Stolica wysunęła się w maju na czoło rankingu płacowego miast wojewódzkich. Na drugie miejsce awansował Gdańsk. Katowice spadły na brązowe podium, gdyż branża węglowa przeżywa kryzysowe chwile.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było w maju o 4,8 proc. wyższe niż przed rokiem i wyniosło 3878 zł. To jednak tylko średnia dla całego kraju. W poszczególnych miejscowościach pensje są mocno zróżnicowane. Widać to między innymi w rankingu płacowym miast wojewódzkich sporządzonym przez DGP na podstawie danych z regionalnych urzędów statystycznych. Wynika z niego, że w maju najwyższe zarobki były w Warszawie, gdzie przeciętne wynagrodzenie wyniosło 5142 zł i było o 6,2 proc. wyższe niż przed rokiem oraz aż o 1264 zł wyższe od średniej krajowej. Co ważne, stolica w tym rankingu zepchnęła z pierwszego miejsca Katowice. Jednak to miasto wciąż pozostaje liderem pod względem przeciętnych zarobków w okresie od stycznia do maja. W poprzednich miesiącach pensje w tym mieście były wyższe niż w Warszawie. Zwłaszcza wówczas gdy wypłacane były dodatkowe wynagrodzenia w górnictwie.
– Średnie wynagrodzenia w stolicy są wysokie, ponieważ podnoszą je mieszczące się tu centrale przedsiębiorstw, które zatrudniają specjalistów i ekspertów, którym trzeba dobrze płacić – tłumaczy Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Tym bardziej że są oni na ogół mobilni i, aby ich zatrzymać, nie można skąpić na zarobkach. Natomiast w Katowicach od lat przeciętne zarobki windują górnicy, których wynagrodzenia rosną często niezależnie od koniunktury gospodarczej. Jednak w tym roku w związku z problemami branży – pensje rosną wolniej niż przeciętnie w kraju – w maju były wyższe niż przed rokiem o 4 proc. W innych działach gospodarki wynagrodzenia w Katowicach są umiarkowane. Bo w tym mieście, jak i w całym woj. śląskim, brakuje „inteligentnych” miejsc pracy w rozwiniętych usługach i w obszarze wysokich technologii. W rezultacie do stolicy najwięcej pracowników przyjeżdża właśnie z województwa śląskiego (najczęściej pracują od poniedziałku do piątku, a na weekend wracają do siebie) – o czym pisaliśmy w DGP 10 czerwca.
Co ciekawe, w maju Katowice spadły na trzecie miejsce pod względem wysokości płac. Na drugie miejsce wspiął się Gdańsk z przeciętną pensją w wysokości 4749 zł. – Można mówić o pewnym zaskoczeniu – potwierdza prof. Krystyna Strzała z Uniwersytetu Gdańskiego. Dodaje, że o wysokich średnich zarobkach w mieście decyduje między innymi Grupa Lotos, która płaci bardzo dobrze. Jest ona drugim po Orlenie producentem paliw w Polsce. – Ponadto w Gdańsku realizowanych jest bardzo dużo nowych inwestycji. Powstaje między innymi kolej metropolitalna – twierdzi prof. Strzała. Dodaje, że przy takich przedsięwzięciach wynagrodzenia są na ogół wysokie.
Narzekać nie mogą także pracownicy przedsiębiorstw zatrudnieni w Poznaniu, Krakowie, Szczecinie i Rzeszowie. Ich przeciętne zarobki wynoszą od ponad 3,9 tys. zł do ponad 4,5 tys. zł. Są więc wyższe od średniej krajowej. Przy tym na przykład w Rzeszowie są dość wysokie, bo od ponad dekady otwierane są tam m.in. amerykańskie, kanadyjskie i francuskie przedsiębiorstwa produkujące samoloty, części i akcesoria. Firmy te muszą zatrudniać specjalistów o unikalnych kwalifikacjach.
Na drugim biegunie są Kielce, Bydgoszcz, Białystok, Zielona Góra i Gorzów Wielkopolski, które okupują ostatnie pozycje rankingu z przeciętnym wynagrodzeniem wynoszącym 3,2–3,4 tys. zł. To nie przypadek. W miastach tych stosunkowo mało jest dużych firm, które kreują popyt na wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Tak jest na przykład w Białymstoku. – Wśród dużych firm są u nas przede wszystkim supermarkety, a w nich wynagrodzenia nie są wysokie – ocenia dr Adam Tomanek z Uniwersytetu w Białymstoku. Dodaje, że w mieście dominują małe i średnie firmy, w których zwykle płaci się mniej niż w dużych przedsiębiorstwach. – Ponadto mało jest zakładów z udziałem kapitału zagranicznego, w których wynagrodzenia są często wyższe niż w firmach z kapitałem krajowym – podkreśla dr Tomanek. Na wysokość płac wpływ ma także sytuacja na lokalnym rynku pracy. Tam, gdzie bezrobocie jest wysokie, płace są niskie. Potwierdzają to dane statystyczne. W maju stopa bezrobocia w Białymstoku wyniosła 13,1 proc. A w Warszawie, gdzie zarobki są najwyższe – zaledwie 4,6 proc. Dysproporcje w płacach między miastami będą się zacierały wraz ze spadkiem bezrobocia.

Firmy z zagranicznym kapitałem są najbardziej hojne

Wysokość płac w miastach wojewódzkich wpływa na kondycję ekonomiczną regionów, które reprezentują. Tam, gdzie płace są najwyższe, na ogół także gospodarka jest najlepiej rozwinięta. W przypadku Mazowsza produkt krajowy brutto liczony na mieszkańca w 2012 r. był aż o 65 proc. wyższy od średniej krajowej. Bo głównie stolica pracuje na wynik całego regionu.

Wyłamuje się z tego pomorskie, gdzie choć płace w Gdańsku są wysokie, to PKB jest o 3,6 proc. niższy od przeciętnej w kraju. Ale już woj. śląskie potwierdza regułę – PKB per capita jest w tym regionie o 6 proc. wyższy od średniej krajowej, a Katowice są w czołówce rankingu. Z kolei na przykład w woj. lubuskim PKB jest o 17 proc. niższy od średniej krajowej, a w woj. podlaskim o 29 proc. Nie dziwi więc to, że płace w Gorzowie Wlkp., Zielonej Górze i Białymstoku są najniższe na tle innych miast wojewódzkich. O poziomie wynagrodzeń decyduje również nasycenie regionów firmami z udziałem kapitału zagranicznego. Bo zarobki w firmach z wyłącznym kapitałem obcym są aż o blisko 70 proc. wyższe niż w polskim prywatnym biznesie. Okazuje się na przykład, że najwięcej spółek akcyjnych z kapitałem zagranicznym jest właśnie w tych regionach, w których w miastach wojewódzkich płace są najwyższe – w woj. mazowieckim, śląskim, pomorskim, wielkopolskim. A bardzo mało w woj. podlaskim czy lubuskim. Zdaniem ekspertów jest wiele przyczyn, które powodują, że firmy zagraniczne lokują się w lepiej rozwiniętych regionach. Decyduje o tym m.in. stan infrastruktury drogowej i biznesowej oraz możliwość zatrudnienia odpowiednio wykwalifikowanych pracowników.