W trzynastu województwach wynagrodzenia w przemyśle są niższe od średniej krajowej. Dystans, jaki te regiony mają do nadrobienia, jest często bardzo duży.
Na przykład pensje w przemyśle w woj. warmińsko-mazurskim są w tym roku aż o 19,8 proc. mniejsze niż przeciętnie w kraju, w podlaskim o 17,7 proc., a w podkarpackim o 17,2 proc. i świętokrzyskim o 10,9 proc. niższe. Regiony te należą do najbiedniejszych. Przeważa tam rolnictwo, obok którego nie ma na ogół nowoczesnego przemysłu. W tej sytuacji nie ma tam też dużego zapotrzebowania na specjalistów wysokiej klasy, którym się dobrze płaci.
A przy pracach prostych wynagrodzenia są tradycyjnie niskie. Na ich poziom wpływa też wysokie bezrobocie. Bo na przykład w woj. warmińsko-mazurskim jest najwyższe w kraju – w lipcu wyniosło aż 19,1 proc. W tym rankingu czołowe miejsca zajmują także trzy pozostałe województwa – podkarpackie ze wskaźnikiem bezrobocia 15,1 proc., świętokrzyskie, gdzie wyniósł on 14,8 proc., a także podlaskie – 13,8 proc.
Eksperci zwracają też uwagę, że w regionach rolniczych dominują małe i średnie firmy. A w nich często płacone jest minimalne wynagrodzenie. To niekorzystnie wpływa na przeciętny poziom płac na tych obszarach.
Z danych GUS wynika także, że największe zarobki uzyskują pracownicy zatrudnieni w przemyśle na terenie Śląska. Ich przeciętna pensja w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku wyniosła 4454 zł i była aż o 1000 – 1400 zł wyższa niż w regionach najbiedniejszych.
Śląsk jest jednak specyficznym obszarem. Przeciętne płace windują tam górnicy, których średnie wynagrodzenie wyniosło od stycznia do końca lipca ponad 6,2 tys. zł miesięcznie. Wyróżniają się też pracownicy z woj. mazowieckiego, którzy zarabiają średnio ponad 4,3 tys. – tylko o 135 zł mniej niż zatrudnieni na Śląsku. Tu z kolei średnią zawyża Warszawa, która przyciąga różnego rodzaju dobrze opłacanych specjalistów.
Inaczej niż w przemyśle wygląda ranking wynagrodzeń wypłacanych w budownictwie w poszczególnych województwach. Istotne różnice występują jednak głównie w czołówce tabeli. Okazuje się, że najlepiej zarabiają pracownicy budowlani zatrudnieni w firmach woj. mazowieckiego. Ich przeciętna płaca wynosi aż 4877 zł i jest wyższa o ponad jedną piątą od średniej krajowej. Natomiast na drugim miejscu jest woj. dolnośląskie z zarobkami wynoszącymi w budownictwie 4007 zł, a na trzecim woj. podlaskie z przeciętną pensją 3587 zł. Ta bardzo wysoka pozycja podlaskiego wiąże się m.in. z budowanymi tam trasami szybkiego ruchu i obwodnicami miast. To zwiększyło zapotrzebowanie na pracowników i podniosło w ostatnich latach ich płace.
Z kolei czwartą pozycję zajmuje woj. wielkopolskie z płacami przekraczającymi 3512 zł, a dopiero na piątym miejscu jest woj. śląskie z wynagrodzeniami na poziomie 3471 zł. Listę zamyka natomiast woj. lubuskie z płacą 2824 zł, przed nim jest podkarpackie z zarobkami wynoszącymi 2845 zł – aż o ponad 2 tys. niższymi niż na Mazowszu. Na końcu listy jest też woj. warmińsko- -mazurskie, gdzie średnie wynagrodzenie pracowników budowlanych wynosi 3006 zł.
W sumie dane o wynagrodzeniach wskazują, że zarobki zależą nie tylko od tego, co robimy, lecz także gdzie mieszkamy, a w najbiedniejszych regionach – z pewnymi wyjątkami – płace są najniższe.
KOMENTARZ

prof. Zenon Wiśniewski, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Dysproporcje w wynagrodzeniach między województwami są duże i można oczekiwać, że w najbliższym okresie będą się jeszcze pogłębiać. Przede wszystkim dlatego że gospodarka hamuje, a pogarszanie koniunktury najbardziej odczuwają najsłabsze województwa. Dotyczy to zwłaszcza regionów rolniczych, gdzie bezrobocie jest bardzo wysokie i będzie jeszcze rosło przy spowolnieniu gospodarczym wywołanym recesją na Zachodzie. Kiedy jest dużo osób bez zajęcia, pracodawcy nie są skłonni do podwyższania pensji. Tym bardziej że ich zyski już spadają, co pokazały wyniki finansowe przedsiębiorstw za I półrocze. W tej sytuacji osoby najbardziej przedsiębiorcze będą przenosić się do aglomeracji z nadzieją na uzyskanie wyższych dochodów. Albo będą wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszych warunków życia. To w przyszłości powiększy dystans płacowy, jaki już dzieli najsłabsze regiony od najbardziej rozwiniętych.