- Zamrożone były i są budżety urzędów. W poszczególnych przypadkach podwyżki były możliwe. Jednak od 2008 roku płace w służbie cywilnej spadły realnie o ponad 3 proc., a w tym samym czasie płace w administracji samorządowej wzrosły o niemal 11 proc. - mówi Claudia Torres-Bartyzel, szefem służby cywilnej
Zacznijmy od pytania, które zapewne zadaje pani najwięcej urzędników. Kiedy wreszcie będą podwyżki? Czy rzeczywiście jest szansa, że pracownicy i urzędnicy służby cywilnej doczekają się ich jeszcze w tym roku? Podobno rząd rozważa trzy wersje zmian w tym zakresie.
Też chciałabym wiedzieć kiedy. Mam nadzieję, że w 2016 roku. Pełną wiedzę zyskamy dopiero wtedy, kiedy przeanalizujemy dane makroekonomiczne i opracujemy budżet. Wtedy będziemy wiedzieli, ile mamy pieniędzy i czy uda się znaleźć je na podwyżki dla służby cywilnej. Jedno jest pewne: w 2015 roku budżet jest zamknięty i szans na podwyżki nie ma.
Ze sprawozdania szefa służby cywilnej za 2014 rok wynika, że przeciętne wynagrodzenie przekracza 4,8 tys. zł. Są jednak grupy pracowników i instytucje, w których zarabia się śmiesznie mało, często poniżej 2 tys. zł miesięcznie brutto. W której grupie urzędników wynagrodzenia są najniższe?
To są pracownicy administracji wojewódzkiej zespolonej i niezespolonej. Oni mają uposażenia, które bardzo często zbliżają się do najniższej krajowej i to licząc ze wszystkimi składnikami, także z trzynastką. W następnej kolejności są to pracownicy urzędów wojewódzkich. Część urzędników musi wręcz korzystać z pomocy społecznej. Tak nie powinno być. Praca w służbie cywilnej powinna się wiązać z poczuciem godności i dumy. Dołożymy starań, żeby tak właśnie było.
Płace w budżetówce były zamrożone od 2008 roku, jednak część urzędników dostawała podwyżki. Czy w tym czasie realnie pobory w służbie cywilnej rzeczywiście spadły?
Zamrożone były i są budżety urzędów. W poszczególnych przypadkach podwyżki były możliwe. Jednak od 2008 roku płace w służbie cywilnej spadły realnie o ponad 3 proc., a w tym samym czasie płace w administracji samorządowej wzrosły o niemal 11 proc.
Powodem do narzekań pracowników i urzędników służby cywilnej są też zmiany, z jakimi mamy obecnie do czynienia w administracji skarbowej. Czy taka rewolucja w skarbówce była konieczna?
Jestem zwolenniczką konsolidacji. To bardzo ważny proces. Dzisiaj nie ma społecznej zgody na to, by zwiększające się zadania administracji państwowej wykonywała większa grupa urzędników. Trzeba więc tak zorganizować pracę, by liczniejsze zadania wykonywać przy tym samym stanie zatrudnienia. Właśnie dlatego konsolidacja jest niezbędna. W jednym miejscu gromadzimy zadania obsługowe na rzecz administracji i dzięki temu większa grupa pracowników może obsługiwać klientów. Należy w ten sposób myśleć i działać, trzeba łączyć choćby zakupy i tworzyć grupy zakupowe.
Czy to znaczy, że konsolidacja w skarbówce przebiega bezproblemowo? Wiem, że urzędnicy bardzo obawiali się tych zmian, także przenoszenia ich do innej miejscowości, np. z Płocka do Radomia?
Pracownicy skarbówki są z nami w stałym kontakcie. O takich przenosinach nie słyszałam. Indywidualnych sygnałów też jeszcze nie miałam, ale trzeba pamiętać, że konsolidacja trwa dopiero od kwietnia.
Czy w innych urzędach będą podobne konsolidacje jak w skarbówce?
Na razie skupiamy się na administracji skarbowej. Jeśli wszystko będzie przebiegało tak, jak zakładamy, to jestem zdania, że także w wielu innych działach warto pomyśleć o konsolidacji. Zastrzegam – nie wiem, czy moja myśl znajdzie zwolenników.
Które urzędy kolejno miałyby być konsolidowane?
Na przykład niektóre inspekcje czy kuratoria mogłyby zostać skonsolidowane. Są takie instytucje, w których pracuje tylko kilka osób, a muszą mieć własnego księgowego, pracownika kadr i specjalistę od zamówień publicznych. To nie jest gospodarne. Gdyby te instytucje zostały skonsolidowane, ich obsługą mogłyby się zająć np. urzędy wojewódzkie. Widzę także możliwość konsolidacji w administracji centralnej.
W ostatnim czasie dużo mówi się o mobbingu w służbie cywilnej. Zaczęło się od resortu zdrowia, ale media informują o nieprawidłowościach także w innych urzędach. Pracowników narzekających na atmosferę w urzędach jest bardzo wielu...
Praca w administracji nie jest ani lekka, ani łatwa. Wzrastają wymagania obywateli w stosunku do nas. Ma być szybko, dobrze i uprzejmie, a zadań nakładanych na nas jest coraz więcej. To rodzi konflikty. Zmiany zarządzania, zmiany organizacyjne, trudni i wymagający klienci – to może sprzyjać zjawisku mobbingu. Poza tym trzeba pamiętać, że są to zhierarchizowane instytucje.
Jak wobec tego należy przeprowadzać zmiany, żeby nie być posądzonym o mobbing?
Procesem zmian należy zarządzać w taki sposób, żeby zachować szacunek dla współpracowników. Niestety, zhierarchizowane organizacje są zagrożone mobbingiem, dlatego musimy być uważniejsi niż inni. W urzędach od trzech lat są wprowadzane standardy zarządzania zasobami ludzkimi. Wynika to z zarządzenia nr 3 szefa służby cywilnej z 30 maja 2012 r. w sprawie standardów zarządzania zasobami ludzkimi w służbie cywilnej. Zawiera ono zarówno obowiązki, jak i zalecenia w tym zakresie. Jednym z obowiązków było wprowadzenie w urzędach procedur antymobbingowych. Zostały one wprowadzone przez wszystkich dyrektorów generalnych urzędów (ministerstwa, urzędy centralne, urzędy wojewódzkie). Z naszego monitoringu wynika, że wprowadzano tam również komisje antymobbingowe, a urzędnicy przechodzili odpowiednie szkolenia.
Sama byłam dwukrotnie przewodniczącą komisji antymobbingowej. Komisja może zostać powołana na wniosek pracownika albo dyrektora generalnego. To rozwiązanie pozwala na bardzo wczesnym etapie stwierdzić, że coś jest nie tak.
Jednak wówczas o problemie dowiaduje się cała instytucja. Osobie mobbowanej, której często się wmawia, że jest gorsza od innych, może być trudno zwrócić się o utworzenie komisji. Czy wiadomo, ile takich komisji powstało?
Statystyk dotyczących liczby komisji nie prowadzimy. Być może należałoby powołać doradcę do spraw mobbingu na wzór doradcy etycznego. Powinien to być pracownik z długoletnim stażem, cieszący się zaufaniem i szacunkiem. Można by się do niego dyskretnie zwrócić i porozmawiać, czy należy już wystąpić o powołanie komisji antymobbingowej, czy może problem tkwi gdzie indziej. Warto pamiętać, że mobbing ma charakter subiektywny. W konkretnej sytuacji ktoś go odczuje, a kto inny nie. Uważam, że taki doradca byłby bardzo pomocny.
Czy ktoś, kto obawia się zgłosić mobbing w swojej instytucji, może zgłosić to szefowi służby cywilnej?
Do szefa służby cywilnej można zgłosić podejrzenie mobbingu, jeśli chodzi o dyrektora generalnego. W pozostałych sytuacjach takie podejrzenie zgłasza się dyrektorowi generalnemu. Warto pamiętać, że to bardzo trudna sytuacja także dla instytucji. Tam, gdzie się te sprawy przemilcza, pracownicy częściej się zwalniają, mniej wydajnie pracują. Dobrze działająca praktyka antymobbingowa chroni też organizację.