W konkursach, w których dzielone są dotacje z UE na szkolenia dla bezrobotnych, urzędnicy przyznają preferencje startującym w nich instytucjom publicznych. W niektórych województwach przypisuje się im dodatkowe punkty. Bez nich zwykli przedsiębiorcy, którzy również rywalizują o unijne wsparcie, są bez szans.
W konkursie Wojewódzkiego Urzędu Pracy (WUP) w Olsztynie, projekt zgłoszony przez samorząd gminny, powiatowy lub jego jednostkę organizacyjną dostaje 10 dodatkowych punktów. W ocenie właścicieli firm, jest to łamanie zasady konkurencji.
– Tak ustalone kryteria zawężają rynek dotowanych szkoleń tylko do publicznych służb zatrudnienia, które nie najlepiej radzą sobie z aktywizacją najtrudniejszych grup na rynku pracy – podkreśla Małgorzata Lelińska, ekspert ds. funduszy europejskich Konfederacji Lewiatan.
Efekty przyznawania dodatkowych punktów instytucjom publicznych widać w konkursach już rozstrzygniętych. Z 16 projektów dla młodych bezrobotnych wybranych do dofinansowania przez WUP w Gdańsku aż 9 będą realizować powiatowe urzędy pracy (PUP), jeden zaś gmina.
– PUP mają niskie stawki, bo wyłaniają wykonawców w drodze zamówień publicznych. Ich szkolenia są tańsze od tych oferowanych przez firmy szkoleniowe. Również wydatki urzędów pracy na zarządzanie projektem są dużo niższe niż w przypadku instytucji komercyjnych – tłumaczy Ewa Olejniczak, wicedyrektor WUP w Gdańsku. Dodaje, że PUP łatwiej dotrzeć do tych grup, do których adresowane jest wsparcie: bezrobotnych do 30. i po 50. roku życia oraz osób niepełnoprawnych. Tyle że – jak podkreśla Małgorzata Lelińska – niska cena szkoleń nie zawsze przekłada się na jakość wsparcia, oferowanego przez urzędy pracy tym najtrudniejszym grupom bezrobotnych.