Zmiany w urlopach to sposób rządu na wsparcie rodziców w opiece nad dziećmi i kluczowa zmiana w polityce rodzinnej. Tu nie ma drugiego dna. Dłuższe urlopy to nie koniec zmian: chciałbym, aby kolejnym etapem było stworzenie nowych możliwości wsparcia rodzin wielodzietnych - mówi minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak–Kamysz.
Trudno było przekonać Janusza Piechocińskiego, żeby wszedł do rządu?
Myślę, że przyszedł na obrady Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL praktycznie przekonany do tego pomysłu. Widział, jaki jest pogląd we władzach PSL.
Będzie wicepremierem bez teki i jeszcze ktoś zostanie ministrem czy przejmie resort po Waldemarze Pawlaku. A może będzie jakaś wymiana resortów?
Nie sądzę, by doszło do wymiany resortów, cieszę się z deklaracji, że prezes Janusz Piechociński wejdzie do rządu, został do tego jednoznacznie upoważniony przez władze partii. Natomiast reszta to kwestia jego uzgodnień z premierem Donaldem Tuskiem.
Wracając na pana podwórko, kiedy będzie finalna wersja ustawy ws. urlopów rodzicielskich?
Dajemy sobie czas do końca roku. Chcemy wydłużyć ten normalny 30-dniowy okres konsultacji o dwa, trzy tygodnie. Planujemy uruchomienie specjalnej strony internetowej, na której można prezentować swoje opinie. Chcemy spokojnie to wszystko przedyskutować, a potem przeanalizować zgłoszone uwagi.
Nie doceniliście zainteresowania?
Faktycznie, ta ustawa i sam temat wywołały duży odzew. A ponieważ po konsultacjach propozycja może być lepsza, dajmy szanse spokojnie wypowiedzieć się zainteresowanym. Jesteśmy otwarci na różne sugestie.
A dopuszcza pan wydłużenie okresu wykorzystania urlopu macierzyńskiego do 4 lat, czyli do końca wychowawczego, jak chce tego Pałac Prezydencki?
Poczekajmy na wszystkie argumenty i dane. Dla mnie obecna wersja projektu, że najważniejszy jest pierwszy rok życia dziecka, ma także mocne podstawy z przyczyn zdrowotnych, rozwoju psychofizycznego czy kontaktu z dzieckiem. Ten rok jest rokiem kluczowym, dlatego warto wykorzystać ten urlop w pierwszym roku życia dziecka. Koncepcji jest bardzo wiele, bo różne rozwiązania funkcjonują na świecie. Nasza propozycja ma charakter zasadniczy. Jeśli chodzi o sposób wykorzystania rocznego urlopu: proponujemy, by był jak najbardziej elastyczny, zarówno jeśli chodzi o możliwość jego podziału między rodziców, jak i łączenie go z pracą. To odpowiedź na problemy z opieką nad najmłodszymi dziećmi: sześcio- czy ośmiomiesięcznymi.
Czy to wydłużenie to nie sposób na rozwiązanie problemu braku żłobków, tak by dłuższą opiekę sprawowała rodzina?
A czy to źle, że rodziny będą mogły dłużej zająć się dzieckiem? Znam wiele matek, które bardzo przeżywały, gdy musiały pójść do pracy po pół roku od porodu. My nikogo nie zmuszamy, ale dajemy możliwość dłuższego pozostania z dzieckiem. Rząd, przypomnę, przyjął niedawno cały pakiet projektów związanych z polityką rodzinną. To przecież także żłobki, kluby dziecięce, nianie czy opiekun dzienny. Te formy opieki nad dziećmi także rozwijamy.
Inny zarzut jest taki: ustawa to sposób rządu na kryzys. Matki pójdą na urlopy, pracodawcy przyjmą osoby na zastępstwo, bezrobocie nie wzrośnie...
To sposób rządu na wsparcie rodziców w opiece nad dziećmi i kluczowa zmiana w polityce rodzinnej. Tu nie ma drugiego dna. Dłuższe urlopy to nie koniec zmian: chciałbym, aby kolejnym etapem było stworzenie nowych możliwości wsparcia rodzin wielodzietnych.
Czy wydłużenie konsultacji nie spowoduje, że zmiany wejdą później?
Nie ma takich obaw. Mamy czas do 1 września. To jest czas, kiedy przepisy mają wejść w życie. Jeśli więc projekt wyjdzie z rządu na początku roku, to parlament będzie miał wystarczająco dużo czasu na jego rozpatrzenie.