Pracodawcy obawiają się, że rząd pozbawi ich szybkiej ścieżki zatrudniania obcokrajowców. Planowane zmiany w przepisach oceniają jako ryzykowne. Kością niezgody pozostaje test rynku pracy.

Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) jest już na finiszu opracowywania projektu ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców. Zapowiedziała go minister Iwona Michałek w wywiadzie dla DGP („Firma łatwiej i szybciej zatrudni obcokrajowca”, nr 33/2021).
Nowa ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2022 r. Co się w niej znajdzie? Trzy główne kwestie to: rezygnacja z oświadczeń, przeniesienie zezwoleń o pracę do starostw oraz digitalizacja. Ma być prościej i szybciej.
– Planowane zmiany legislacyjne przyczynią się do uspójnienia systemu oraz usprawnienia procedur wydawania zezwoleń na pracę dla cudzoziemców – informuje DGP biuro prasowe MRPiT.
Pracodawcy jednak obawiają się, że tak się nie stanie, a rząd wyleje dziecko z kąpielą.
Hybrydowa propozycja
Ministerstwo planuje rezygnację z oświadczeń. Obecnie to szybka ścieżka zatrudniania cudzoziemca. Skorzystać z niej mogą jedynie obywatele sześciu państw: Ukrainy, Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii lub Rosji. Nie wymaga też uzyskania informacji od starosty o liczbie bezrobotnych, którzy spełniają warunki do pracy na stanowisku, na którym miałby pracować obcokrajowiec, czyli przeprowadzenia tzw. testu rynku pracy. Na podstawie oświadczenia można przebywać w Polsce tylko sześć miesięcy. Pozostali obcokrajowcy albo ci, którzy chcą pracować dłużej nad Wisłą, muszą wnioskować o zezwolenie na pracę, gdzie procedura jest dłuższa i bardziej sformalizowana.
Resort chce zastąpić oświadczenia i zezwolenia nowym typem dokumentu – zezwoleniem o pracę. Na jego podstawie będzie można pracować dłużej (np. nawet do trzech lat), ale zachowa ono prostotę i elastyczność charakterystyczną dla oświadczeń. Przy ich wydawaniu MRPiT zamierza zachować preferencje geograficzne w dostępie do polskiego rynku dla niektórych państw, tak jak ma to miejsce obecnie (np. w przypadku Ukraińców). Nie trzeba będzie wnioskować w ich przypadku o test rynku pracy.
Z tą zmianą wiąże się kolejna. Wszystkie sprawy dotyczące zgód na pracę w Polsce w pierwszej kolejności wylądują na biurku starosty. Obecnie procedura różni się w zależności od tego, czy pracodawca zamierza zatrudnić obcokrajowca na podstawie oświadczenia czy zezwolenia. Pierwszymi zajmuje się starosta, drugimi wojewoda. Obecnie urzędy wojewódzkie są słabym punktem sytemu. Wnioski o wydawanie zezwoleń na pracę nieraz miesiącami czekają na rozpatrzenie, a firmy i cudzoziemcy skarżą się na przewlekłość procedur.
Projekt ustawy o zatrudnianiu cudzoziemców zakłada, że wszystkie wnioski, które składa pracodawca, będą rozpatrywane przez jeden urząd, na poziomie powiatu (powiatowy urząd pracy). Z kolei liczba wymaganych dokumentów będzie mniejsza. Natomiast wojewoda będzie organem drugiej instancji (teraz jest nim minister pracy).
MRPiT pracuje też nad pełną elektronizacją procedur związanych z uzyskaniem zezwolenia na pracę dla cudzoziemców.
Jeden worek
Pracodawcy kierunek zmian proponowanych przez rząd oceniają jako słuszny.
– Z perspektywy firm każda zmiana zmniejszająca obciążenia administracyjne związane z zatrudnieniem cudzoziemców będzie powitana z radością. Dobrze postrzeganą propozycją jest digitalizacja procesu uzyskiwania zezwoleń. Ponadto za słuszne należy uznać rozwiązanie, aby starosta był organem pierwszej instancji w sprawach zezwoleń na pracę – dodaje Adrian Prusik, ekspert Pracodawców RP.
Eksperci ostrzegają jednak, że rządowe pomysły niosą ze sobą ryzyko.
– Obawiamy się, że rezygnacja z oświadczeń pozbawi pracodawców szybkiej ścieżki zatrudniania cudzoziemców – wskazuje Michał Wysłocki, ekspert BCC w dziedzinie legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w Polsce, dyrektor działu prawa imigracyjnego w Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. – Obecnie na rozpatrzenie oświadczenia przez urząd czeka się nie więcej niż siedem dni. To bardzo potrzebne i wygodne rozwiązanie. Wrzucenie wszystkich typów zezwoleń na pracę do jednego worka może wydłużyć procedury i pozbawi firmy szybkiej możliwości zatrudnienia cudzoziemca. Obecnie bowiem czas rozpatrzenia wniosku w niektórych urzędach wojewódzkich może wynosić nawet dwa czy trzy miesiące – dodaje.
MRPiT uspokaja, że będzie szybciej i łatwiej dzięki m.in. digitalizacji procesu i przeniesieniu zadań do PUP-ów.
– Jeżeli czas na wydanie zezwolenia wynosiłby faktycznie 30 dni i ani dnia więcej, jesteśmy skłonni poprzeć to rozwiązanie. Dla pracodawców najważniejsze jest to, aby procedura nie była przedłużana, wolimy znać pewny termin, który pozwala na zaplanowanie zatrudnienia cudzoziemca. Popieramy zarówno digitalizację, jak i przeniesienie zezwoleń do PUP-ów. Obecnie z uwagi na niższe bezrobocie nie są one obciążane zadaniami, choć odgrywają też dużą rolę w realizacji wsparcia przewidzianego tarczą antykryzysową. Już teraz zajmują się oświadczeniami i zezwoleniami na pracę sezonową, więc mają pracowników, którzy są w stanie przejąć od urzędów wojewódzkich również rozpatrywanie wszystkich innych zezwoleń – uzupełnia Michał Wysłocki.
Kwestią sporną pozostaje natomiast test rynku pracy. Pracodawcy wnioskują o jego znaczne ograniczenie, związkowcy przeciwnie.
– Zabiegamy o to, aby test rynku pracy nie był regułą przy wydawaniu zezwoleń, jak ma to miejsce obecnie, i często jest fikcyjną ochroną interesów bezrobotnych Polaków. To rozwiązanie powinno być stosowane tylko wyjątkowo, w szczególnych przypadkach, gdy naprawdę wymaga tego ochrona polskiego rynku pracy, czyli np. gdy w danym powiecie bezrobocie jest wyższe lub zawód, w którym chcemy zatrudnić cudzoziemca, należy do nadwyżkowych – uzupełnia Wysłocki.
Inne zdanie ma Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Niestety rezygnacja z testu rynku pracy może doprowadzić do utrudnień i wydłużenia okresu poszukiwania pracy przez bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy – komentuje.
Z perspektywy firm każda zmiana zmniejszająca obciążenia administracyjne związane z zatrudnieniem cudzoziemców jest pozytywna