Kryteria przyznawania w Polsce pomocy dla osób, które ostatnio były zatrudnione w państwie unijnym, są tak płynne, że tylko od swobodnej interpretacji urzędników zależy, czy zainteresowany dostanie zasiłek dla bezrobotnych.
W Rzeszowie tylko 5 proc. starających się o zasiłek dla bezrobotnych go nie dostaje. Ale w Łodzi już co trzecia osoba bez pracy odchodzi z urzędu z kwitkiem. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest to, że prawo dotyczące przyznawania świadczeń Polakom wracającym z pracy za granicą jest rozciągnięte aż do granic ocierających się o anarchię prawną.
Aby dostać zasiłek dla bezrobotnych, starający się o niego musi przekonać urzędników, że w czasie, gdy był w Hiszpanii czy Holandii, centrum interesów życiowych nadal miał w Polsce. Mówi o tym art. 11 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego (WE) nr 987/2009 z 16 września 2009 r. dotyczącego wykonywania rozporządzenia (WE) nr 883/2004 w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego.
Zasiłki dla bezrobotnych / DGP
Żeby uzasadnić, że centrum interesów życiowych pozostało w Polsce, osoba ubiegająca się o zasiłek wypełnia w wojewódzkim urzędzie pracy oświadczenie. Musi wskazać w nim, jak często przyjeżdżała do kraju, od kiedy przebywała za granicą. Odpowiada też na pytania, czy zostawiła rodzinę, czy jest singlem i czy przekazywała bliskim pieniądze. W oświadczeniu podaje się też adres zamieszkania w państwie unijnym i informacje o tym, czy starający się o zasiłek miał tam własne mieszkanie, czy je wynajmował.
Druga część formularza dotyczy spraw bezrobotnego w Polsce. Informuje on urząd, czy ma w kraju mieszkanie, czy był zameldowany na pobyt stały i czy z podatków rozliczał się w kraju. Wreszcie – po co wyjechał za granicę i czy miał zamiar zostać tam na stałe.
Tak szczegółowe informacje są obosieczną bronią w rękach urzędników. Mogą pomóc w zdobyciu zasiłku dla bezrobotnych lub zaprzepaścić szanse na niego. Wszystko dlatego, że ten sam stan faktyczny jest inaczej oceniany w różnych urzędach. Jedne na jego podstawie dają zasiłek, inne nie.
– Każda sprawa jest inna i wymaga indywidualnego podejścia – tłumaczy Bernadetta Kmieć z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie.
Adam Bachnik z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Łodzi wyjaśnia, że osobie długo przebywającej za granicą (na przykład kilka lat) będzie trudniej udowodnić, że cały czas miała centrum interesów życiowych w Polsce. Uspokaja jednak, że taki człowiek nie jest na straconej pozycji, bo przecież może przez ten czas być zameldowany na stałe w mieszkaniu, które jest własnością np. jego rodziców.
– Istotnym argumentem za przyznaniem zasiłku jest to, że zainteresowany miał u nas rodzinę, której przesyłał pieniądze – mówi Adam Bachnik.
Urząd może sprawdzać prawdziwość informacji. Ma prawo na przykład zażądać aktu notarialnego nieruchomości, żeby przekonać się, czy bezrobotny faktycznie jest jej właścicielem. Może też skontrolować, czy jest on zameldowany na stałe w miejscu, które wskazał w oświadczeniu.
Osoby starające się o pomoc powinny pamiętać, że za podanie fałszywych danych w oświadczeniu grożą im nawet trzy lata więzienia (zgodnie z art. 233 kodeksu karnego).
Może więc warto uniknąć mitręgi biurokratycznej w Polsce i starać się o zasiłek w tym państwie, w którym ostatnio było się zatrudnionym?
– Tym bardziej że tamtejsze zasiłki są wielokrotnie wyższe niż u nas – przypomina prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Zgodnie z art. 61 ust. 1 i 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego (WE) nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.U. L 200 z 7.6.2004, str. 1) urząd pracy państwa, w którym ktoś ostatnio pracował, musi zsumować wszystkie okresy zatrudnienia bezrobotnego, także te z innych państw.
O zasiłek dla bezrobotnych warto starać się więc w tym kraju, gdzie pracowaliśmy. Niestety Polacy czasami nie ubiegają się o świadczenie za granicą, mimo że im się ono należy. Uważają, że w Polsce będzie im łatwiej. Jak się okazuje – niesłusznie.