Nie ma dnia, żeby pracownicy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Szczecinie nie odbierali e-maili i telefonów od osób, które zatrudniają cudzoziemców. „Czy za wynajęcie Ukrainki do sprzątania albo Białorusina do zbioru malin mogę iść na trzy lata do więzienia i zapłacić 10 tys. zł kary?” – pytają.
Martwią się, że gdy ustawa o skutkach zatrudniania cudzoziemców nielegalnie przebywających w Polsce wejdzie w życie, to przyjęcie każdego obcokrajowca do pracy będzie wiązało się z dużym ryzykiem. A w woj. zachodniopomorskim, choć stopa bezrobocia w kwietniu przekroczyła 17 proc., to o ręce do pracy nie jest łatwo. Większość Polaków woli pracować w Niemczech, gdzie właśnie zaczęły się roboty sezonowe i płace są znacznie wyższe.
Liczba ujawnionych cudzoziemców, którzy wykonywali pracę w Polsce / DGP
– Nowa ustawa jest w Sejmie, ale jeszcze w tym miesiącu najpewniej zostanie przyjęta i trafi na biurko Prezydenta RP. Na początku sierpnia powinna wejść w życie – mówi senator Jan Michalski. Nowe przepisy tak naprawdę niewiele zmieniają. Dotyczą one bowiem tylko tych pracodawców, którzy świadomie najmują do pracy osoby przebywające w Polsce nielegalnie. – To zaledwie kilka procent cudzoziemców, którzy pracują w Polsce – uspokaja senator Michalski. I dodaje, że większość obywateli Ukrainy, Białorusi czy Rosji, którzy u nas pracują, mają ważne wizy, a więc zatrudniające je osoby prywatne czy firmy nie podlegają pod nową ustawę.
Dziś co prawda za zatrudnianie cudzoziemca, który nie ma pozwolenia na pracę, grozi grzywna do 3 tys., ale rzadko się ją wymierza. – Udowodnienie procederu nielegalnego zatrudniania jest dziś praktycznie niemożliwe – mówi Krzysztof Goldman z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. I opowiada, jak to inspektorzy nie mają wstępu ani na prywatne gospodarstwa rolne, ani do firmowych pomieszczeń z napisem „prywatne”. To tam chowają się zwykle w czasie kontroli cudzoziemcy zatrudnieni nielegalnie.
Nowa ustawa ma wyławiać przede wszystkim te osoby, które w ogóle nie mają prawa przebywać na terenie Polski. To najczęściej Wietnamczycy, Koreańczycy, Ormianie, Mołdawianie oraz obywatele państw afrykańskich, którzy przyjechali do Polski np. w pojemnikach zamocowanych pod podwoziem samochodów czy przerzuceni zostali przez zieloną granicę. Tylko w ub.r. Straż Graniczna zatrzymała ponad 2,5 tys. takich osób. Ilu udało się przedostać do Polski, nie wiadomo. Ze wstępnych szacunków Ośrodka Badań nad Migracjami wynika, że może ich być 10 – 20 tys. z ok. 500 tys. wszystkich pracujących u nas nielegalnie obcokrajowców.
Żeby nie narażać się na problemy, każdy pracodawca przed zatrudnieniem cudzoziemca powinien zażądać okazania dokumentu potwierdzającego legalność pobytu. Powinien też powiadamiać ZUS o fakcie zatrudnienia takiej osoby, a ZUS przekaże te informacje do Państwowej Inspekcji Pracy i Straży Granicznej.
Ustawa przewiduje, że nielegalnie zatrudniony cudzoziemiec, który zostanie wydalony z Polski, będzie mógł wystąpić o wypłatę zaległej pensji oraz świadczeń związanych z pracą. Do wypłaty zasądzonego wynagrodzenia, zapłaty grzywny za zatrudnianie bez ważnego dokumentu oraz poniesienia kosztów wydalenia cudzoziemca będzie zobowiązany pracodawca.