Jednym ze sposobów eliminowania naszych rodaków z zachodniego rynku pracy było założenie w Holandii portalu z denuncjacjami na konkurencyjnych pracowników ze Wschodu. Skargi na zachowanie Polaków złożyło 46 tys. osób.
Przeanalizowaliśmy, jak po dziewięciu miesiącach działa strona radykalnego polityka Geerta Wildersa. Czy jest skuteczna i jakiego typu szkody przynosi osobom, które na nią trafiły.
Pytania w donosie są sformułowane jednoznacznie i brzmią: Czy masz kłopoty z obywatelami z Europy Środkowo-Wschodniej? Czy może straciłeś pracę przez Polaka, Bułgara, Rumuna? Partia Wolności oferuje państwu miejsce na niniejszej stronie internetowej, aby zgłosić skargi.
Za pośrednictwem specjalnego formularza na stronie www.meldpuntmiddenenoosteuropeanen.nl skargi na zachowanie Polaków złożyło do tej pory 46 tys. osób. Oznacza to, że dziennie powstawało ok. 170 doniesień (w tej chwili w Holandii oficjalnie mieszka 90 tys. Polaków. Nieoficjalnie jest ich nawet dwa razy więcej). Takie informacje podano nam w biurze prasowym Partii Wolności (Partij voor de Vrijheid) – pomysłodawcy witryny. Jak przekonuje PnRW, nikt w ugrupowaniu nie gromadzi danych na temat tego, ile z tych donosów skończyło się sprawami w sądzie i ile osób na ich podstawie straciło pracę albo musiało opuścić Holandię.
Ulubionym motywem z portalu Wildersa są oskarżenia o wykorzystywanie przez Polaków holenderskiego socjalu. Minister ds. społecznych Holandii Henk Kemp zaproponował, aby polscy pracownicy, którzy w ciągu trzech miesięcy nie znajdą zatrudnienia, byli deportowani. Pomysł oznacza tak drastyczne złamanie unijnych regulacji, że wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding ostrzegła władze w Hadze przed sankcjami ze strony Brukseli.
Najczęściej powtarzające się skargi na portalu Wildersa to te na podcinanie przez Polaków płac rodzimych Holendrów. Dwa tygodnie temu precedensowy wyrok w tego typu sprawie wydał sąd w Groningen. Uznał, że firma Remak z Opola, która zatrudnia 800 Polaków przy budowie elektrowni RWE w Eemshaven, musi im płacić już nie tylko holenderską płacę minimalną (jak przewidują unijne regulacje), ale uposażenie identyczne z tym, które obowiązuje w firmach holenderskich. A to oznacza podwyżkę do 40 proc. W ten sposób uderzono w kluczowy atut, jaki miały polskie firmy świadczące usługi na holenderskim rynku. Wyrok w sprawie Remaka będzie miał zastosowanie także wobec innych firm z naszego kraju działających w Holandii.
Jak tłumaczy Małgorzata Boss-Karczewska, która prowadzi portal Polonia.nl, ogromna większość Polaków jest ściągana do Holandii przez lokalne agencje zatrudnienia do pracy w bardzo uciążliwych warunkach i za słabe uposażenie, której po prostu Holendrzy nie chcą podjąć.
Jednak Henk Kemp, powtarzając niemal żywcem posty z portalu Wildersa, oskarżył niedawno Polaków, że „przyjeżdżają do Holandii po zasiłki”. I zainspirował tym lokalne media, nakręcając wśród pracodawców spiralę niechęci do zatrudniania osób z naszego kraju. Darmowy tabloid „De Pers” określił Polaków jako „nowych piep...ych Marokańczyków”, a zastępca burmistrza Hagi Marnix Norder o imigracji z naszego kraju mówi nie inaczej jak „polskie tsunami”.
Tuż po powołaniu strony z donosami Wildersa Komisja Europejska zapowiedziała, że analizuje sprawę i bada okoliczności. Ksenofobiczna witryna www.meldpuntmiddenenoosteuropeanen.nl funkcjonuje bez problemu do dziś.