Pensje urzędniczek są średnio o 500 zł niższe od tych, które otrzymują zatrudnieni w administracji mężczyźni. Kobiety zajmują jednak większość stanowisk. Tak wynika z analizy zaprezentowanej wczoraj przez departament służby cywilnej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Na koniec 2012 r. w korpusie służby cywilnej największy odsetek kobiet odnotowano w urzędach skarbowych, bo aż 77,2 proc. W urzędach wojewódzkich stanowią one 72,4 proc. zatrudnionych, a w ministerstwach – 64,6 proc. Odwrotna tendencja panuje tylko w placówkach dyplomatycznych, w których 66,6 proc. stanowisk zajmują mężczyźni. Dla porównania w Grecji, we Włoszech, w Holandii, czy Portugalii prawie 3/4 funkcji urzędniczych piastują mężczyźni.
Z raportu wynika też, że w administracji rządowej kobiety są nadal gorzej wynagradzane. Na przykład na wyższych stanowiska służby cywilnej (dyrektorzy i ich zastępcy) zarabiają one 12,5 tys. zł, czyli o ok. 500 zł mniej od mężczyzn. Podobna dysproporcja jest na stanowiskach samodzielnych i wspomagających. Największe różnice w zarobkach są jednak dostrzegalne w służbie zagranicznej. Tam urzędniczki zarabiają 7,1 tys. zł, a urzędnicy o 1 tys. zł więcej.
W rządowym dokumencie przywołana jest opinia prof. Henryka Domańskiego, który uważa, że w tego typu badaniu trzeba odróżnić lukę płacową od dyskryminacji. Ta ostatnia występuje, gdy różnica w płacach kobiet i mężczyzn występuje nawet wtedy, gdy weźmie się pod uwagę czynniki, które są racjonalnie uzasadnione – np. poziom wykształcenia.
Co ważne, już w marcu Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła kontrole, które mają ustalić skalę dysproporcji między zarobkami kobiet i mężczyzn zatrudnionych w całej administracji publicznej. O ich przeprowadzenie zawnioskowała Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania.
– Na tej podstawie chcemy dowiedzieć się, jak duża jest luka płacowa w sferze publicznej między zarobkami kobiet i mężczyzn, i na ile wynika ona z obiektywnych przyczyn, czyli np. wyższych kwalifikacji czy podejmowania dodatkowych zadań, a na ile ze stereotypowego podejścia do zatrudnienia – podkreśla pełnomocnik.