Przepisy, które miały zapewniać lepszą ochronę osobom szczególnie narażonym na nierówne traktowanie, nie zadziałały. Dochodzenie roszczeń na ich podstawie jest wyjątkowe trudne, a ochrona – wybiórcza.
Minął ponad rok od wejścia w życie ustawy z 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania, czyli tzw. ustawy antydyskryminacyjnej. Jej celem miało być implementowanie przepisów równościowych z szeregu dyrektyw unijnych, a tym samym stworzenie prawnych i instytucjonalnych ram zwalczania dyskryminacji w Polsce.

Kontrowersje pozostały

Ustawa wprowadziła zakaz dyskryminacji z powodu płci, rasy, pochodzenia etnicznego, wieku, orientacji seksualnej, niepełnosprawności, narodowości, religii, wyznania i światopoglądu, w takich dziedzinach jak rynek pracy, dostęp do dóbr i usług, zabezpieczenie społeczne oraz edukacja i ochrona zdrowia. Historia prac nad tym aktem prawnym liczy około 10 lat, w czasie których zarówno rząd, jak i parlament podejmowały niezliczone próby zmierzenia się z koniecznością wypracowania konkretnych przepisów antydyskryminacyjnych, zgodnie z nakazem unijnego ustawodawcy. Z istotnym przyśpieszeniem prac nad ustawą mieliśmy do czynienia dopiero wtedy, kiedy Komisja Europejska wszczęła przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej postępowania przeciwko Polsce o złamanie przepisów unijnych. Chodzi o niewdrożenie w terminie odpowiednich regulacji. Efektem tego przyśpieszenia jest obecnie obowiązująca ustawa, która jest zgodnie krytykowana zarówno przez środowiska osób narażonych na nierówne traktowanie, czyli tych, którzy mieli skorzystać z dobrodziejstw przepisów, jak i przez prawników specjalizujących się w ochronie praw człowieka.

Niepełna ochrona

Środowiska osób dyskryminowanych zarzucają ustawie nierówny poziom ochrony przed nierównym traktowaniem, który uzależniony jest od tego, w jakiej dziedzinie życia miało to miejsce. Ustawa bowiem najszerszą ochronę przewidziała jedynie dla tych, których prawa zostały naruszone z powodu ich rasy i pochodzenia etnicznego. Niższy poziom ochrony mają zagwarantowany te osoby, które padły ofiarą nierównego traktowania z powodu swojej płci. Najmniejszą, prawie niezauważalną przyznano tym, których wiek, niepełnosprawność, orientacja seksualna, religia lub wyznanie były przyczyną niezgodnego z prawem zachowania. Prawnicy krytykują ustawę nie tylko z powodu ustanowienia przez jej przepisy hierarchii w ochronie praw człowieka, lecz także za zagmatwaną konstrukcję tego aktu prawnego, jego niespójność oraz poważne braki w implementacji całości przepisów unijnych.

Przepisy nie zadziałały

Wszystkie zarzuty wobec ustawy wydają się potwierdzone także w praktyce. Jak wynika z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości, które odpowiedziało na interpelację jednego z posłów, w 2011 r. do sądów okręgowych i rejonowych wpłynęło łącznie 30 spraw o przyznanie odszkodowania na podstawie ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Sądy załatwiły 17 spraw, w tym 9 spraw oddalono, 3 sprawy zwrócono, 1 odrzucono i 2 umorzono. 13 spraw pozostało do załatwienia na ten rok. Po pierwsze, zaskakuje niezmiernie mała liczba spraw wnoszonych przez poszkodowane dyskryminacją osoby. Po drugie, ze statystyk ministerialnych wynika, że większość tych, którzy zdecydowali się na skorzystanie z tych przepisów, nie potrafi umiejętnie ich wykorzystać, czego efektem jest duży odsetek spraw, które nie stały się przedmiotem rozpatrywania przez sądy.

Obecne przepisy to jasny sygnał, że niektóre grupy można traktować gorzej od innych

Najprostszym wyjaśnieniem takiego stanu rzeczy mogłoby być stwierdzenie, że zjawisko nierównego traktowania jest w Polsce marginalne, a Unia Europejska narzuca krajom członkowskim obowiązek uchwalania niepotrzebnych z punktu widzenia społecznego ustaw. To jednak stoi w sprzeczności z analizami, jakimi dysponują zarówno pozarządowe organizacje prawnicze zajmujące się ochroną praw człowieka, jak i z danymi rzecznika praw obywatelskich.
Na przestrzeni całego 2011 r. do biura rzecznika bowiem wpłynęło około tysiąca skarg na dyskryminację, co pokazuje realną skalę tego problemu. Wiele tych spraw dotyczy jednak takich sytuacji, których ustawodawca nie uznał za nierówne traktowania. Są to m.in. kwestie dostępu do usług dla osób niepełnosprawnych, nierówne traktowanie z powodu wieku w kontekście możliwości skorzystania z usług bankowych czy dyskryminacja z powodu orientacji seksualnej w dostępie do usług ubezpieczeniowych.

Czas na zmiany

Wydaje się, że doświadczenia z 2011 r. wskazują na to, że nadszedł czas, aby ustawodawca podjął odpowiednie działania wzorem zdecydowanej większości krajów europejskich, celem wyrównania poziomu ochrony przed dyskryminacją dla wszystkich grup społecznych narażonych na nierówne traktowanie. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, iż znajomość przepisów ustawy wciąż jest niezwykle niska wśród samych zainteresowanych. Promocja tych regulacji wydaje się warunkiem sine qua non skutecznej polityki antydyskryminacyjnej.

Krzysztof Śmiszek, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego