Niektórzy zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych mogliby być objęci ochronnymi przepisami, które dotyczą pracowników - mówi Iwona Hickiewicz, główny inspektor pracy.

Czy Państwowa Inspekcja Pracy jest przeciwna zatrudnianiu na umowach cywilnoprawnych i przyłączy się do zapowiadanej przez premiera walki ze śmieciowymi kontraktami?

Nie jesteśmy wrogiem umów cywilnoprawnych, jako takich. Pełnią ważną rolę w życiu gospodarczym i społecznym. Ważne jest to, by umowa zlecenia, czy o dzieło nie była wykorzystywana w celach, do jakich nie służy. Dlatego inspekcja pracy próbuje zmieniać łączący strony stosunek cywilnoprawny na stosunek pracy, gdy jest to uzasadnione okolicznościami.

Zatem dobrze należy ocenić zapowiedzi rządu i jego działania zmierzające do szczelniejszego oskładkowania umów cywilnoprawnych?

Tak, to dobry kierunek, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów związanych z nadużywaniem tych kontraktów. Nie można bowiem postrzegać umowy cywilnoprawnej jako naturalnej alternatywy dla umowy o pracę. Oczywiście dobrze, że osoby zawierające te pierwsze kontrakty będą ubezpieczone i będą odkładały środki na przyszłe świadczenia emerytalno-rentowe. Jednak samo oskładkowanie nie poprawi radykalnie pozycji zleceniobiorców w stosunku do zatrudnionych na podstawie umowy o pracę. Przecież ze stosunku pracy wynikają liczne funkcje ochronne związane z bezpieczeństwem, czasem wykonywania obowiązków, wynagrodzeniem, prawem do wypoczynku itp. Wykonujący zadania na podstawie kontraktów cywilnoprawnych nie mają ochrony wynikającej z kodeksu pracy i to jest kwestia, o której nie można zapominać. Przecież każda praca, zgodnie z naszą konstytucją, jest pod ochroną państwa.

To prawda, ale gdy pomyśli się o obowiązkach biurokratycznych, jakie pracodawca musi realizować w związku z zatrudnieniem, to trudno się dziwić, że stara się go unikać.

Kodeks pracy powstawał, gdy małych firm było niewiele, a dominowały duże przedsiębiorstwa, kombinaty z wielkim zapleczem kadrowym księgowym i administracyjnym. Dziś proporcje się odwróciły, dominują małe firmy, które muszą spełnić wymogi określone dla dużych pracodawców. Można próbować to zmieniać, ale to rola ustawodawcy.

A może objąć pracowników cywilnoprawnych niektórymi przepisami kodeksu pracy?

Takie propozycje już się pojawiały. Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy proponowała, by obejmowały ich przepisy dotyczące wypoczynku, norm czasu pracy, czyli głównie tych rozwiązań wpływających na bezpieczeństwo i zdrowie zatrudnionych. To dobry pomysł, bo wiemy, że dziś wiele osób, od których zależy bezpieczeństwo pozostałych, pracuje bez ograniczeń czasowych na cywilnych kontraktach. Może na początek te grupy powinny być objęte normami obowiązującymi pracowników.

W Sejmie przepadł projekt umożliwiający inspektorom pracy nakazanie firmie zawarcia umowy o pracę. Jak komentuje to inspekcja?

Idea takiego rozwiązania była nam bliska, jednak podzielamy wątpliwości co do funkcjonowania tego rozwiązania w systemie prawnym. Inspektorzy wydają swoje decyzje opierając się na procedurze administracyjnej, zaś kwestie sporne związane z ustaleniem istnienia stosunku pracy rozstrzygane są na gruncie procedury cywilnej przed sądami pracy. Trudno to pogodzić. Trzeba znaleźć inny klucz, który pozwoli zatrudnionym łatwiej dochodzić swoich roszczeń w tym zakresie. Może należy wprowadzić domniemanie istnienia stosunku pracy. Wówczas firma będzie musiała udowodnić, że sposób zatrudnienia odbiega od warunków charakterystycznych dla umowy o prace. Dziś sądy stoją na gruncie zasady swobody umów i równości stron, które kształtują łączący je stosunek. Tyle tylko że zatrudniany na zlecenie dla możliwości dalszego zarobkowanie zgodzi się na wiele i w sądzie potwierdzi, że świadomie umówił się na niekorzystne dla siebie rozwiązania.