W przyszłym roku armia zamierza przeszkolić – w ramach służby przygotowawczej – około 12 tys. ochotników, czyli dwukrotnie więcej niż w tym. Tak wynika z projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie określenia liczby osób, które w 2016 r. mogą być powołane do czynnej służby wojskowej.
– Zgodnie z zapowiedzią szefa MON siły zbrojne chcą objąć przeszkoleniem wojskowym wszystkich ochotników, którzy zgłaszają się do wojskowych komend uzupełnień – tłumaczy gen. dyw. prof. Bogusław Pacek, doradca ministra obrony narodowej.
Przypomina, że przeszkolenie osób, które wcześniej nie miały nic wspólnego z armią, a aspirują do korpusu szeregowych, trwa cztery miesiące. Zaznacza, że to minimum, aby poznać zasady funkcjonowania wojska.
MON podkreśla, że jeśli zainteresowanie służbą wzrośnie, rozważy zwiększenie limitów.
Wśród ochotników są też byli żołnierze, którzy nie muszą odbywać przeszkolenia przygotowawczego.
– Im też zapewniliśmy możliwość wzięcia udziału w ćwiczeniach – wskazuje gen. Bogusław Pacek.
– Żaden ochotnik, który zgłosi się do WKU, nie zostanie odesłany z kwitkiem – dodaje.
W założeniach na 2016 r. przewiduje się też, że w ćwiczeniach będzie mogło wziąć udział do 20 tys. żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych (limit jest taki sam jak w tym roku). Jednak od pięciu lat liczba żołnierzy NSR oscyluje na poziomie ok. 10 tys.
Ponadto limit średnioroczny na 2016 r. dotyczący rezerwistów, którzy mogą być wezwani na ćwiczenia, wynosi 500 żołnierzy (o 200 więcej niż w tym roku). W praktyce oznacza to, że można powołać np. na ćwiczenia trwające miesiąc 6 tys. żołnierzy, a na trwające tydzień – 24 tys.
Zdaniem ekspertów otwartość wojska na ochotników nie jest w pełni przemyślana. Cel tych, którzy chcą się przeszkolić, jest bowiem rozmaity.
– Głównym powodem zgłaszania się ochotników do służby jest czynnik ekonomiczny. Większość młodych osób ma nadzieję, że po takim przeszkoleniu załapie się do armii zawodowej, która zagwarantuje im stabilną służbę. Wojskowe służby powinny też dobrze przyglądać się ochotnikom, bo wśród nich mogą być osoby, które są powiązane z mafią, a chcą tylko skorzystać z bezpłatnego szkolenia. Na ostatnim miejscu stawiałbym patriotyzm i chęć przygotowania się na wypadek konfliktu zbrojnego – uważa Roman Polko, były dowódca GROM. Tłumaczy, że tego typu szkolenia są na bardzo podstawowym poziomie i mają propagandowy charakter.
Wraz ze wzrostem limitów zwiększają się wydatki na szkolenia i ćwiczenia. W tym roku pójdzie na ten cel 142 mln zł, a w przyszłym o 90 mln zł więcej.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia w uzgodnieniach międzyresortowych