Duże aglomeracje nie tylko powinny korzystać z najnowszych zdobyczy technologicznych w różnorodnych aspektach, zwiększając satysfakcję mieszkańców, lecz także umiejętnie angażować ich we współtworzenie przestrzeni publicznej. Bo bez słuchania głosu ludzi, którzy oczekują od rządzących zaoferowania wysokiej jakości życia, podejście „smart” po prostu nie ma racji bytu.
Już 54 proc. osób na świecie to mieszkańcy miast – wynika z raportu Departamentu Spraw Ekonomicznych i Społecznych ONZ. Tempo wzrostu tego wskaźnika może przyprawić o zawrót głowy. W latach 50. XX w. mieszkańcy miast stanowili 30 proc. światowej populacji. Według szacunków w 2050 r. poziom ten zwiększy się do dwóch trzecich mieszkańców świata i osiągnie imponującą liczbę 6 mld. W swoich prognozach jeszcze dalej idą autorzy The National Capital Urban Design and Security Plan z Waszyngtonu. Według nich w 2050 r. w miastach będzie mieszkać już 75 proc. całej światowej populacji. Dodatkowo mieszkańcy miast mają coraz konkretniej sprecyzowane oczekiwania – chcą żyć w czystych aglomeracjach, pozbawionych smogu, z wygodną komunikacją, szybkimi i niezawodnymi usługami. Władze samorządowe, również w Polsce, stoją więc przed ogromnym wyzwaniem, związanym z jednej strony z rosnącą liczbą mieszkańców, a z drugiej – chęcią, by ich miasto było wygodnym i wymarzonym miejscem do życia.
Aby miasta mogły prawidłowo i efektywnie funkcjonować, konieczny jest ich rozwój zgodnie z ideą smart city. Inteligentne miasto to takie, które wykorzystuje technologie informacyjno-komunikacyjne w celu zwiększenia interaktywności oraz wydajności infrastruktury miejskiej i jej komponentów składowych, a także do podniesienia świadomości mieszkańców (Wikipedia). Miasto może być traktowane jako „smart”, gdy podejmuje inwestycje w kapitał ludzki i społeczny oraz infrastrukturę komunikacyjną w celu aktywnego promowania zrównoważonego rozwoju gospodarczego i wysokiej jakości życia, w tym mądrego gospodarowania zasobami naturalnymi, przez partycypację obywatelską. Co to tak naprawdę oznacza? Otóż to, że miasta nie tylko powinny korzystać z najnowszych zdobyczy technologicznych w różnorodnych aspektach, zwiększając satysfakcję mieszkańców, lecz także umiejętnie angażować ich we współtworzenie przestrzeni publicznej. Bo bez słuchania głosu ludzi, którzy oczekują od rządzących zaoferowania wysokiej jakości życia, podejście „smart” po prostu nie ma racji bytu.
Jednym z najistotniejszych elementów inteligentnego miasta jest transport. Coraz więcej osób chce korzystać z komunikacji miejskiej, ale oczekuje przede wszystkim wygody, zdecydowanie przemyślanych i innowacyjnych rozwiązań, a także maksymalnej oszczędności czasu. Dodatkowym aspektem bardzo często podkreślanym przez mieszkańców, zwłaszcza wobec transportu, jest ekologia. Wielu z nas chce, by przestrzeń, w której żyjemy, była pozbawiona smogu. Dlatego jesteśmy w stanie zaakceptować nawet tak radykalne rozwiązania, jak ograniczenie poruszania się samochodów w ścisłym centrum, ale tylko pod warunkiem, że zastąpią je dobre rozwiązania zastosowane w publicznym transporcie.
Dlaczego bezemisyjność transportu jest tak istotna? Według danych Głównego Urządu Statystycznego w 2016 r. transport drogowy w Polsce był odpowiedzialny za emisję aż 51,5 mln ton dwutlenku węgla do atmosfery. Co ważne, w porównaniu z rokiem 2000 wartość ta wzrosła prawie dwukrotnie (z poziomu 26,4 mln ton). A emisja CO2 to nie wszystko – transport drogowy w 2016 r. wyemitował 231 tys. ton tlenków azotu oraz 14,3 tys. ton pyłów. To są przerażające wartości. Według badań w tunelach, wielopoziomowych parkingach samochodowych, okolicach stacji benzynowych stężenie zanieczyszczeń niekiedy jest od czterech do 40 razy wyższe niż średnia dla całego obszaru miejskiego!
Odpowiedzią na wszystkie potrzeby świadomych mieszkańców miast może być coraz bardziej rozwijający się trend w postaci transportu zintegrowanego „door to door”, którego podstawę stanowi kolej. Promuje on właśnie proekologiczne oraz wysokoefektywne rozwiązania transportowe. Polega ono na tym, że pasażer swoim samochodem może dojechać do dworca, gdzie wygodnie zaparkuje, bez długiego jeżdżenia w kółko w poszukiwaniu wolnego miejsca. Myśląc o przyszłości, możemy założyć, że nasze własne auta będą pojazdami elektrycznymi, więc idealnie byłoby, gdyby na takim parkingu istniała możliwość podłączenia się do ładowarki. Na dworcu przesiadamy się do wygodnego, czystego, szybkiego, a przy tym emitującego niski poziom hałasu pociągu, który z obrzeży czy mniejszych okolicznych miejscowości zawiezie nas do centrum metropolii, gdzie pracujemy, chcemy załatwić jakąś sprawę urzędową czy po prostu przyjeżdżamy, by miło spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi. Kolejnym elementem wysokoefektywnego rozwiązania transportowego jest możliwość skorzystania z bezemisyjnych środków komunikacji, takich jak autobus o napędzie hybrydowo-elektrycznym, tramwaj, metro czy nowoczesna kolej jednoszynowa, zlokalizowanych w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca postoju pociągów. Jeśli pasażer ma w planach pokonanie bliższej odległości, może również chcieć wypożyczyć rower miejski czy elektryczną hulajnogę. Taki transport wpływa nie tylko na ograniczenie smogu, ale też jest o wiele sprawniejszy niż indywidualny transport samochodowy. Jest w pełni dostosowany do szybko zmieniającej się rzeczywistości miejskiej.
Przyglądając się bliżej miejskim środkom transportu, warto zwrócić uwagę na innowacyjny transport przyszłości – czyli jednoszynową kolej typu monorail, która jest sterowana w pełni autonomicznie (może być prowadzona bez maszynisty) i porusza się po zamkniętej pętli. Jej szyny są stawiane na specjalnych, budowanych wysoko nad ziemią konstrukcjach w formie słupów. Konstrukcje te spełniają rygorystyczne normy środowiskowe, a także, co nie jest bez znaczenia dla przeprowadzenia inwestycji, w niewielkim stopniu ingerują w prawa własności terenów. Dodatkowo kolej ta jest w stanie idealnie wpasować się w istniejący ekosystem miasta. Stanowi alternatywę dla klasycznych tramwajów we wszystkich miejscach, w których nie ma możliwości położenia torów. Nie wymaga również kopania w ziemi, jak w przypadku metra, które nie zawsze możliwe jest do realizacji, chociażby na wszystkich terenach obciążonych geologicznie. Kolej jednoszynowa, zwana „lekkim metrem”, jest w stanie przewieźć w jednym kierunku przez godzinę ok. 45 tys. pasażerów. Takie rozwiązanie funkcjonuje już dziś w USA, Bangkoku, Ameryce Południowej czy na Bliskim Wschodzie. W Europie jeszcze go nie ma. Może polskie miasto, które zdecyduje się na jego wprowadzenie, miałoby szansę stać się wizytówką promującą nowatorskie formy komunikacji? Istnieje taka możliwość, ponieważ obowiązująca od 22 lutego 2018 r. Ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych dopuszcza „przewóz osób środkiem transportu poruszającym się po jednej szynie”.