Zarówno prezydencji włoskiej jak i socjalistycznej sprawozdawczyni odpowiedzialnej za dyrektywę o urlopach macierzyńskich w PE, Włoszce Alessandrze Moretti, zależy na przełomie w tej kwestii. Dlatego nieformalne rozmowy będą toczyć się w najbliższych tygodniach, tak by robocza dyskusja na ten temat została jeszcze w listopadzie przeprowadzona w Radzie UE, gdzie zasiadają ministrowie krajów członkowskich.

Moretti skomentowała dla PAP: „Jeśli nie uda się po 5 latach odblokować tego dossier, będzie to oznaczać, że UE zawodzi swoich obywateli w najważniejszych kwestiach, i to duch Unii umiera, a nie tylko ta konkretna dyrektywa”.

Propozycja legislacyjna Komisji w sprawie urlopów macierzyńskich z 2008 roku (zmieniający istniejącą dyrektywę z 1992 r.) zakładała wydłużenie minimalnego okresu urlopu z 14 do 18 tygodni, dawał kobietom większą swobodę decydowania, kiedy skorzystać z nieobowiązkowej części urlopu (przed urodzeniem dziecka czy po), a tym samym zwalniał z obowiązku wykorzystania części urlopu przed urodzeniem dziecka, co ma obecnie miejsce w niektórych państwach członkowskich, np. w Belgii.

W ramach prac nad dyrektywą Parlament Europejski w 2010 roku w swoim stanowisku zażądał co najmniej 20 tygodni urlopu płatnych w wymiarze 100 procent i 2-tygodniowego urlopu ojcowskiego, na co nie zgadzały się państwa członkowskie. Spowodowało to podczas prezydencji duńskiej, w pierwszej połowie 2012 roku, zamrożenie dyskusji trwające już trzy lata.

Prezydencja włoska wróciła do tematu urlopów macierzyńskich na ostatniej Radzie ds. zatrudnienia w połowie października w Luksemburgu podczas nieformalnej dyskusji na wspólnym obiedzie ministrów.

Kraje członkowskie są mniej więcej po połowie podzielone, co do tego czy utrzymać wniosek KE w obecnym kształcie, czy też czekać, aż KE przedstawi nowy. Wśród państw, które opowiadają się za nową propozycją, jest np. Szwecja, która domaga się bardziej ambitnych rozwiązań, ale są też i kraje, które po prostu chcą po prostu zyskać na czasie.

Jak powiedział PAP nieoficjalnie unijny ekspert ds. zatrudnienia, wszystko będzie zależeć od tego, czy Parlament będzie bardziej elastyczny w swoim podejściu - zwłaszcza w sprawie 100-procentowego wynagrodzenia za urlop macierzyński, i czy zdoła przekonać państwa członkowskie, wśród których wiele obawia się nowych obowiązków i kosztów wynikających z tej dyrektywy. Polska ze swym hojnym systemem urlopów macierzyńskich nie jest uważana za kraj, który będzie utrudniał unijne negocjacje.

Z Brukseli Renata Bancarzewska (PAP)

rban/ kot/ bk/