W przyszłym roku wzrosną wydatki Funduszu Pracy na zasiłki dla osób tracących pracę oraz instrumenty wspierające zatrudnienie. Nie będą natomiast z niego pokrywane koszty specjalizacji i staży lekarskich.
DGP
Fundusz Pracy (FP) zacznie rok 2021 w dobrej kondycji finansowej. Na jego rachunku będzie się bowiem znajdowało 17 mld zł, a dodatkowe 9 mld zł mają stanowić należności z tytułu udzielonych pożyczek. I chociaż wybuch epidemii koronawirusa wymusił dodatkowe wydatki, które miały łagodzić jej negatywne skutki dla rynku pracy, to dzięki odpowiednim zabiegom księgowym i zasilaniu FP innymi środkami (np. z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19) wciąż dysponuje on buforem finansowym na przyszły rok. Niepokój ekspertów budzi jednak fakt, że rząd chce zmniejszyć jego przychody, bo ich większa część trafi do Funduszu Solidarnościowego.

Więcej bezrobotnych

Zgodnie z planem finansowym FP jego wydatki w 2021 r. mają zamknąć się w kwocie prawie 11 mld zł. Do tych najważniejszych będą zaliczać się wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. Na ten cel przewidzianych jest 3,6 mld zł, co oznacza duży wzrost w porównaniu do br., w którym jest to 1,5 mld zł. To zwiększenie z jednej strony wynika z wprowadzenia podwyżki zasiłku dla bezrobotnych, który od tego miesiąca wynosi 1200 zł, a z drugiej ze spodziewanego wzrostu stopy bezrobocia. Rząd w projekcie ustawy budżetowej szacuje, że w 2021 r. wyniesie ona ok. 7,5 proc, a bez pracy będzie 1,3 mln osób, to zaś przełoży się na większą liczbę uprawnionych do tego świadczenia.
– Wprawdzie na razie nie obserwujemy, aby znacząco zwiększyła się liczba osób rejestrujących się jako bezrobotne, ale to może się już wkrótce zmienić. Kończy się wsparcie przyznawane w ramach tarcz antykryzysowych, które chroniły miejsca pracy. Nie wiadomo też, jak dalej rozwinie się sytuacja związana z epidemią – mówi Jerzy Kędziora, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Chorzowie.
Potencjalnie większa liczba osób wymagających aktywizacji zawodowej powoduje, że w 2021 r. zwiększona będzie też pula środków przeznaczona na instrumenty wsparcia zatrudnienia, takie jak: staże, szkolenia, bony, dotacje na uruchomienie działalności gospodarczej oraz doposażenia stanowisk pracy. Samorządy otrzymają na nie 3,3 mld zł (o 1 mld zł więcej niż w 2020 r.).
– Oczywiście będzie cieszyć nas każdy wzrost pieniędzy na aktywizację. Jednak nasze doświadczenia po tym, jak wznowiliśmy nabory wniosków, pokazują, że zainteresowanie np. stażami czy dotacjami na własny biznes nie jest duże. Obawiam się, że podobnie może być w przyszłym roku – wskazuje Sylwia Tokarska, dyrektor PUP w Kwidzynie.
W 2021 r. zwiększy się ponadto kwota przewidziana na Krajowy Fundusz Szkoleniowy (KFS), z którego firmy mogą pokryć koszty kształcenia pracowników potrzebujących podniesienia kwalifikacji zawodowych lub uzyskania nowych kompetencji. Powiaty będą miały do rozdysponowania prawie 260 mln zł, podczas gdy w tym roku jest to 246 mln zł.
– W tym akurat przypadku nie powinno być problemów z wydaniem pieniędzy, bo pracodawcy zawsze chętnie występują po wsparcie z KFS – podkreśla Sylwia Tokarska.

Pozytywne zaskoczenie

Co ciekawe plan finansowy FP na 2021 r. nie przewiduje w ogóle pokrywania kosztów specjalizacji oraz staży lekarzy, dentystów, pielęgniarek i położnych. Jest to tyle zaskakujące, że od 2009 r. ta pozycja zawsze znajdowała się w budżecie funduszu – z wyjątkiem 2019 r. kiedy za kształcenie medyków zapłacił Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Co więcej był to dość wysoki wydatek, bo tylko w tym roku staże i specjalizacje pochłonęły 2,2 mld zł.
Jednocześnie taka praktyka postępowania ze strony kolejnych rządów budziła wielokrotnie sprzeciw Rady Dialogu Społecznej oraz Rady Rynku Pracy, które krytykowały wykorzystanie pieniędzy FP na cele niezwiązane z tym, czemu ma służyć ten fundusz, czyli przeciwdziałaniem bezrobociu i wspieraniu pracodawców w tworzeniu nowych miejsc pracy.
– Jest to decyzja, której nikt się raczej nie spodziewał, niemniej spowoduje ona, że struktura wydatków FP będzie bardziej odpowiadać jego podstawowej roli – uważa Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Również Arkadiusz Pączka z Pracodawców RP jest pozytywnie zaskoczony brakiem uwzględnienia w planie finansowym FP kosztów staży i specjalizacji
– Oby nie było to jednorazowa decyzja, tylko stałe usunięcie tego wydatku z FP – dodaje.

Żonglowanie składką

Kolejną pozycją w planie finansowym funduszu są jego przychody, na które składają się głównie wpływy z obowiązkowej składki oraz środki UE. W 2021 r. mają one wynosić 7 mld zł, w tym 5,7 mld zł z tytułu składki oraz 1 mld zł pieniędzy unijnych. Jest to więc duży spadek, bo aż o 46 proc. w porównaniu do tego roku (tegoroczne wpływy FP mają sięgnąć 13 mld zł, a z samej składki ma to być 12,1 mld zł).
Takie obniżenie przychodów jest efektem zmiany, jaka ma nastąpić w wysokości należności odprowadzanej na FP. Od 2019 r. jest bowiem tak, że wcześniejsze 2,45 proc. składki jest dzielone pomiędzy FP oraz Fundusz Solidarnościowy (FS). Jednak do tej pory większa część trafiała właśnie na FP (w 2019 r. – 2,3 proc., w 2020 – 2 proc.). Natomiast w przyszłym roku będzie to zaledwie 1 proc.
– Jest to okradanie FP z pieniędzy i dokładanie ich FS, który choć pierwotnie miał służyć wsparciu osób niepełnosprawnych, otrzymał nowe zadania wypłaty 13. emerytury i potrzebne są na to dodatkowe środki – komentuje Monika Fedorczuk z Konfederacji Lewiatan.
Dodaje, że jest to bardzo krótkowzroczna polityka. Wprawdzie teraz liczba pracujących osób utrzymuje się na stabilnym poziomie, co gwarantuje wysokie wpływy ze składki, ale sytuacja może się pogorszyć wraz z nadejściem kryzysu, kiedy spadną przychody, a jednocześnie będzie trzeba zwiększać wydatki na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.
– Wychodzi na to, że wraz z wykreśleniem finansowania staży i specjalizacji rząd wcale nie zamierza rezygnować z uszczuplania środków gromadzonych na FP, tym razem po to, aby znaleźć pieniądze na realizację swoich obietnic socjalnych – stwierdza Arkadiusz Pączka.