Szefowie urzędów przyznają, że pracownicy od funduszy unijnych to najwyższa półka fachowców w administracji rządowej. Niestety z częścią z nich będą zmuszeni rozwiązać umowy.
Kto pracuje w korpusie służby cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna
dr Piotr Zuzankiewicz ekspert z zakresu administracji publicznej, współautor komentarza do ustawy o służbie cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna
Dyrektorzy generalni są zmuszeni zredukować liczbę urzędników, którzy zajmują się projektami UE. W nowej perspektywie część z tych zadań przejmą urzędy marszałkowskie. W efekcie Bruksela ogranicza dopłaty do pensji specjalistów zatrudnionych w urzędach wojewódzkich. Części z nich już wręczono wypowiedzenia. I choć odchodzący byliby cennym nabytkiem dla marszałków, to nie ma możliwości ich płynnego przejścia z administracji rządowej do samorządowej. Zakładają więc sami firmy lub przechodzą do prywatnych pracodawców. Zdaniem ekspertów to błąd.
Chcą, by zostali
Co do zasady wszystkie urzędy wojewódzkie mają zbliżone zadania, ale podejmowane przez nich działania dotyczące przyszłości osób zajmujących się obecnie obsługą projektów unijnych są różne.
– Umowy zostaną rozwiązane z 13 osobami – informuje Marek Reda, dyrektor generalny Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Robię to z żalem – dodaje.
Specjalistów nie chce się też pozbywać Małopolski Urząd Wojewódzki. – Z uwagi na ich kompetencje planujemy przeniesienie tych osób do realizacji innych zadań w urzędzie. Tak się już stało wobec 10 z 28 osób – mówi Jan Brodowski, rzecznik wojewody małopolskiego. – Biorąc pod uwagę bieżące i przyszłe potrzeby kadrowe, jak również poziom fluktuacji pracowników, która oscyluje w naszym urzędzie na poziomie około 15 proc., istnieje możliwość dokonania odpowiednich przesunięć w ramach posiadanego przez nas budżetu – dodaje.
Są jednak urzędy, które robią wszystko, by zatrzymać jak najwięcej unijnych urzędników. – W tym roku pracę przy funduszach europejskich zakończy 11 osób. Dwie osoby już rozwiązały stosunek pracy na mocy porozumienia stron, natomiast 9 zostanie przeniesionych na inne stanowiska niezwiązane z obsługą funduszy – wylicza z kolei Jakub Gibowski z centrum prasowego Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z kolei ze Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego na pewno odejdą cztery osoby, siedmiu zaproponowano pracę w innych wydziałach. Wojewoda lubuski w ogóle chce uniknąć redukcji. – Zwalnianie jest niewskazane z racji doświadczenia tych osób– tłumaczy Marcin Bielesz, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
Przekonuje, że uzasadnione jest ich przeniesienie do innych komórek.
Jednak nie wiadomo, czy to się uda. Problem wszędzie jest taki sam – pieniądze. – Jeśli swoim specjalistom od projektów unijnych proponuję inne stanowiska, które często są związane z niższym wynagrodzeniem, to nie są zainteresowani moją ofertą. W efekcie zakładają własne firmy lub zatrudniają się na rynku prywatnym – wyjaśnia Marek Reda, dyrektor generalny Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Niektóre urzędy mają nadzieję, że dodatkowe środki na utrzymanie tzw. unijnych urzędników wygospodaruje Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. – Zdaje sobie sprawę, że unijne finansowanie zadania kończy się w grudniu tego roku, jednak rozliczanie starych projektów będzie trwało jeszcze w przyszłym roku. Obiecano nam, że dodatkowe pieniądze dla osób znajdą się w przyszłorocznym budżecie państwa – informuje Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego.
Szkoda potencjału
Dyrektorzy generalni, którzy wręczyli wypowiedzenia swoim podwładnym, tymczasem ubolewają, że musieli to zrobić. – Bez unijnej pomocy nie mam tylu pieniędzy, aby wszystkim pracownikom zaproponować godziwe wynagrodzenie – mówi Marek Reda.
Tłumaczy, że ci fachowcy powinni płynie przechodzić np. do urzędów marszałkowskich, które przejęły większość zadań dotyczących rozliczenia projektów unijnych w nowej perspektywie. Niestety jest to niemożliwe na podstawie zwykłego porozumienia pracodawców. – Ekspertów od środków UE pozyskujemy za pomocą ogłaszanych przez nas konkursów – mówi Marta Milewska, rzecznik marszałka województwa mazowieckiego. – Z pewnością możliwość przyjęcia urzędnika z urzędu wojewódzkiego, którego kwalifikacje są nam znane z codziennych kontaktów, w drodze porozumienia pracodawców byłoby korzystnym wariantem – dodaje.
I taka procedura była przewidziana w projekcie ustawy o pracownikach samorządowych. Przewidywał on możliwość przejścia z administracji rządowej do samorządowej w uzasadnionych przypadkach. – Ten zapis został jednak usunięty, gdyż był nieprecyzyjny i istniała obawa jego nadużywania – informuje dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Wystarczyło jednak dokładnie określić przypadki zastosowania takiej procedury, np. aby mogła być ona stosowana tylko wtedy, gdy zakres obowiązków na określonym stanowisku pracy byłby tożsamy z tym, na które byłby przenoszony urzędnik – podkreśla Płażek.
Podobnego zdania są inni eksperci. – Odejście tych osób z administracji rządowej to duża strata. Powinny być one zagospodarowane w innych instytucjach rządowych – mówi dr Sylwia Naszydłowska z Wyższej Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie.
Dodaje, że za kilka lat w nowej perspektywie może się okazać, że urzędy wojewódzkie znów będą potrzebować fachowców z tej dziedziny.
Brakuje pomysłu na zagospodarowanie fachowców
Strategia inwestowania nowej puli funduszy europejskich w Polsce w latach 2014–2020 przewiduje uproszczenie struktury programów i redukcję instytucji wdrażających. Konsekwencją tego będzie zmniejszenie nakładów na pomoc techniczną oraz ograniczenie liczby etatów finansowanych z tej puli środków. Proporcjonalnie największa redukcja etatów będzie miała miejsce w przypadku urzędów wojewódzkich, które utracą znaczną część kompetencji w tym zakresie na rzecz urzędów marszałkowskich. Niestety obecnie brakuje jednolitego pomysłu na zagospodarowanie tej grupy pracowników, zazwyczaj osób o znacznym zakresie specjalistycznej wiedzy. Szef Służby Cywilnej powinien podejmować bardziej aktywne działania w tym zakresie, w szczególności zbadać skalę problemu, a także przeprowadzić pogłębioną analizę struktury administracji rządowej i realizowanych przez nią zadań oraz przypisanych do nich etatów. Niestety istnieje obawa, że potencjał wykwalifikować pracowników obsługujących programy unijne może zostać zaprzepaszczony.