innej strony budynku, jednak po wyjściu na zewnątrz znów politykowi Solidarnej Polski zablokował drogę Kołodziejczak. "Chuligani" - powiedział w końcu Jaki. "Co mnie obrażasz, człowieku. Co, jesteś lepszy ode mnie, żebyś mnie obrażał?" - zdenerwował się Kołodziejczak. "Nie jesteśmy na ty" - upomniał go Jaki. "Człowieku, zejdź na ziemię, na polską ziemię, a nie na brukselską" - kontynuował Kołodziejczak. W pewnym momencie ktoś próbował oddzielić go od Jakiego. "Człowieku przejdź na bok, bo ja do pana europosła przyszedłem dowiedzieć się, jak to jest, że pan Kaczmarczyk wiedział o 140 hektarach" - powtarzał lider Agrounii.

"Bandyterka" - zareagował kolejny raz Jaki. "Bandyterkę to wy na polskiej wsi robicie" - ripostował Kołodziejczak. "Niech się pan wytłumaczy, skąd Kaczmarczyk wiedział. Wytłumaczcie nam to i was zostawimy" - upierał się. "Jak to jest, że człowiek bez kompetencji jest w ministerstwie rolnictwa w randze wiceministra" - dopytywał.

Jaki zwrócił się też do jednego z zebranych rolników. "Umówmy się, tacy ludzie jak pan głosują na prorosyjskie partie, a nie na mnie" - powiedział. "Jesteście rzecznikami Putina w Polsce, pana partia, najbardziej prorosyjska partia w Polsce" - odpowiedział mu Kołodziejczak.

"Niezły numer. 5 prorosyjskich działaczy Agrounii, od których czuć było alkohol blokowało mi fizycznie wejście na konwencję. Nagrywali wszystko swoim telefonem i od razu wysłali do pani(...), która pracuje dla Platformy. Jak widać rosyjskie onuce dobrze ze sobą współpracują" - napisał później na Twitterze Partyk Jaki.

Portal wp.pl zamieścił doniesienia, że brat b. wiceministra Konrada Kaczmarczyka miał zgłosić urzędnikom, że w wyniku gradobicia ucierpiała jego uprawa. "Specjalna komisja stwierdziła jednak, że szkód nie było. Mało tego: w dniu, w którym miało do nich dojść, według ekspertów na terenie gminy nie padał grad. Zgłoszenie dotyczyło upraw na 141-hektarowym polu, które pomógł mu poddzierżawić brat" - pisała wp.pl. Odszkodowania za zniszczenia tego typu wypłacać może podlegająca Ministerstwu Rolnictwa Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Pod koniec sierpnia media informowały o wystawnym ślubie Kaczmarczyka, polityka Solidarnej Polski. Na weselu było ponad 500 gości, w tym m.in. minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Szeroko opisywany przez media był prezent dla młodej pary w postaci ciągnika marki John Deere za 1,5 mln złotych. Zdjęcia z przekazania maszyny podczas uroczystości weselnej dystrybutor urządzenia opublikował na swoim profilu na Facebooku. (PAP)

autorka: Daria Kania

dka/ drag/