Nie tylko liczba bezrobotnych, ale także efektywność pośredniaków będą decydować o pieniądzach na aktywizację. Zmiana może jednak spowodować, że mniej środków trafi tam, gdzie jest najwięcej osób bez pracy.

Już w przyszłym roku urzędy pracy, które znajdują zatrudnienie bezrobotnym, dostaną więcej środków na ich aktywizację. Te, które działają nieefektywnie, otrzymają ich mniej. Zgodnie z przedstawioną przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej symulacją na 2013 r. na zmianie zasad podziału pieniędzy zyskałyby województwo świętokrzyskie (8,5 mln zł) czy kujawsko-pomorskie (14,5 mln zł), a straciłoby mazowieckie (23,7 mln zł).

Fundusz Pracy. Liczba bezrobotnych brana pod uwagę przy symulacji / DGP

Tak wynika z projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie algorytmu ustalania kwot środków z Funduszu Pracy na finasowanie zadań w województwie. Jest ono w trakcie konsultacji społecznych. Nowe zasady będą obowiązywały od 1 stycznia 2015 r.

Wsparcie dla najlepszych

Nowy wzór opiera się na dwóch wytycznych: w 75 proc. uzależniony jest od poziomu bezrobocia (jego stopy oraz liczby bezrobotnych), a w 25 proc. od efektywności działań pośredniaków na rzecz aktywizacji osób szukających zatrudnienia.

– Oznacza to, że więcej środków trafi do tych urzędów, które znajdują pracę osobom bezrobotnym, a nie tylko do tych, w których jest ich po prostu więcej zarejestrowanych – mówi Tadeusz Tomaszewski, poseł SLD.

Ogólnie urzędy pracy popierają nowy system naliczania środków na aktywizację bezrobotnych, bo motywuje on do skutecznego szukania zatrudnienia.

– Obecny mechanizm karze te województwa, które są skuteczne. Przyznane środki zależą od liczby bezrobotnych. Te urzędy, które działają efektywnie, otrzymują mniej pieniędzy, bo ten wskaźnik maleje. Dlatego zmiana algorytmu jest konieczna – wyjaśnia Artur Janas, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy (WUP) w Toruniu.

Z drugiej strony może się to jednak przyczynić do pogłębienia bezrobocia w niektórych regionach.

– Tym samym algorytmem będzie się musiał posłużyć WUP, dzieląc pieniądze pomiędzy powiatowe pośredniaki. Mniej pieniędzy trafi do urzędów, które są najmniej efektywne, czyli w naszym przypadku do powiatu szydłowieckiego (38-proc. bezrobocie) czy przysuskiego i radomskiego (ok. 30-proc.) – wskazuje Aleksander Kornatowski, wicedyrektor do spraw usług rynku pracy WUP w Warszawie.

Wylicza, że stracą także powiaty: makowski, wołomiński, pułtuski. Wyjaśnia, że w tych urzędach utrzymuje się stała liczba bezrobotnych. Jest mała fluktuacja, czyli niewiele osób rejestruje się i niewiele wyrejestrowuje. Wyjaśnia, że znalezienie pracy dla bezrobotnego nie zależy tylko od wysiłków urzędu, ale specyfiki tego regionu, m.in. liczby nowo powstałych miejsc pracy.

– Paradoksalnie może dojść do sytuacji, że do powiatów, w których obecnie jest najwyższy poziom bezrobocia, trafi mniej pieniędzy, a to oznacza, że ich sytuacja jeszcze się pogorszy – mówi Aleksander Kornatowski. – Obcięte sumy nie będą jednak na tyle duże, aby groziło zamknięcie niektórych programów aktywizacyjnych, ale na pewno będą wiązały się z ich ograniczeniem – dodaje.

Nie tylko pośredniak

Zmiana rozporządzenia, która określa nowy algorytm wyliczania środków na aktywizację, jest spowodowana nowelizacją ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Wczoraj odbyło się jej drugie czytanie w Sejmie, podczas którego zgłoszono ok. 30 poprawek. Rząd zapewnia, że jej celem jest skuteczna walka z bezrobociem.

– Nasze propozycje przyczynią się do tego, że pracodawcy będą lepiej współdziałać z urzędami pracy. Chętniej będą zgłaszali do nich swoje oferty. Chcemy ich do tego zachęcić. Zależy nam na tym, aby publiczne służby zatrudnienia były do tej współpracy zmotywowane – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej.

Dodaje, że jest też taka grupa bezrobotnych, których pośredniak nie jest w stanie zaktywizować. Najpierw bowiem trzeba im pomóc rozwiązać problemy rodzinne czy prawne.

– Dlatego zaproponowaliśmy, aby praca z osobą szukającą zatrudnienia polegała nie tylko na przedstawieniu jej oferty, ale także na skontaktowaniu z doradcą czy psychologiem – uzupełnia Jacek Męcina.

W tym mają pomóc urzędom pracy prywatne agencje zatrudnienia.