Przepisy tarczy antykryzysowej były pisane w wielkim pośpiechu, co trochę usprawiedliwia ustawodawcę. Ale tylko trochę… Ich jakość pozostawia bowiem wiele do życzenia, nawet uwzględniając tempo legislacyjnych prac. Chaos powiększają sprzeczne i zmieniające się co chwila interpretacje. Jedna z nich dotyczy wypłaty wynagrodzenia przed otrzymaniem dofinansowania.
Zauważmy przy tym, że prawo tworzy przede wszystkim parlament (przynajmniej, jeżeli chodzi o ustawy). Ale jest też inna koncepcja – prawo tworzy pani Kinga i pan Kuba, od których decyzji zależą nasze prawa i obowiązki. To od ich urzędniczych wyborów zależy bowiem, czy uda nam się załatwić sprawę, czy też odejdziemy z kwitkiem. Oczywiście urzędnicy działają na podstawie wytycznych. I nie tylko wytycznych – czasem prawo tworzy… producent oprogramowania! Niejednokrotnie można usłyszeć to sakramentalne „system mi tego nie przepuści”. Dobrze napisane prawo nie wymaga tłumaczenia (clara non sunt interpretanda, jak mawiali Rzymianie). Przepisy tarczy antykryzysowej są jednak nie bardzo „clara” i wymagają wyjaśnień.
I tu wielką rolę odgrywają właśnie wytyczne. W Unii Europejskiej mamy rozporządzenie i komentarz, jak należy interpretować jego przepisy. W Polsce mamy ustawę i panią Kingę lub pana Kubę, którzy rozpatrują nasz wniosek. Jeżeli jest to wniosek dotyczący tarczy antykryzysowej, to szczerze im współczuję. Muszą bowiem podejmować ścisłe decyzje w oparciu o nieścisłe przepisy i w efekcie są między młotem a kowadłem. Albo pretensje będzie miał petent, albo przełożony. Dlatego też urzędnik chce się zabezpieczyć i prosi o wytyczne. W teorii nie są to przepisy. W praktyce są one stosowane w pierwszej kolejności, nawet jeśli pozostają w sprzeczności z ustawą, a więc – w ujęciu praktycznym – tworzą prawo. W wielu przypadkach wytyczne mają charakter oficjalnych informacji uzupełniających, często podanych do powszechnej wiadomości, np. w Biuletynie Informacji Publicznej. Zdarza się jednak, że wytyczne mają charakter wewnętrzny – nie są dostępne dla ogółu, a petent dowiaduje się o nich, załatwiając daną sprawę i dziwiąc się, że w ustawie jest inaczej.
Tarcza antykryzysowa (ustawa z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, Dz.U. poz. 374; ost.zm. Dz.U. poz. 695) to ustawa napisana w kiepski sposób, zarówno od strony formalnej (chaotycznie poukładane przepisy ponumerowane w koszmarny sposób – np. art. 15-15zzzzzx), jak i merytorycznej (nieprecyzyjne pojęcia i zasady). Wprowadza ona jednak wiele rozwiązań pozwalających łagodniej przejść przez kryzys. Jest to więc akt prawny ważny dla milionów Polaków. Jedną z możliwości jest uzyskanie dofinansowań do wynagrodzeń pracowniczych. Możliwe jest przy tym otrzymanie świadczenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (art. 15g) lub od starosty (art. 15 zzb). W obu przypadkach trzeba złożyć wniosek. Przy czym dofinansowanie z FGŚP przysługuje przez łączny okres trzech miesięcy, przypadających od miesiąca złożenia wniosku (art. 15g ust. 16). Z kolei w przypadku dofinansowania od starosty może być ono przyznane mikro-, małym oraz średnim przedsiębiorcom na okres nie dłuższy niż trzy miesiące, przypadające od miesiąca złożenia wniosku (art. 15zzb ust. 5).
Innymi słowy w obu przypadkach dofinansowanie do wynagrodzeń kwietniowych można było uzyskać, składając wniosek w kwietniu, nawet jeśli był to ostatni dzień tego miesiąca. Procedura przyznania środków chwilę trwa [w Warszawie nawet miesiąc – red.]. Tymczasem w wielu firmach w międzyczasie upływał termin wypłaty pensji. Pojawiło się zatem pytanie, czy pracodawca może wypłacić wynagrodzenia przed otrzymaniem dofinansowania bez ryzyka jego utraty?
Od razu podkreślmy, że przepisy nic nie mówią na ten temat. I bynajmniej nie zawierają w tym zakresie warunków dla uzyskania dotacji. Jakież więc było zdziwienie firm, które złożyły wniosek o dofinansowanie wynagrodzeń pracowników za kwiecień i pod koniec ubiegłego miesiąca w wojewódzkich i powiatowych urzędach pracy uzyskiwały informację, że dokonanie przez nie wypłat tych wynagrodzeń (czy to do 30 kwietnia, czy do 10 maja) przed uzyskaniem dofinansowania z WUP/PUP pozbawi je możliwości jego otrzymania za ten miesiąc. Bez odpowiedzi pozostawały natomiast pytania o skutki przekroczenia kodeksowych terminów wypłaty pensji, które powstaną w wyniku oczekiwania na dofinansowanie. Dla przypomnienia: na mocy art. 282 par. 1 pkt 1 kodeksu pracy: „Kto, wbrew obowiązkowi, nie wypłaca w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia przysługującego pracownikowi albo uprawnionemu do tego świadczenia członkowi rodziny pracownika, wysokość tego wynagrodzenia lub świadczenia bezpodstawnie obniża albo dokonuje bezpodstawnych potrąceń, podlega karze grzywny od 1000 zł do 30 000 zł”.
W efekcie pracodawcy stanęli przed dylematem. Albo opóźnić wynagrodzenia i zaryzykować grzywnę oraz wypłacić odsetki, albo wypłacić pensje w obowiązującym ich terminie i zaryzykować utratę dofinansowania. Cofnięcie dotacji mogłoby zaś oznaczać, że pracodawca musiałby m.in.:
a. ponownie złożyć wniosek o dofinansowanie (przysługujące od kolejnego miesiąca),
b. ponownie zawierać porozumienia o obniżeniu etatu lub wprowadzeniu przestoju, co przy wymaganej akceptacji strony społecznej w zakładach pracy może okazać się co najmniej utrudnione (nastąpi przesunięcie okresu przestoju lub okresu stosowania obniżonego wymiaru etatu),
c. ponownie ustalać wynagrodzenie stanowiące podstawę dofinansowania (które może być teraz niższe, bo wskazuje się je z miesiąca poprzedzającego złożenie wniosku, co jest niekorzystne dla pracodawcy).
Na całe szczęście majówka spowodowała powrót zdrowego rozsądku – urzędy najwyraźniej otrzymały nowe wytyczne, bo obecnie wiele z nich zajmuje stanowisko, że wypłata wynagrodzenia powinna nastąpić w obowiązującym terminie bez ryzyka utraty dofinansowania (przepisy oczywiście nie uległy zmianie!). Bazujemy na niejasnych wytycznych i informacjach telefonicznych, z których wynika, że wczoraj nie można było wypłacać, dziś już można, a jutro jest zagadką…
Trzeba przy tym pamiętać, że pieniądze są oznaczone jedynie co do gatunku, to znaczy, że liczy się wyłącznie kwota, a nie konkretne banknoty (inaczej przy pieniądzach kolekcjonerskich). Celem ustawy była pomoc pracodawcom w czasie epidemii, a nie zapewnianie środków na wypłaty. Dlatego też należy opowiedzieć się za możliwością dokonania wypłat przed otrzymaniem dofinansowania.
Całego stresu można było uniknąć, lepiej redagując przepisy. Nic nie stało też na przeszkodzie, żeby resort pracy wydał oficjalny komunikat w tej sprawie i wyjaśnił temat. I wciąż może to zrobić! Trzymajmy kciuki, żeby tak się stało.
Paweł Ziółkowski, specjalista w zakresie prawa pracy i podatków