Kancelaria premiera: Administracja rządowa nie nadużywa umów cywilnoprawnych. Osoby zatrudnione w ten sposób, mają prawo w przyszłości wygrywać konkursy na stanowiska.
Umowy-zlecenia trwające dłużej niż trzy miesiące wg rodzaju zlecanych zadań / Dziennik Gazeta Prawna
Liczba umów-zleceń w całej administracji publicznej według danych GUS w ubiegłym roku wzrosła w porównaniu do roku poprzedniego o blisko 4 tys. i wynosi ponad 37,7 tys. Z kolei w tym samym okresie liczba tych o dzieło spadła o blisko tysiąc i wynosi 6,7 tys. Takie m.in. dane zostały zawarte w informacji na temat zatrudniania w administracji rządowej na podstawie innych kontraktów niż umowa o pracę.
Bez porównania
O przygotowanie informacji dotyczącej podstawy zatrudnienia w urzędach wnioskowali członkowie sejmowej komisji administracji i cyfryzacji. Z najnowszych danych kancelarii premiera wynika, że w ministeriach i urzędach centralnych, a także wojewódzkich, w 2014 r. na podstawie kontraktów cywilnoprawnych łącznie pracowało ponad 13 tys. Dla porównania członków korpusu służby cywilnej, którzy są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę lub mianowanych, jest około 120 tys. Co ciekawe, nowych umów cywilnoprawnych zawartych w 2014 r. było około 8,5 tys. Kancelaria nie podała jednak danych za 2013 r. A to oznacza – jak podkreślają eksperci – że nadal nie wiadomo, czy liczba umów cywilnoprawnych podobnie jak w całej administracji wzrasta, czy też maleje.
– Jeśli chodzi o zawieranie umów cywilnoprawnych, to ministerstwa stosują różną politykę w tym zakresie. Na przykład w resorcie edukacji było ich ponad tysiąc, a w skarbu zaledwie kilka. Wynika to z tego, że ten pierwszy urząd musi zawierać umowy z recenzentami podręczników – tłumaczyła wczoraj posłom Monika Dziadkowiec, dyrektor departamentu służby cywilnej KPRM.
Podkreśliła, że z takich umów korzystał również resort pracy – m.in. przy realizacji zadań związanych z prowadzeniem funduszu inicjatyw obywatelskich oraz rządowym programem na rzecz osób starszych. Zlecenia często były też zawierane przez ministra zdrowia z konsultantami krajowymi. Również Urząd ds. Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych podpisał w ubiegłym roku ponad 1,3 tys. takich kontraktów.
– Liczba umów-zleceń trwających powyżej trzech miesięcy w sprawdzanych przez nas urzędach wyniosła ponad 4 tys. Z tego ponad połowa była zawarta w urzędach wojewódzkich, bo są to jednostki pracujące w sposób procesowy i regularnie współpracujące np. z lekarzami orzecznikami – wylicza Monika Dziadkowiec.
Pełna jawność
Kancelaria premiera przekonuje, że zaprezentowane dane i wskazane sytuacje zatrudnienia na umowach cywilnoprawnych potwierdzają, że ta forma zawierania kontraktów nie prowadzi do ukrytego zwiększania zatrudnienia. Zapowiada, że kwestie ewentualnego ich nadużywania w całej administracji będzie sprawdzać Najwyższa Izba Kontroli. Kontrola ma ruszyć na początku przyszłego roku.
– Same dane statystyczne, które zostały zaprezentowane, nie wystarczą. Dodatkowo trzeba przyglądać się tym umowom. Wiele z nich jest zawieranych jest np. na kwotę 100 zł w celu przeprowadzenia adjustacji tekstów do przeglądu legislacyjnego – przekonuje Tomasz Bolek, dyrektor generalny KPRM i zastępujący szefa służby cywilnej.
Podkreśla, że NIK już obecnie przy kontroli budżetów w urzędach bada zatrudnienie na umowach cywilnoprawnych osób fizycznych.
Dorabiają w urzędach
Co ciekawe, z danych, jakie otrzymaliśmy z kancelarii premiera, wynika, że na 7,6 tys. wszystkich umów-zleceń przypadło tylko 1,5 tys. osób, które nigdzie indziej nie były zatrudnione. To by oznaczało, że większość osób zawierających kontrakty z urzędami, w ten sposób wyłącznie dorabia do pensji. Ale czy tak jest? Nie wiadomo. Przy czym dyrektor generalny KPRM Tomasz Bolek twierdzi, że kancelaria zaleca urzędom, by te nie zawierały umów cywilnoprawnych ze swoimi pracownikami.
Kancelaria natomiast nie widzi nic złego w tym, że osoby początkowo zatrudniane na umowach cywilnoprawnych często wygrywają konkursy na stanowiska urzędnicze (DGP pisał o tym w lutym br). – Myśmy z tym problemem mierzyli się przy innych kontrolach umów-zleceń. Zwróciliśmy uwagę na tę sprawę, ale ostatecznie uznaliśmy, że nie jest to nadużycie prawa – wyjaśnia Tomasz Bolek.
Podkreśla, że konkursy często wygrywają stażyści. – Nie możemy tym osobom zamykać drogi do udziału w otwartym i traktującym na równi konkursie na stanowisko urzędnicze tylko dlatego, że znają urząd – dodaje.
Tymczasem Piotr Król (PiS) zwrócił wczoraj uwagę na ustanawianie przez urzędy tzw. budżetów bezosobowych. Jego zdaniem mogą być one pokusą dla szefów, aby zatrudniać na zleceniach podległych sobie pracowników.
Kancelaria jednak odpiera ten zarzut. Podkreśla, że osoby na kontraktach cywilnoprawnych są zatrudniane tylko w wyjątkowych sytuacjach i to pod warunkiem, że tego typu potrzeba jest należycie uzasadniona.
– Jeśli dany urząd np. z powodu klęski żywiołowej ma więcej pracy, to przecież osobom na etacie może przyznać dodatek zadaniowy, zamiast zatrudniać na umowach-zleceniach – przekonywał Tomasz Bolek.
Na pytanie Józefy Hrynkiewicz (PiS), zastępcy przewodniczącego komisji, o ewentualne zmiany w prawie, które ograniczyłyby liczbę takich kontraktów w administracji, kancelaria odpowiedziała, że nie dostrzega takiej konieczności.