Czwartkowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE pozwoli polskim przewoźnikom negować stanowisko strony niemieckiej o niewliczaniu diety do wynagrodzenia minimalnego.
Sławomir Paruch radca prawny w Kancelarii Raczkowski Paruch / Dziennik Gazeta Prawna
Łukasz Kuczkowski radca prawny w Kancelarii Raczkowski Paruch / Dziennik Gazeta Prawna
W ocenie TSUE (wyrok z 12 lutego 2015 r., C-396/13) dieta, która ma zrekompensować pracownikowi niedogodności związane z oddelegowaniem, może być zaliczana na poczet płacy minimalnej. Podstawą prawną takiego uznania jest art. 3.7 dyrektywy 96/71/WE. Pozwala on zaliczyć do wynagrodzenia minimalnego dodatki właściwe delegowaniu, o ile nie są one wypłacane z tytułu zwrotu wydatków faktycznie poniesionych na skutek delegowania (chodzi m.in. o koszty podróży, wyżywienia i zakwaterowania). Czy wyrok trybunału może mieć znaczenie dla polskich przewoźników, którzy zmagają się ostatnio z niemieckimi regulacjami o wynagrodzeniu minimalnym (tzw. MiLoG)? Faktem jest, że wyrok zapadł w całkowicie innym stanie faktycznym, ale ocena TSUE w zakresie definicji wynagrodzenia minimalnego ma charakter ogólny. To oznacza, że może mieć zastosowane także do całkowicie odmiennych przypadków.

Co na to polskie przepisy?

Zgodnie z ustawą o czasie pracy kierowców (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1155 ze zm.) pracownik wykonujący przewozy międzynarodowe jest w podróży służbowej. Z tego też tytułu przysługują mu należności na pokrycie kosztów związanych z wykonywaniem obowiązków. Kierowca ma m.in. prawo do diety, której celem jest pokrycie wydatków na żywność. Jednak dieta i jej wysokość są oderwane od kosztów faktycznie poniesionych przez pracownika podczas zagranicznej podróży. Dlaczego? Przysługuje ona zarówno wtedy, gdy pracownik nie poniósł żadnych kosztów, jak i wtedy, gdy faktyczne wydatki na żywność znacznie przekraczają wysokość diety.
Z punktu widzenia polskich przepisów prawa pracy, jak i przywołanej powyżej dyrektywy trudno uznać polskich kierowców wykonujących przewozy tranzytowe przez Niemcy za pracowników oddelegowanych. Nie zachodzą bowiem przesłanki stosowania tych przepisów. W konsekwencji nie ma podstaw do stosowania art. 3.7 dyrektywy i zaliczania diet na poczet wynagrodzenia minimalnego. Nie przewiduje tego także polska ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. z 2002 r. nr 200, poz. 1679 ze zm.).
Tymczasem strona niemiecka uważa, iż polscy kierowcy wykonujący przewozy w Niemczech są pracownikami oddelegowanymi w rozumieniu powołanej dyrektywy. Takie stanowisko ma uzasadniać stosowanie do nich niemieckich przepisów dotyczących wynagrodzenia minimalnego. W konsekwencji oznacza to też możliwość powoływania się polskich przewoźników na art. 3.7 dyrektywy i zaliczania na poczet wynagrodzenia minimalnego wszystkich świadczeń właściwych oddelegowaniu, o ile tylko nie przysługują one jako zwrot kosztów faktycznie poniesionych. W tym ujęciu dieta jest niewątpliwie świadczeniem właściwym dla oddelegowania.
Uznanie polskich kierowców za pracowników oddelegowanych oznacza również możliwość zastosowania do ich sytuacji wspomnianego wyroku trybunału. W konsekwencji, jeżeli dieta ma zrekompensować niedogodności związane z oddelegowaniem, a zarazem nie służy pokryciu faktycznie poniesionych kosztów wynikających z oddelegowania, to należy ją zaliczać na poczet wynagrodzenia minimalnego. Dla polskich przewoźników mogłoby to oznaczać większe prawdopodobieństwo spełnienia wymogu wypłacania 8,50 euro za każdą godzinę pracy w Niemczech.

Światełko w tunelu?

Do tej pory strona niemiecka uważała, że diety nie powinny być zaliczane na poczet wynagrodzenia minimalnego. Stoi ona bowiem na stanowisku, że wyłącznym celem tego świadczenia jest pokrycie kosztów wyżywienia powstałych podczas podróży. Przy czym nie dotyczy to nadwyżki diety, czyli tej jej części, która przekracza ustawową kwotę.
Czy stanowisko strony niemieckiej oznacza kolejne nieporozumienia na linii Niemcy – przewoźnicy? Niekoniecznie. Trybunał bowiem wyraźnie wskazał, że dietę należy wliczać do wynagrodzenia minimalnego, o ile tylko nie jest ona wypłacana tytułem zwrotu wydatków faktycznie poniesionych. Skoro kierowca nie rozlicza kosztów w celu otrzymania diety, to trudno uznać, iż służy ona do pokrywania faktycznie poniesionych kosztów. W konsekwencji wyrok trybunału może być podstawą dla polskich przewoźników do kwestionowania stanowiska strony niemieckiej o niewliczaniu diety do wynagrodzenia minimalnego.
Warto jednak pamiętać, że zgodnie z tym samym wyrokiem trybunału sposób obliczania stawki wynagrodzenia minimalnego oraz kryteria tego obliczania należą do kompetencji państwa przyjmującego. Tak więc to strona niemiecka będzie ustalała zasady zaliczania na poczet wynagrodzenia minimalnego różnych świadczeń wypłacanych polskim kierowcom. Przy czym nie może to prowadzić do utrudnienia swobodnego świadczenia usług pomiędzy państwami członkowskimi. I w tym cała nadzieja polskich przewoźników.
Na tym tle można też sformułować postulat do polskiego ustawodawcy, aby zmienił definicję diety w podróży zagranicznej kierowców na świadczenie mające na celu zrekompensowanie ogólnych niedogodności związanych z wypełnianiem tego typu obowiązków pracowniczych. Przy czym powinno być ono oderwane od pokrywania kosztów na wyżywienie czy innych drobnych wydatków. Takie rozwiązanie może wzmocnić argumenty przed niemieckimi organami w zakresie wliczania diet do wynagrodzenia minimalnego w Niemczech.