Rząd zaoferował rodzicom rewolucyjną zmianę: możliwość zostania z dzieckiem w domu aż do czasu, gdy skończy ono rok. Ale ci nie zareagowali entuzjastycznie. Chęć skorzystania z tej opcji deklaruje zaledwie 30 proc. matek. Nie chcą się też dzielić swoimi urlopami z ojcami dzieci: gotowych na to jest tylko 4 proc. matek oraz 10 proc. kobiet w ciąży. Tymczasem chętnych do skorzystania z takiej opcji byłoby 15 proc. mężczyzn.

W ogólnopolskim badaniu przeprowadzonym przez dom badawczy Millward Brown i Bebilon drogą internetową przepytano 22 tys. matek, kobiet w ciąży i ojców. Większość badanych wie, że zmieniło się prawo, ale niekoniecznie chce korzystać z oferowanych przywilejów. Bardziej zainteresowane od matek długimi urlopami są kobiety w ciąży, blisko połowa z nich chce przedłużyć sobie urlop. Ale czy to zrobią, nie wiadomo. Bo jak wynika z wypowiedzi matek, ostatecznie nie decydują się na to z powodów ekonomicznych – ich pensja stanowi ważną część dochodów rodziny. A dłuższy urlop to niższe świadczenie – 80 lub 60 proc. pensji, w zależności od wariantu. Zdaniem Wojciecha Kuleszy, współautora badań z SWPS, aspekt finansowy wpływa także na brak zainteresowania urlopami ojców. Zwłaszcza że często pensja mężczyzny jest wyższa. – I może czuć się zagrożony, bo pracodawca musiałby znaleźć za niego zastępstwo, a pracodawcy nie są przyzwyczajeni do ojców na rodzicielskim – tłumaczy Kulesza.

Rodzicielski znaczy macierzyński. Ojcowie wybierają pracę

Z badań Babilon 2 i Millward Brown wynika, że kobiety wolą wrócić do pracy, niż zostać przez rok z dzieckiem w domu. Sprawdziliśmy w kilkunastu oddziałach ZUS, czy faktycznie tak jest. Liczba rodziców zainteresowanych długimi urlopami zależy od regionu, ale pierwsze wnioski z prośbami o pełen wymiar urlopu pojawiają się w każdym województwie: od 17 czerwca – kiedy weszło nowe prawo – w każdym zostało złożonych od kilku do kilkuset deklaracji potwierdzających chęć wykorzystania urlopu w pełnym wymiarze.

W jednym z oddziałów w stolicy jest 200 wniosków, i to tylko takich, które matka sama składa w ZUS (chodzi o osoby, którym skończyła się umowa z pracodawcą w dniu porodu). Do krakowskiego ZUS i podległych mu jednostek każdego dnia wpływa po kilkadziesiąt podań. W jednym z łódzkich oddziałów są 224 prośby, w Poznaniu ponad setka. Z kolei w gdańskim oddziale aż 559 matek zadeklarowało, że chce opiekować się dzieckiem przez rok, co stanowiło ponad 90 proc. wszystkich wniosków. Za to w Olsztynie było ich zaledwie kilka.

Zdaniem urzędników trudno jeszcze ocenić skalę, bo osoby pracujące na etacie składają deklaracje pracodawcom, a ci dopiero przekazują je do ZUS. Mogły więc jeszcze tam nie dotrzeć. Ponadto rodzice mogą w ostatnim momencie zdecydować o przedłużeniu urlopu macierzyńskiego o rodzicielski. A więc to, czy faktycznie – jak to deklarują w badaniach – wrócą do pracy, będzie można rzetelnie ocenić za pół roku.

Zasada jest bowiem taka: jeżeli rodzic od razu zadeklaruje, że będzie cały rok z dzieckiem, to będzie otrzymywać przez cały ten okres 80 proc. pensji. – Na rodzicielski można się też zdecydować prawie w ostatnim momencie, czyli na dwa tygodnie przed jego rozpoczęciem, ale wtedy na urlopie rodzicielskim rodzic otrzyma 60 proc. swojego wynagrodzenia – tłumaczy Anna Krysztofowicz z oddziału w Poznaniu. To właśnie ten urlop – który trwa 26 tygodni – może wziąć zarówno ojciec, jak i matka lub też mogą się nim podzielić.

Tu jednak zarówno badania, jak i dane z oddziałów ZUS są jednoznaczne. Rewolucji nie będzie. – Nie wpłynął jeszcze żaden wniosek od ojca – mówi Bożena Wankiewicz, rzecznik prasowy oddziału toruńskiego. Podobnie jest wszędzie, poza Warszawą. – Tylko w dwóch przypadkach o zasiłek macierzyński występują ojcowie dzieci, co stanowi 0,32 proc. wszystkich wniosków – przyznaje Ewa Pancer, rzecznik prasowy ZUS w Gdańsku.

Urlop ojcowski (dwa dodatkowe tygodnie, które ojciec może wykorzystać do pierwszych urodzin dziecka, niewykorzystany – przepada) bierze około 2 tys. mężczyzn, korzystających z urlopu macierzyńskiego zaś (mogą z niego skorzystać tylko wtedy, gdy matka im odda część swojego urlopu) było ponad 14 tys.

– Mógłbym zostać z dzieckiem w domu, ale to mi się nie opłaca. Jestem samozatrudniony i dostałbym od państwa zasiłek, a nie pensję – mówi Łukasz Wilk, ojciec miesięcznego syna. Jego żona zamierza wrócić do pracy już po 26 tygodniach, czyli po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego oraz 6 dodatkowych tygodniach. Uważa, że tak będzie lepiej ze względów finansowych oraz dla jej relacji z pracodawcą. To często powtarzany argument – 20 proc. kobiet obawiałoby się trudności z powrotem do pracy po roku spędzonym z dzieckiem.

Matki pytane o to, czego oczekują od pracodawcy, wymieniają żłobek przyzakładowy i dofinansowanie do opieki nad dzieckiem. Aby mogły spokojnie pracować.

Korzystanie z urlopów

Rodzic po narodzinach dziecka ma do dyspozycji cztery rodzaje urlopów: macierzyński, dodatkowy macierzyński, rodzicielski i wychowawczy.

Pracownica, nie później niż 14 dni po porodzie, może złożyć pisemny wniosek o udzielenie jej bezpośrednio po urlopie macierzyńskim dodatkowego macierzyńskiego w pełnym wymiarze, a bezpośrednio po nim całego rodzicielskiego (łącznie będą to 52 tyg.). Zatrudniona ma prawo wycofać się z tej deklaracji i na dodatkowy macierzyński lub rodzicielski pójdzie ojciec dziecka. Wystarczy, że kobieta złoży pisemny wniosek w tej sprawie w terminie nie krótszym niż 14 dni przed przystąpieniem do pracy.

Oczywiście nie ma przeszkód, by rodzice na bieżąco podejmowali decyzje o skorzystaniu z dodatkowego urlopu macierzyńskiego i bezpośrednio po wykorzystaniu tego ostatniego – z urlopu rodzicielskiego. Wnioski o ich udzielenie muszą jednak trafić do pracodawcy w terminie nie krótszym niż 14 dni przed rozpoczęciem korzystania z dni na opiekę.