Kancelarie: Prezydenta, Sejmu i Senatu, a także NIK. To niektóre z urzędów, które wciąż mogą zatrudniać bez konkursów. Zdaniem ekspertów to patologia
dr Marcin Mazuryk radca prawny, współautor komentarza do ustawy o pracownikach urzędów państwowych / Dziennik Gazeta Prawna
Zatrudnienie w administracji publicznej / Dziennik Gazeta Prawna
Andrzej Duda, nowy prezydent, zapowiedział, że nie będzie robił czystki wśród pracowników swojej kancelarii. Bez problemu może jednak z dnia na dzień zatrudniać osoby zaufane i z polecenia. Pozwala na to ustawa z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 269 ze zm.). I o ile ma to uzasadnienie w przypadku najbliższych współpracowników prezydenta (ministrów i doradców), to zdaniem ekspertów nie powinno mieć miejsca, jeżeli chodzi o angaż zwykłych szeregowych urzędników. Niestety każda próba wprowadzenia w najważniejszych instytucjach publicznych kraju otwartych i konkurencyjnych naborów pracowniczych skończyła się niepowodzeniem.
Dobre zarobki
Praca w Kancelarii Prezydenta RP jest atrakcyjna dla osób, które chcą się związać ze służbą publiczną. Średnie wynagrodzenie przekracza 9 tys. zł. Trudno podobnych zarobków szukać w administracji rządowej. Tylko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych średnia płaca wynosi 8,7 tys. zł, a w kolejnych dziewięciu zarabia się poniżej ośmiu tysięcy. Prawnicy i urzędnicy z wieloletnim stażem często wysyłają do kancelarii CV, ale odzewu najczęściej nie ma. Zdaniem ekspertów mogłoby to zmienić wprowadzenie obowiązku obsadzania stanowisk urzędniczych w drodze konkursu na wzór administracji rządowej i samorządowej. Tam zatrudnienie nowej osoby nie może się obejść bez konieczności przeprowadzenia naboru na wolne stanowisko i upublicznienia informacji o wakacie.
– Wtedy każdy, kto spełnia warunki formalne i wymagania, ma możliwość przystąpienia do konkursu. Oczywiście, można i taki nabór ustawić, ale mam nadzieję, że do takich sytuacji dochodzi rzadko – stwierdza dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Apel do prezydenta
Dyskusje nad zmianą ustawy o pracownikach urzędów państwowych już przed kilkoma laty rozpoczęła Ewa Polkowska, szefowa kancelarii Senatu, która przedstawiła zainteresowanym urzędom propozycje zmian w tym zakresie. Przy czym w jej ocenie taka inicjatywa powinna wyjść od rządu, który do wielu swoich instytucji pośrednio stosuje przepisy przywołanej ustawy. Nie było odzewu. Podobny los spotkał wszystkie takie inicjatywy.
– Tajemnicą poliszynela jest, że wszelkie próby ulepszenia przepisów z 1982 r. są torpedowane w parlamencie przez urzędników, którzy obawiają się zwiększonej transparentności naborów i skutecznie urabiają posłów i senatorów. Z legislacyjnego punktu widzenia ustawa o pracownikach urzędów państwowych nie przystaje do konstytucyjnych realiów III RP. Ten kadłubowy akt, który wielokrotnie był nowelizowany, powinien być niezwłocznie zastąpiony nową ustawą – przekonuje prof. Bogumił Szmulik, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego i Współczesnych Systemów Politycznych na Wydziale Prawa i Administracji UKSW.
Według niego najwyższy czas, aby napisać kodeks urzędniczy, który składałby się z części wspólnej dla wszystkich urzędów w zakresie konkursów na wolne stanowiska.
– Tym przepisom powinna się przyjrzeć Kancelaria Prezydenta i przygotować konkretne zmiany, nad którymi w nowej kadencji można byłoby rozpocząć procesowanie – dodaje.
Wtóruje mu prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, który przypomina, że już w latach 90. były próby włączenia pracowników urzędów państwowych do służby cywilnej.
Konkurs lub dodatkowy staż pracy
Ustawa o pracownikach urzędów państwowych z 1982 r. budzi liczne zastrzeżenia, merytoryczne, legislacyjne, w tym również natury konstytucyjnej, chociażby w zakresie braku otwartych konkurencyjnych naborów. W kontekście służby publicznej praca w Kancelarii Sejmu czy Prezydenta zasadniczo nie różni się od pracy w administracji rządowej czy samorządzie terytorialnym, stąd trafny jest od lat podnoszony w doktrynie pogląd, że istniejąca ustawa w tym zakresie jest niekonstytucyjna. Najprostszym rozwiązaniem jest wprowadzenie analogicznych przepisów jak w ustawie o służbie cywilnej, czy też mechanizmów formalizujących od lat istniejącą praktykę, że w urzędach państwowych zatrudniani są urzędnicy z co najmniej kilku- czy kilkunastoletnim stażem pracy w sektorze budżetowym.