W wielu pośredniakach kończą się pieniądze na zwrot kosztów zatrudnienia młodych osób.
Od początku roku ponad 36 tys. osób poniżej 30. roku życia podjęło zatrudnienie, które jest refundowane przez starostów ze środków Funduszu Pracy. Tak wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowanych dla DGP. Powiatowe urzędy pracy (PUP) wskazują, że nowe rozwiązanie cieszy się dużą popularnością zarówno wśród bezrobotnych, jak i pracodawców. W konsekwencji spada zainteresowanie pozostałymi formami aktywizacji zawodowej. Dotyczy to głównie staży, w tym odbywanych w ramach specjalnego bonu, stanowiącego gwarancję skierowania na 6 miesięcy do odbycia praktyk w firmie wskazanej przez bezrobotnego. Przy czym pracodawca zobowiązuje się, że po zakończeniu stażu przedłuży danej osobie zatrudnienie o kolejne pół roku.
Limity na wyczerpaniu
Zgodnie z zasadami wprowadzonej do ustawy w styczniu 2016 roku refundacji, pracodawca może uzyskać zwrot części kosztów poniesionych na wynagrodzenie, nagrody oraz składki na ubezpieczenia społeczne za osobę poniżej 30. roku życia do wysokości minimalnej pensji (1850 zł). Takie wsparcie przysługuje mu przez 12 miesięcy, pod warunkiem jednak, że zobowiąże się do jej zatrudnienia przez kolejny rok.
Do powiatów trafiło łącznie 700 mln zł, które zostały podzielone według specjalnego algorytmu. Okazuje się, że nie mają one większych problemów z rozdysponowaniem tych środków. – W tym roku otrzymaliśmy 4,6 mln zł. Za te środki powinniśmy zaktywizować 400 bezrobotnych. W niedługim czasie pewnie uda się ten cel zrealizować, bo do tej pory na podstawie podpisywanych z pracodawcami umów zatrudnienie podjęło 343 – mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w Bydgoszczy.
Na wyczerpaniu są też pieniądze na refundacje w Warszawie, gdzie zwrotem kosztów objętych jest 370 osób. Wystarczy ich jeszcze na 40 umów. Podobnie w Opolu.
Wspieranie zatrudnienia / Dziennik Gazeta Prawna
– Przyznaliśmy wsparcie na podjęcie pracy przez 328 bezrobotnych. Biorąc pod uwagę, że do dyspozycji mamy w tym roku 3,4 mln zł, będziemy mogli podpisać jeszcze ok. 11 umów – wylicza Joanna Urbanek, specjalista ds. programów z PUP w Opolu.
Z powodu wykorzystania tegorocznych limitów część samorządów musiała wstrzymać nabór wniosków od pracodawców. Tak stało się m.in. w Szczecinie oraz powiatach monieckim i toruńskim. Większe środki na nową formę aktywizacji pojawią sie w 2017 r. – wtedy do wykorzystania będzie ok. 1,05 mld zł.
Zawieszone nabory
Przemysław Stefański, dyrektor PUP w Inowrocławiu, zwraca uwagę, że korzystaniem z nowego instrumentu są zainteresowani zarówno pracodawcy, jak i osoby szukające pracy. – Jest to dla nich oferta lepsza niż staż, bo otrzymują umowę o pracę z gwarancją dwuletniego zatrudnienia. Do tego dochodzi kwestia wynagrodzenia: jest ono wyższe niż stypendium dla bezrobotnych, które wynosi niecałe 1 tys. zł – wskazuje.
Również Tomasz Zawiszewski podkreśla, że refundacja w systemie 12+12 spowodowała obniżenie liczby wniosków o inne instrumenty. – Było tak małe zainteresowanie stażami, że wstrzymaliśmy nabór wniosków – dodaje.
Tendencję tę widać wyraźnie w danych resortu rodziny dotyczących osób objętych formami aktywizacyjnymi, które zostały wprowadzone ponad dwa lata temu. Wśród nich są m.in. bony stażowe, zatrudnieniowe i szkoleniowe, które jeszcze w 2015 r. cieszyły się znaczną popularnością. Na przykład od stycznia do maja 2016 r. liczba staży rozpoczynanych w ramach bonu wynosiła 1,8 tys. osób i była niższa o 72,3 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2015 r. Z kolei bezrobotnych, którzy podjęli pracę dzięki bonowi na zatrudnienie, było mniej o prawie 67 proc.
Są jednak i takie miejsca, gdzie odnotowano odwrotny trend. – Pracodawcy wolą formę stażu, bo wolą najpierw sprawdzić bezrobotnego, niż wiązać się z nim na tak długi czas umową – wyjaśnia Małgorzata Majsterek, kierownik działu rynku pracy MUP w Olsztynie.
Joanna Urbanek przyznaje, że w przypadku refundacji zdarzają się przypadki rezygnacji, ale najczęściej do rozwiązania umowy o pracę dochodzi z przyczyn leżących po stronie pracownika. W takich sytuacjach na zwolnione miejsce jest kierowany kolejny bezrobotny.