Urzędnicy KPRM zaangażowani w organizację przewodnictwa w UE dostali nagrody. Zdaniem ekspertów powinni otrzymać wynagrodzenie za nadgodziny. Tego jednak nie przewiduje prawo.
Jak udało nam się ustalić, tylko w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) nagrodzono co czwartego urzędnika – w sumie 123 pracowników. Do podziału było blisko 0,5 mln zł, średnio wypadło więc ok. 3,6 tys. zł na głowę.
Podobne gratyfikacje były w innych urzędach, które pracowały przy organizacji przewodnictwa Polski w Radzie UE.
– W czasie prezydencji byłem odpowiedzialny za zorganizowanie dwóch imprez kulturalnych. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem po zakończeniu prezydencji aż 6 tys. zł – mówi DGP jeden z urzędników państwowego instytutu.
– Trudno jest mi w tej chwili ustalić, ilu pracowników otrzymało nagrody i w jakiej wysokości, ale z uwagi, że głównie nasz resort był zaangażowany w prezydencję, to takie gratyfikacje zostały wypłacone – potwierdza Marcin Bosacki, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Niektórych jednak ekstrapremie, nawet symboliczne, ominęły.
– Byłem rzecznikiem prezydencji, ale żadnej nagrody nie dostałem – żali się DGP Maciej Babczyński z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Trzeba przyznać, że administracja rządowa w tym czasie pracowała więcej niż zwykle.
– Urzędnicy uczestniczyli w konferencjach i spotkaniach. Musieli więc często pracować nawet do 16 godzin dziennie – mówi Marcin Bosacki.
Eksperci uważają, że praca po godzinach w urzędach świadczy o ich słabej organizacji i daje zły przykład prywatnym firmom, które za takie praktyki są przecież piętnowane.
– Prezydencja nie była szczególnymi potrzebami pracodawcy, żeby angażować pracownika do tak długiej pracy. Nie można też z góry planować, że urzędnicy przez pół roku będą pracować dłużej niż osiem godzin dziennie – mówi prof. Małgorzata Gersdorf, sędzia Sądu Najwyższego.
Tłumaczy, że za dodatkową pracę urzędnicy powinni dostawać ekstrawynagrodzenie, a nie nagrody.
Problem jednak w tym, że w korpusie służby cywilnej nie ma przewidzianej rekompensaty za nadgodziny.
Od roku osoby zatrudnione m.in. w ministerstwach miały otrzymywać rekompensatę za dodatkową pracę. Projekt założeń do nowelizacji ustawy o służbie cywilnej nie został jednak przyjęty do planu legislacyjnego rządu i prace nad nim nie zostały wznowione. Nie pomogły argumenty szefa służby cywilnej, który alarmował, że obecne przepisy krajowe są niezgodne z europejską kartą społeczną, której Polska jest stroną.
W efekcie pracownikom i urzędnikom służby cywilnej za pracę w godzinach nadliczbowych wciąż nie przysługują dodatkowe wynagrodzenie lub zwiększony wymiar czasu wolnego. Ci pierwsi mogą liczyć jedynie na czas wolny w tym samym wymiarze. Tak więc za godzinę dodatkowej pracy przysługuje tyle samo wolnego. W gorszej sytuacji są urzędnicy mianowani. Im nie przysługuje nawet wolny czas, chyba że pracują w nocy.
– Dobrze, że urzędy przynajmniej części pracowników wypłaciły nagrody za dodatkową pracę – mówi prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że konieczne są jednak zmiany systemowe, np. na wzór kodeksu pracy. Inaczej urzędnicy mogą się o pracę po godzinach upomnieć przed sądem.
W czasie 184 dni trwania prezydencji w Polsce odbyły się 452 spotkania, w tym 20 nieformalnych posiedzeń Rady UE i spotkań ministrów UE, 30 konferencji na poziomie ministerialnym oraz ponad 300 spotkań eksperckich.
DGP przypomina
Na co mogą liczyć urzędnicy poza pensją zasadniczą:
nagrody kwartalne
trzynastkę
dodatek zadaniowy
dodatek stażowy
dodatek służby cywilnej
nagrodę jubileuszową