Mobilni, aktywni, oblatani we współczesnym świecie i można ich mieć za bezcen nawet do pracy w nocy. To typowe myślenie pracodawców, choć coraz częściej na szczęście chcą wychować studentów na przyszłych stałych pracowników. Młode osoby już w czasie studiów zdają sobie sprawę z wartości na rynku pracy i nie godzą się na pracę za darmo.
„Studenta przyjmę od zaraz”. Takie ogłoszenia można znaleźć na portalach internetowych, w agencjach pracy, na witrynach sklepów, w restauracjach. Pracodawcy chętnie zatrudniają żaków, ale głównie do prostych prac. Atutem młodych jest to, że pracodawcy nie muszą za nich płacić ZUS, mogą zatrudnić na niepełny etat i dać im mniejsze wynagrodzenie. Poza tym wiedzą, że studenci są aktywni, ambitni, obeznani z nowymi technologiami, swobodnie poruszają się po internecie, władają obcym językami. Co prawda wielu z nich nie ma doświadczenia, ale nie ma także złych nawyków.
Wynagrodzenia nie są oszałamiające, ale pracodawcy zatrudniając studentów, godzą się na elastyczne godziny pracy i dni wolne. 2 tys. zł np. można zarobić na stanowisku magazyniera w firmie MK Kadry (w pakiecie jest transport do podwarszawskiego Błonia). Koncern L’Oreal szuka konsultantek do promocji kosmetyków w jednej z sieci drogerii. Oferuje ok. 16 zł za godzinę i pracę przez pięć godzin dziennie. To niezła stawka, bo przez tydzień można zarobić 400 zł, poświęcając w sumie 25 godzin. Hostessa, ankieterka czy pracownica call center, by tyle zarobić, musi popracować nawet 40 godzin.
Rośnie bezrobocie wśród absolwentów / DGP
Na szczęście powoli rusza rynek również bardziej wyspecjalizowanych prac. Z danych portalu Pracuj.pl wynika, że na początku drugiego półrocza tego roku było 1,9 tys. ofert, czyli o 8 proc. więcej niż rok temu. Znacznie więcej niż rok czy dwa lata temu jest również ofert praktyk i staży do działów administracji, marketingu, HR oraz działów technologicznych. Oferują je głównie duże firmy z branży finansowej i TI z województw mazowieckiego, dolnośląskiego, wielkopolskiego, łódzkiego i śląskiego.
Co prawda największy wysyp ofert obserwowaliśmy podczas sezonu urlopowego, gdy spółki szukały zastępstwa za pracowników wyjeżdżających na wakacje, ale wiele firm chce organizować nabór na staże i praktyki również we wrześniu i w październiku.
Co więcej, wygląda na to, że skończył się już czas pracy za darmo. Większość firm zaznacza, że płaci za staże nawet ok. 1,8 tys. zł brutto. Od kandydatów wymagają jednak kontynuowania studiów o tematyce pokrewnej, dobrych wyników w nauce, znajomości języków i programów komputerowych. Sami studenci chętnie podejmą pracę, a gdy ją mają, chętnie pracują. Z badań przeprowadzonych dla Pracuj.pl. wynika, że aż 77 proc. dzisiejszych studentów planuje łączyć naukę i pracę. Wśród 21-latków pracuje co piąty student, a w grupie 24 – 25 lat pracujących jest aż 54 proc. Po ukończeniu 26. roku życia do aktywności zawodowej przyznaje się już trzy czwarte studentów.
Nie chcą jednak pracować za darmo. Dla dużej części akceptowalne stawki zaczynają się w przedziale 1400 – 1800 zł netto miesięcznie. Za tyle poszłoby do pracy 43 proc. studentek i 23 proc. studentów. Kolejne 38 proc. przebadanych mężczyzn przyjęłoby propozycję pracy tylko wówczas, jeśli dostaliby od 1800 do 2500 zł na rękę. Mniejsza pensja ich nie ineteresuje.
Praca na studiach pozwala rozejrzeć się po rynku pracy
Wywiad z Krzysztofem Inglotem, Work Service
Dlaczego ostatnio tak wiele nacisku kładziemy na to, by polscy studenci nie tylko się uczyli, ale i pracowali?
Przez ostatnie lata młodzi Polacy bardzo późno wchodzili na rynek pracy. Niemcy czy Brytyjczycy zaczynają pracę już w 16-17 roku życia. My dopiero ok. 19-20. Teraz po prostu przyjmujemy standardy zachodnie. Praca na studniach pozwala rozejrzeć się po rynku pracy. Zdobyć pierwsze doświadczenia, tak ważne przy szukaniu posady. Warto o tym pomyśleć na czwartym czy piątym roku i dobrze by było, gdyby ta praca była związana z kierunkiem studiów.
Jakich kandydatów po studiach wolą pracodawcy, takich, którzy pracowali w jednym miejscu czy często zmieniali posady?
To nie ma znaczenia. Rzadko który student może liczyć na etat, szczególnie, jeśli studiuje dziennie. Dlatego trzeba korzystać ze wszystkich możliwych dróg: zgłaszać się na praktyki i staże, działać w organizacjach studenckich lub na rzecz środowiska lokalnego, pracować w wolontariacie. Nieważne, czy praktyka będzie trwała rok czy trzy miesiące. Ważne, by potencjalny pracodawca otrzymał wyraźny sygnał, że stoi przed nim młody, aktywny człowiek, który jest ciekawy świata, inwestuje w samego siebie i nie boi się żadnej pracy.
Czy warto podejmować pracę nie, związaną z naszymi planami życiowymi, np. kasjera w markecie, pracownika fizycznego, hostessy?
Tak, choćby po to, żeby nabrać pracowniczego obycia i poznać rynek pracy. Nauczyć się negocjować warunki umowy i wysokość wynagrodzenia.
Poza tym często chęć związania się z daną branżą jest jedynie intuicyjna, niepoparta faktyczną jej znajomością. Może się więc okazać, że taka nieciekawa pierwsza praca bardzo nam się przyda.