Pomimo licznych spekulacji prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o obrocie ziemią rolną. Po raz pierwszy od 18 lat po słowie nastąpiły czyny.
Zlikwidowano ryzyko wielkiej wyprzedaży gruntów obcokrajowcom, powstała za to szansa na rozwój małych i średnich gospodarstw rolnych. Otwarta pozostaje jednak kwestia wdrożenia przepisów ustawy oraz ochrony praw własności. Teraz głównym zadaniem jest stworzenie w ciągu roku niezbędnej infrastruktury rynkowej: przyjęcie odpowiednich ustaw, uporządkowanie ewidencji gruntów, stworzenie skutecznego mechanizmu ochrony praw własności, zbudowanie systemu finansowania bankowego.
Tak naprawdę rynek ziemi istnieje na Ukrainie od lat. Tyle że transakcje odbywają się w sposób nielegalny. W rezultacie najwięcej zarabiają oszuści oraz skorumpowani urzędnicy, a tracą zwykli ludzie – właściciele gruntów. Istnieje tylko jedno skuteczne narzędzie walki z czarnym rynkiem ziemi – otwarcie rynku legalnego, na którym prawa sprzedawcy i kupującego będą chronione, a zasady gry – jasno określone i przejrzyste.
Jestem więc pewien, że w decyzji władz jest więcej aspektów pozytywnych niż negatywnych, a określone w ustawie środki ograniczające zapobiegną zbyt dużej konsolidacji gruntów. Zamiast tego będą dobrą podstawą do utworzenia rolniczej klasy średniej.
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii pozostaje jednak ochrona praw własności. Jak będą działać usługi rejestracyjne? Czy nowe prawo nie będzie wykorzystywane do wrogich przejęć istniejących przedsiębiorstw? Ukraińscy prawodawcy przyjmują wiele dobrych ustaw, lecz w praktyce często nie są one stosowane w interesie Ukraińców. Ważne już jest to, że apetyty dużych graczy będą ograniczone. Wolno będzie im kupować ziemię dopiero po czterech latach. To dość długi okres, w którym trudno będzie komuś legalnie skonsolidować znaczne obszary gruntów. A jeśli konsolidacja zostanie uznana za niezgodną z prawem, agencje rządowe zawsze mają możliwość anulowania transakcji.
Ponadto ukraińskie firmy posiadają ograniczone zasoby finansowe, a potencjalni nabywcy zagraniczni o wystarczającym potencjale inwestycyjnym, zgodnie z prawem, będą mogli wejść na rynek dopiero po zgodzie wyrażonej w referendum. To samo dotyczy ograniczenia kupna ziemi do 100 ha w jednych rękach. Dopuszczenie zagranicznych graczy na rynek ziemi jest kontrowersyjną kwestią dla ukraińskiego społeczeństwa (sondaże wskazują na ogromną większość przeciwników takiego rozwiązania – red.). Ustawodawcy postąpili więc słusznie, odraczając tę kwestię i przekazując ostateczną decyzję ludziom w drodze referendum. Nie tylko Ukraina, ale także wiele rozwiniętych krajów świata, w tym Polska, ogranicza dostępność gruntów dla podmiotów z zagranicy. Istnieją różne podejścia do tej sprawy, ale jedna rzecz jest niezmienna – grunty rolne są wszędzie cenione jako najważniejsze i najcenniejsze zasoby oraz podstawa bezpieczeństwa żywnościowego.
Dokument podpisany przez prezydenta Zełenskiego jest zrównoważony. Ustawa przewiduje wystarczającą ilość czasu i możliwości rozwoju dla małych i średnich gospodarstw rolnych, jednocześnie chroniąc je przed ekspansją dużych graczy. Teraz najważniejsze jest praktyczne wdrożenie przepisów ustawy. W tym celu organy państwowe, podmioty rejestrujące, regulatorzy oraz organy ścigania muszą zrobić wszystko, aby stworzyć przejrzysty rynek ziemi w interesie producentów rolnych – bez korupcji, wrogich przejęć i czarnych schematów. Chciałbym wierzyć, że państwo stanie na wysokości zadania.