Inspektorzy pracy coraz rzadziej muszą egzekwować udzielanie zatrudnionym wolnego. Firmy nadal mają jednak problem z pracownikami, którzy wypoczywać nie chcą.

W ciągu zaledwie dwóch lat aż siedmiokrotnie zmniejszyła się liczba pracowników, którzy mogli skorzystać z zaległego urlopu dopiero po interwencji Państwowej Inspekcji Pracy. W 2011 r. było ich ponad 47 tys., a w zeszłym już tylko 6,6 tys. Tak znacząca poprawa to skutek wydłużenia okresu, w którym można udzielić takiego wypoczynku, z 31 marca do 30 września następnego roku po tym, za który urlop się należy.

Dobre prawo

Nowelizacja przepisów, która weszła w życie 1 stycznia 2012 r., sprawdziła się.

– Dała więcej swobody zarówno pracownikom, jak i pracodawcom. Ci pierwsi mogą wykorzystać zaległy urlop w okresie wakacji następnego roku, a nie w okresie styczeń–marzec, który jest znacznie mniej atrakcyjny – wyjaśnia dr Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Z kolei pracodawcom zmiana ułatwia organizację pracy. Mogą oni swobodniej zaplanować wolne, tak aby nie zakłócić toku pracy firmy. Unikają przypadków, gdy z wypoczynku w tym samym czasie korzysta większa grupa zatrudnionych.

Nie sprawdziły się też obawy związane z tym, że po zmianach wydłuży się czas, w którym zatrudnieni mogą wykonywać obowiązki bez skorzystania z urlopu. W ekstremalnym przypadku może być to aż 31 miesięcy (przed zmianami – maksymalnie 25).

– Nadal obowiązuje zasada, że urlopu udziela się w tym roku, za który on przysługuje. Tylko wyjątkowo można go wykorzystać w kolejnym. Taka możliwość nie powinna być nadużywana – tłumaczy Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.

– Pracodawcom też zależy na bieżącym wykorzystywaniu wolnego przez zatrudnionych, bo w razie jego skumulowania w momencie zakończenia zatrudnienia będą musieli wypłacić pracownikom ekwiwalent – dodaje dr Grażyna Spytek-Bandurska.

Podkreśla, że okresy pracy bez urlopów w praktyce zdarzają się tylko np. w razie realizacji przez firmę ważnych, nagłych projektów. Wtedy sami pracownicy wiedzą, że nie jest to czas na korzystanie z wypoczynku.

Rzeczy do poprawy

Eksperci wskazują jednak, że przy okazji nowelizacji wspomnianych przepisów nie zlikwidowano luki w prawie dotyczącej urlopów. Przepisy nadal zobowiązują pracodawców do udzielenia zaległego urlopu, ale nie uprawniają ich wprost do wysłania zatrudnionych na wolne jednostronną decyzją. Takie uprawnienie nadal jest przewidziane jedynie w okresie wypowiedzenia umowy o pracę. W rezultacie może dochodzić do przypadków, gdy np. firma chce we wrześniu udzielić pracownikowi zaległego wolnego (zobowiązuje ją do tego kodeks pracy), ale zatrudniony się na to nie godzi i domaga się, aby dopuszczono go w tym czasie do pracy. Oczywiście zatrudniający mogą posiłkować się wyrokiem Sądu Najwyższego z 24 stycznia 2006 r. (sygn. akt I PK 124/05), który uznał, że firma może wysłać pracownika na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody. Jednak orzeczenie SN to nie twarde prawo.

– Luka powoduje istotne problemy. Firma może nie dopuścić do pracy zatrudnionego, którego wysyła na urlop, ale musi liczyć się z jego pozwem do sądu o dopuszczenie go do wykonywania obowiązków oraz wypłatę wynagrodzenia przestojowego, skoro nie mógł świadczyć pracy z powodów dotyczących zakładu – tłumaczy Izabela Zawacka.

Podkreśla, że takie przypadki mogą być jeszcze bardziej skomplikowane, jeśli z przepisów wewnątrzzakładowych wynika, że za okres urlopu nie przysługuje zatrudnionemu np. premia. Wówczas pracownik, który nie godzi się na wykorzystanie zaległego urlopu, może domagać się przed sądem nie tylko dopuszczenia do pracy, wynagrodzenia przestojowego, ale także wypłaty wspomnianego świadczenia. Nawet jeśli sąd nie uzna jego racji, firma musi się liczyć z długotrwałym sporem.

– Przepisy powinny być tak ukształtowane, aby realizowanie obowiązku udzielenia zaległego urlopu nie wiązało się z takim ryzykiem – podsumowuje Izabela Zawacka.