Kryzys grecki, północnoafrykańskie rewolucje, brak akceptacji dla niezbędnych reform w Hiszpanii czy Włoszech pokazują, do czego może prowadzić lekceważenie społecznych realiów i oderwanie elit od społeczeństwa. Także w Polsce polityczne przepychanki, kłótnie i wzajemne oskarżenia eliminują z debaty sprawy kluczowe dla naszej przyszłości, zwłaszcza w obliczu zagrożeń dla gospodarki spowodowanych kryzysem w Europie.
Tracimy czas, społeczny kapitał i pieniądze, czynimy codzienność trudną do zaakceptowania dla większości społeczeństwa, które bezradnie patrzy na ten festiwal nieodpowiedzialności, podczas gdy kluczowe kwestie pozostają nierozstrzygnięte i nierozwiązane.
Żyjemy perspektywą od wyborów do wyborów, od budżetu do budżetu, od kryzysu do kryzysu. To źle rokuje, bo w wielu sprawach potrzebne są konkretne systemowe decyzje, często trudne i dalekosiężne w skutkach.
Dlatego z niepokojem patrzę na obecny poziom dialogu społecznego w Polsce. A jest się czym martwić, bo mamy sytuację kryzysową: z powodu braku przewodniczącego nastąpił praktyczny paraliż prac Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych.
Dlaczego jest tak źle? Co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że każda ze stron dialogu inaczej go rozumie. Rząd uznaje go za absorbujący i przykry obowiązek. Dlatego podchodzi do niego bardzo formalnie i zdawkowo, a debaty w ramach Komisji Trójstronnej ogranicza do niezbędnego minimum.
Administracja przyzwyczajona do swojej omnipotencji i wszechwiedzy nie chce słuchać partnerów społecznych, bo to przeszkadza jej w procesie stanowienia prawa.
Związki zawodowe widzą instytucje dialogu jako główne narzędzie obrony, często bardzo zachowawczo pojmowanych interesów pracowniczych. Nie uwzględniają one współczesnych cech rynku pracy, na którym pozycję budują kwalifikacje, a nie prawne gwarancje i ochrona. Takie rozumienie swojej roli przez związki w dialogu społecznym ogranicza możliwość podejmowania decyzji prorozwojowych.

Kłótnie, doraźne polityczne przepychanki eliminują z debaty sprawy dalekosiężne i te najważniejsze dla naszej przyszłości

Pracodawcy, przynajmniej PKPP Lewiatan, postrzegają znaczenie dialogu zdecydowanie szerzej. Chcielibyśmy, by Komisja Trójstronna była miejscem debaty i negocjacji rozwiązań najlepszych z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i społecznego. A nie tylko sposobem na zapewnienie spokoju i spełnienie wymogu Unii Europejskiej, która dialog społeczny uznaje za jedną z kluczowych wartości.
Prace Komisji Trójstronnej są jednak zwykle podporządkowane bieżącej agendzie legislacyjnej i praktycznie do niej tylko ograniczone. Nie pracujemy nad programami strategicznymi, długofalowymi. Poruszamy się na marginesie kluczowych wyzwań, jakie dziś stoją przed Polską i Europą.
A przecież jeśli priorytetem Polski ma być wzrost i rozwój, powinniśmy pilnie wypracować kompromis w dziesiątkach strategicznych kwestii. Co dzielimy – zasiłki czy pracę? Co wspieramy – zatrudnienie czy wczesne emerytury? Kto jest podmiotem działań państwa – obywatel i przedsiębiorcy czy administracja? Czy rząd powinien posuwać się drobnymi kroczkami, czy zabrać się odważnie do reform? Czy stabilność zatrudnienia chcemy gwarantować dzięki rozwijającej się gospodarce i kwalifikacjom, czy dzięki bezterminowym umowom o pracę? Czy budżet państwa chcemy ratować wyższymi podatkami, czy też poszerzamy bazę podatkową i likwidujemy nieuzasadnione przywileje podatkowe i emerytalne? Czy stawiamy na energetykę jądrową, czy na energetyczny miks? Czy budujemy innowacyjną gospodarkę, czy tylko o niej debatujemy? Czy tworzymy prawo z myślą o rozwoju, także gospodarczym, czy też dla zwiększenia omnipotencji administracji? W końcu powinniśmy odpowiedzieć na pytanie zasadnicze: ma być więcej czy mniej państwa w gospodarce?
Nie znajdziemy odpowiedzi na te dylematy bez prawdziwego dialogu społecznego, wymiany poglądów, konfrontacji różnych perspektyw rozwoju. Tylko w ten sposób można wypracować wspólną wizję uwzględniającą różne priorytety.
Skoro obecna formuła komisji budzi rozczarowanie wszystkich partnerów, może trzeba ją zmienić i sprawić, by dialog stał się efektywny. Może należy w tym celu zwiększyć kompetencje prezydium? A może skrócić czas na niektóre konsultacje do 14 zamiast 30 dni? W końcu żyjemy przecież w dobie komunikacji elektronicznej. A może pracodawcy i związki zawodowe powinny bardziej popracować nad jakością dostarczanych ekspertyz? Jeśli każda ze stron dokona rachunku sumienia, okaże się, że niewielkim nakładem kosztów da się znacząco zwiększyć jakość i efektywność dialogu.
Kryzys to okres, w którym rozmowa i poszerzanie debaty publicznej nabiera szczególnej wagi. W dobrze pojętym interesie polityków, gospodarki i społeczeństwa trudne i bolesne decyzje, które trzeba będzie podejmować, powinny następować w wyniku szerokich konsultacji. Jeśli tak się nie stanie, istnieje duże ryzyko, że napotkają na społeczny opór i sprzeciw.
Panie Premierze i Panie Wicepremierze, Panie i Panowie Ministrowie, więcej zaufania do demokracji i dialogu. To ważny mechanizm włączania społeczeństwa w system zarządzania i współdecydowania o losach państwa.

Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, wiceprzewodnicząca Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, wiceprezydent BusinessEurope