Bardzo mi się podoba inicjatywa ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, by przeprowadzić deregulację dostępu do wielu zawodów. I bardzo mnie śmieszą protesty rozmaitych grup zawodowych, które podkreślają swoją rolę, opierając się na jednej zasadzie: obywatel jest bez nich bezradny i głupi.
A przecież każda deregulacja dostępu do pracy zwiększa zakres wolności. Niedawno protestowaliśmy w sprawie ACTA – to też była regulacja. Przyjrzyjmy się kilku zawodom, w których regulacja jest w sposób oczywisty zbędna.
Przede wszystkim pośrednicy – w zakresie sprzedaży samochodów czy nieruchomości. W Ame- ryce uważa się te zawody za przykład naciągania (może nie złodziejstwa) i nie stosuje się wobec nich żadnego obowiązku regulacji. Jesteśmy zdani na siebie, ale zawsze mamy możliwość zasięgnięcia opinii fachowca (już regulowanego), chociaż nie musimy. Dlatego bardzo mnie rozbawiły telewizyjne protesty starych wyjadaczy pośrednictwa mieszkaniowego, że to oni gwarantują jakość i dobrą cenę dla klienta. Przecież jest to po prostu nieprawda. W dobie internetu coraz więcej takich transakcji – teraz także na Allegro – będzie przebiegało bezpośrednio między zainteresowanymi, z licznymi formami gwarancji lub uprawdopodobnianiem, że wszystko jest w porządku. Człowiek człowieka na pewno rzadziej oszuka niż pośrednik, bo nie na tym polega jego interes.
A ponadto dzięki temu zyskujemy wolność wyboru i nikt nam nie nadaje do ucha, jak znienawidzeni przeze mnie przewodnicy po muzeach. Naturalnie, jeśli ktoś chce, może sobie oprowadzacza wynająć, ale nie wolno stosować przymusu, co niestety często się zdarza. Chodzimy więc gromadnie, a każde indywidualne oglądanie eksponatów czy chociażby kilkumetrowe oddalenie od grupy spotyka się co najmniej z krytycznym spojrzeniem przewodnika.

Przesadną reglamentację dostępu do różnych zawodów uzasadnia się rzekomym dobrem ludzi. Jakby obywatel był bez tego bezradny i głupi

Moi koledzy artyści (zwłaszcza aktorzy i plastycy) zupełnie nie pojmują, dlaczego muszą robić stopnie naukowe, żeby móc uczyć sztuki aktorskiej czy malarskiej. Jest to absurdalna pozostałość po minionych epokach – profesor aktorstwa (tytularny) bywa fatalnym aktorem, ale dobrym nauczycielem, lub odwrotnie.
I jeszcze jeden zawód: psychoanalityk. Otóż nikt mnie nie przekona, że taki z tytułem jest lepszy od tego, który sam uznaje się za psychoanalityka. Rozumiem, że chcemy chronić ludzi przed szarlatanami, ale nigdy tego nie osiągniemy za pomocą regulacji i przepisów. Można tysiąc razy zakazywać uprawiania zawodu lekarza przez osoby nieuprawnione, a i tak ludzie z mojej okolicy jeżdżą do babki, która idealnie nastawia złamania i diagnozuje bóle kręgosłupowe. I co im zrobić? Najlepiej do więzienia.
Każda deregulacja zakłada zatem względny rozsądek człowieka, każda regulacja zaś (z wyjątkiem w sposób oczywisty niezbędnych) zakłada, że jesteśmy idiotami. Oczywiście, założenie względnego rozsądku jest ryzykowne, jednak właśnie na nim opiera się demokracja. Podważanie jego słuszności może prowadzić tylko do tyranii w jej rozmaitych formach. Albowiem za przesadną regulacją kryje się przekonanie, że stosuje się ją dla dobra ludzi. A ja mam tutaj zasadnicze wątpliwości, które idą może za daleko, ale warto zdać sobie sprawę z sytuacji skrajnych. Dlaczego istnieje obowiązek szkolny? Czy rodzice, a z czasem dzieci, nie pojmują potrzeby uczenia się? A jeżeli nie pojmują, to czy obowiązek szkolny w czymkolwiek im pomoże? Dlaczego istnieje obowiązek płacenia składki na emeryturę? Czy nie można by tego rozwiązać przez rozmaite dobrowolne formy dbania o swój los? Dlaczego wreszcie prawo wtrąca się do spraw moralnych, jak aborcja czy in vitro, a nie zostawia ich ludziom, którzy muszą sami żyć ze swoim sumieniem i nic ani nikt ich z rachunku sumienia (bez względu na wiarę) nie zwolni?
Jeżeli zatem jesteśmy zwolennikami deregulacji, to wprawdzie nie musimy od razu posuwać się do skrajności, ale zdajmy sobie sprawę z tego, że ma ona tylko wtedy sens, kiedy swoim zachowaniem możemy ograniczyć cudzą wolność, a nie wtedy, kiedy dotyczy nas samych. Czyli na przykład musimy zrobić prawo jazdy, byśmy mniej zagrażali innym kierowcom. Nie wolno jednak mieszać prawa do moralności prywatnej, a kto sądzi inaczej, ten jest zwolennikiem despotyzmu.