Mający 50 mld zł deficytu ZUS szuka pieniędzy w firmach. Na celowniku znalazły się fundusze świadczeń socjalnych, delegacje i zarobki zarządów
Obowiązki firm wobec ZUS / Dziennik Gazeta Prawna
Pracodawcy alarmują. Kontrolerzy ZUS prześwietlają firmy, szukając za wszelką cenę nieprawidłowości w sposobie ustalania wysokości podstawy wymiaru. Dochodzi do sytuacji paradoksalnych.
– ZUS domaga się płacenia składek od każdej złotówki. Po wielkiej akcji kontrolowania przedsiębiorczych matek, chałupników teraz wziął się za firmy wypłacające pomoc ze środków zakładowego funduszu świadczeń pracowniczych – niepokoi się Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji i organizacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

ZUS liczy

Z informacji otrzymanych przez DGP wynika, że w pierwszym półroczu tego roku przeprowadzono 41 tys. kontroli płatników. Dla porównania w 2013 r. łącznie prześwietlono 78 tys. przedsiębiorców. ZUS dokładnie sprawdza, czy firma ustaliła składki od wszystkich przychodów stanowiących podstawę wymiaru, obliczyła i wykazała składki na ubezpieczenia społeczne, zdrowotne, Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
– Kontrola polega na sprawdzeniu, czy kwota podstawy wymiaru składek wykazana przez płatnika w dokumentach pokrywa się z kwotą przychodu wypłaconego pracownikom na podstawie źródłowej dokumentacji. Jeżeli występują niezgodności, kontroler bada, czy składki zostały obliczone od wszystkich składników przychodu – wyjaśnia Jacek Dziekan, rzecznik prasowy ZUS.

Składka od wczasów

– To jest prawdziwe polowanie na firmy prowadzące zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. Przedsiębiorcy są zmuszani do płacenia składek od pomocy skierowanej do uprawnionych pracowników, od której nigdy wcześniej nie domagano się należności – tłumaczy Sławomir Paruch, radca prawny z Kancelarii Raczkowski i Wspólnicy.
Potwierdza to Centrala ZUS.
– Faktycznie jednym ze składników przychodu oprócz wynagrodzenia mogą być wypłaty z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – informuje Jacek Dziekan.
Tymczasem zgodnie z par. 2 ust. 1 pkt 19 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (Dz.U. nr 161, poz. 1106 ze zm.), świadczenia finansowane ze środków przeznaczonych na cele socjalne w ramach zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, nie stanowią podstawy wymiaru. Z kolei zasady tworzenia funduszu reguluje ustawa z 4 marca 1994 r. o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych (Dz.U. z 2012 r. poz. 592 ze zm.). Zgodnie z nią przyznawanie świadczeń oraz wysokość dopłat jest uzależniona od sytuacji życiowej, rodzinnej i materialnej osoby uprawnionej do korzystania z pomocy w ramach tego funduszu.
– Zasady i warunki korzystania z usług i świadczeń finansowanych z funduszu oraz sposób przeznaczania tych środków na poszczególne cele i rodzaje działalności socjalnej pracodawca musi określić w regulaminie. Przy czym wysokość wsparcia powinna być zróżnicowana w zależności od sytuacji finansowej zatrudnionego – tłumaczy Karolina Miara, adwokat współpracująca z firmą prawniczą Kochański Zięba Rapala i Partnerzy.
ZUS zwraca uwagę, że postanowienia regulaminu nie mogą być jednak sprzeczne z zasadą przyznawania świadczeń według kryterium socjalnego. A to oznacza, że regulaminy powinny uzależniać świadczenia nie tylko od zarobków pracownika, ale także od dochodów jego rodziny i sytuacji życiowej.
– Dlatego w sytuacji, gdy pracownicy otrzymują świadczenia oparte na innych kryteriach niż przesłanki socjalne, stanowią one podstawę wymiaru składek – twierdzi Jacek Dziekan.
Przedsiębiorcy są zaskoczeni. Co więcej, obawiają się, że ZUS będzie się domagać zaległych składek wraz z odsetkami nawet za 5 lat wstecz.
– To już w przeszłości doprowadziło do upadku wielu firm – zauważa Dariusz Ćwik, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP.

Nowe tytuły

ZUS nie ogranicza się tylko do ściągnięcia składek z funduszu świadczeń socjalnych.
– Próbuje także narzucić przedsiębiorcom płacenie składek od umów z członkami zarządów, którzy są jednocześnie zatrudnieni w tej samej firmie. Najgorsze w tym jest to, że decyzje w takich sprawach są wydawane bez zbadania stanu faktycznego – zauważa Sławomir Paruch.
A przecież – zwracają uwagę eksperci – zgodnie z art. 66 ust. 1 pkt 35 ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2008 r. nr 164, poz. 1027 ze zm.) członkowie rad nadzorczych obowiązkowo płacą tylko składki zdrowotne. Natomiast nie muszą płacić na ubezpieczenie społeczne. Podobnie jest w przypadku osób pełniących funkcje członka zarządu, które dodatkowo są zwolnione z płacenia składek zdrowotnych.
– Samo pełnienie funkcji członka zarządu nie powoduje powstania obowiązku ubezpieczeń społecznych i zdrowotnego. Jeżeli jednak z członkiem zarządu zostanie zawarta umowa o pracę, umowa-zlecenie lub inna umowa o świadczenie usług, to wówczas osoba ta podlega ubezpieczeniom z tytułu zawartej umowy – przypomina Jacek Dziekan.
– To jest próba wyciśnięcia z firm ostatniej złotówki. Taka interpretacja przepisów powinna być skontrolowana przez sądy – stwierdza Jeremi Mordasewicz, ekspert emerytalny Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS.

Dieta na widelcu

ZUS nakazuje też płacić składki od podróży służbowych, które generalnie są zwolnione z takiej daniny na podstawie par. 2 ust. 1 pkt 15 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (Dz.U. z 1998 r. nr 161, poz. 1106 ze zm.). Zakład tłumaczy, że takie zwolnienie obowiązuje tylko wtedy, gdy wyjazdy te są podróżami służbowymi w rozumieniu art. 775 kodeksu pracy. Do weryfikacji niezbędne są umowa o pracę, polecenie wyjazdu służbowego, ewidencja czasu pracy oraz dokumenty księgowe. Inaczej trzeba płacić.