Związki zawodowe popierają ograniczenie składników wynagrodzenia wliczanych do najniższej płacy. Podwyższy to koszty pracy – uważają pracodawcy.
Na jednym z ostatnich posiedzeń Sejmu resort pracy potwierdził zamiar zmiany zasad wliczania składników pensji do minimalnego wynagrodzenia. Przy ustalaniu, czy dany pracownik zarabia najniższą płacę, nie byłyby brane pod uwagę np. dodatki lub premie. Pensja minimalna odpowiadałaby więc wynagrodzeniu zasadniczemu, a nie pełnemu (czyli takiemu, jakie wypłacane jest faktycznie danej osobie). Radosław Mleczko, wiceminister pracy, przyznał w Sejmie, że taka zmiana wydaje się pożądana i resort wkrótce przedstawi posłom rekomendacje w tej sprawie. Podkreślił jednocześnie, że zmiany takie powinny być wprowadzane stopniowo.
Zapowiedź strony rządowej wywołała liczne pytania – w tym przede wszystkim o to, jakie świadczenia nie powinny być wliczane do najniższej pensji oraz w jak szybkim tempie można wdrożyć omawiane zmiany. O opinie w tej sprawie DGP zapytał związkowców i pracodawców.
– Popieramy odchudzenie listy świadczeń, które obecnie wlicza się do najniższej płacy. To wynagrodzenie zasadnicze powinno odpowiadać co najmniej płacy minimalnej. Nie powinno się do niej wliczać żadnych dodatków – uważa Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ.
Obecnie zgodnie z ustawą z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. nr 200, poz. 1679 ze zm.) do najniższej płacy wlicza się przysługujące pracownikowi składniki pensji i inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy zaliczone przez GUS do wynagrodzeń osobowych (z wyjątkiem wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach, odprawy pieniężnej w związku z przejściem na emeryturę lub rentę oraz nagrody jubileuszowej). Oznacza to, że przy ustalaniu, czy dana osoba otrzymuje co najmniej minimalną płacę (1750 zł w tym roku), należy wliczać np. premie i nagrody (regulaminowe i uznaniowe), dodatki za szczególne warunki pracy, wysokie kwalifikacje podwładnego lub za staż pracy. A to może być uznane za niesprawiedliwe i demotywujące. Jeśli bowiem np. z dwóch pracowników na równorzędnych stanowiskach jeden otrzyma pensję w wysokości płacy minimalnej dzięki wliczeniu do niej premii, jaką uzyskał za dobrą jakość świadczonej pracy, a drugi nie osiągnie tego pułapu (bo nie należała mu się premia), to temu drugiemu pracownikowi firma i tak musi wypłacić wyrównanie do wysokości minimalnego wynagrodzenia. Obaj zarobią więc tyle samo, choć tylko pierwszy zasługiwał na dodatkowe świadczenie. Ten problem szczególnie często jest podnoszony w odniesieniu do dodatku za pracę w nocy. Wlicza się go do płacy minimalnej, więc jeśli dzięki wykonywaniu obowiązków w porze nocnej – a więc mniej dogodnej dla podwładnego – zatrudniony wypracuje pensję minimalną, to dodatek traci charakter rekompensaty za trudniejsze warunki pracy. Natomiast osobie, która nie świadczyła obowiązków w nocy (i przez to – bez dodatku za pracę w nocy – nie osiągnęła płacy minimalnej), trzeba będzie wypłacić wyrównanie. Problem ten był wielokrotnie zgłaszany w interpelacjach poselskich do ministra pracy i polityki społecznej. Również Państwowa Inspekcja Pracy wnioskowała w swoich corocznych sprawozdaniach z działalności o wyłączenie tego świadczenia z płacy minimalnej.
– Z punktu widzenia racjonalnego funkcjonowania przepisów taka zmiana wydaje się uzasadniona. Ale nie możemy jej dokonywać w oderwaniu od sytuacji na rynku pracy. Wyłączenie składników pensji z płacy minimalnej spowoduje znaczący wzrost kosztów pracy, co wywoła spadek zainteresowania zatrudnieniem na umowach o pracę i stosowanie kontraktów cywilnoprawnych lub pracy na czarno – uważa dr Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch. Specjaliści prawa pracy, ekspert Pracodawców RP.
Jej zdaniem nie ma większego znaczenia to, że zmiany miałyby być wprowadzane stopniowo.
– Płaca minimalna rośnie zbyt szybko, aby dodatkowo zmieniać zasady wliczania do niej składników pensji – dodaje.