Minister pracy chce uzyskać z budżetu pieniądze na staże i szkolenia dla osób pozostających bez zatrudnienia. Zgodę musi dać resort finansów.
Kasy powiatowych urzędów pracy świecą pustkami. Kończą się im pieniądze z Funduszu Pracy na aktywizację bezrobotnych, jakie otrzymali w lutym. Także rezerwa, jaką dysponuje szef resortu pracy, jest na wyczerpaniu. Bezrobocie natomiast rośnie. Jak dowiedział się DGP, Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy, wystąpi o uruchomienie dodatkowych środków na ten cel.
– W tym miesiącu złożę wniosek do ministra finansów o 500 milionów złotych. Pieniądze przekażę dyrektorom urzędów na opłacenie bezrobotnym m.in. staży i szkoleń, a także na realizację programu pilotażowego dla młodych, który ruszy w sierpniu 2012 r. – mówi.
Na taki zastrzyk gotówki urzędy pracy tylko czekają. Nie wiadomo jednak, jaka będzie odpowiedź resortu finansów. Ten sprawy jak na razie nie chce komentować.
– Stosowna decyzja zostanie podjęta po analizie całości wniosku – mówi Małgorzata Brzoza, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów.
Aktywizacja bezrobotnych przez urzędy pracy / DGP

Bogaty fundusz

Władysław Kosiniak-Kamysz twierdzi, że uzasadnieniem jego wystąpienia do ministra finansów jest pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia od trzech lat wynosi na koniec roku ponad 12 proc. W kwietniu bieżącego roku osiągnęła poziom 13 proc. Najświeższe dane BAEL za I kw. tego roku również nie napawają optymizmem. W Polsce pracuje o 220 tys. mniej osób niż w poprzednim kwartale, spadała również liczba umów na stałe, a urzędnicy znajdują zatrudnienie bezrobotnym po upływie prawie 11 miesięcy.
– Rynek wymaga pomocy, druga połowa roku to dobry moment na zasilenie finansowe urzędów pracy – mówi DGP szef resortu pracy.
Tym bardziej że pieniądze są. Ściągalność składek od firm, które płacą je do Funduszu Pracy, też jest w normie. Jego przychody na koniec marca wyniosły 2,4 mld zł, co stanowi 23,63 proc. w stosunku do kwoty zaplanowanej w planie finansowym Funduszu Pracy na cały 2012 rok (9,9 mld zł). Utrzymanie tego poziomu co prawda oznaczałoby spadek w stosunku do planu rocznego o 547,7 mln zł. Ale nawet gdyby tak się stało, to i tak na koniec roku na konto funduszu wpłynęłoby 6,5 mld zł. Założona nadwyżka ma wynieść 7,1 mld zł.
Uruchomienie tych środków leży jednak w gestii ministra finansów. Do tej pory nie widział on potrzeby przeznaczenia większej od zakładanej puli środków na aktywizację bezrobotnych. I ma do tego prawo. Małgorzata Brzoza tłumaczy, że minister musi kontrolować i zarządzać długiem publicznym, co wynika z ustawy o finansach publicznych. Jest on upoważniony do przyjmowania w zarządzanie wolnych środków (z wyjątkiem dotacji) państwowych funduszy celowych (np. funduszu pracy).

Wygłodniałe urzędy

Minister finansów zamroził grube miliardy, a urzędy pracy nie mają już środków na aktywizację. Tym bardziej więc potrzebna jest interwencja ministra pracy i polityki społecznej. Urzędy otrzymały w tym roku 3,4 mld zł na aktywizację, czyli tylko o 200 mln zł więcej niż rok wcześniej (ale o prawie połowę mniej niż dwa lata wcześniej). W wielu urzędach pieniądze zostały już zagospodarowane i wkrótce się skończą. W Ciechanowie aktywizacja stanie w czerwcu, w Gorlicach w sierpniu. W Jaśle pieniądze na aktywizację bezrobotnych, jakimi dysponował urząd pracy, skończyły się już w maju, w Kutnie środki skończą się w III kw. roku, w Rybniku w październiku, w Rzeszowie pośredniaki wydały już wszystkie pieniądze, natomiast w Makowie Mazowieckim zostało im jeszcze 12,5 tys. zł.



Wymuszone oszczędności

Są i takie urzędy, które przez cały rok będą dysponowały środkami, ale w zamian znacznie ograniczyły działania na rzecz aktywizacji bezrobotnych. Tak jest np. w Bydgoszczy. W tym roku tamtejszy urząd pracy w ogóle nie udzielał refundacji kosztów, jakie poniosły firmy na wyposażenie lub doposażenie stanowiska pracy zatrudnionego przez nie bezrobotnego. Ponadto ogranicza dofinansowanie staży.
– Zaoszczędzone pieniądze na praktykach w firmach będą wydawane we wrześniu, czyli w momencie gdy wielu absolwentów rejestruje się jako bezrobotni – mówi Ryszard Maciejewski, zastępca dyrektora PUP w Mysłowicach.
Dyrektorzy pośredniaków zgodnie podkreślają, że podobnie jak w poprzednich latach największym zainteresowaniem wśród pracodawców cieszy się wsparcie w postaci staży oraz zwrotu kosztów doposażenia lub wyposażenia stanowiska pracy. Natomiast bezrobotni najchętniej korzystają z jednorazowej dotacji na założenie działalności gospodarczej. W Poznaniu wpłynęło ponad 400 wniosków od osób bezrobotnych o udzielenie wsparcia na uruchomienie własnej firmy. Urząd poznański pozyskał dodatkowe środki finansowe na realizację Projektu „Lepsze jutro” współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) oraz Programu Specjalnego „Młodzi aktywni”. W ramach tych projektów zaplanowano pewną pulę środków na wsparcie przedsiębiorczości.
– Mimo tych dodatkowych działań prawdopodobnie jedna czwarta ze złożonych wniosków nie otrzyma dofinansowania z powodu braku środków finansowych – mówi Magdalena Morze z PUP w Poznaniu.

Rezerwy brak

PUP nie mogą także korzystać z rezerwy ministra pracy, bo tej już praktycznie nie ma. Na początku bieżącego roku miał on do dyspozycji 170,4 mln zł. Z tej kwoty zarezerwowano 120,8 mln zł na realizację programów specjalnych na rzecz osób w wieku do 30 lat i powyżej 50. roku życia.
Ponadto dzięki pieniądzom z rezerwy (8,4 mln zł) została udzielona pomoc bezrobotnym z terenów dotkniętych klęskami żywiołowymi, a także zwalnianym z pracy z przyczyn niedotyczących pracowników oraz pracowników objętych zwolnieniami monitorowanymi. Na ten cel przeznaczono 0,9 mln zł. 40 mln zł zostanie wydane na program pilotażowy dla młodych, który rusza od sierpnia. Tym samym minister pracy nie ma praktycznie już żadnych dodatkowych środków, którymi może samodzielnie gospodarować. Stąd jego wniosek do ministra finansów. Nie ma jednak pewności, czy ten rozpatrzy go pozytywnie.