Liczba etatów zmalała, ale płace nadal szybko rosną. W efekcie wśród Polaków utrzymuje się wysoki poziom optymizmu konsumenckiego.
Dla części ekonomistów środowe dane Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące krajowego rynku pracy okazały się rozczarowaniem. W sierpniu zatrudnienie było o 2,6 proc. wyższe niż rok wcześniej. Oczekiwano wzrostu o 2,7 proc.
DGP
„Sama skala tego wyhamowania nie jest duża, jednak niepokojąco wygląda liczba etatów, która skurczyła się o 7,6 tys. i jak na tę porę roku odbiega od normy. Rodzi się obawa, że przedsiębiorcy w świetle rosnących kosztów pracy jeszcze bardziej ograniczać będą tworzenie nowych miejsc pracy” – napisała w komentarzu do danych Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
„W naszej ocenie tendencja będzie kontynuowana w kolejnych miesiącach, co jest związane m.in. z osłabieniem popytu na pracę. Liczba wolnych etatów raportowanych przez firmy do GUS zmniejszyła się o 7,8 proc. w II kwartale. Uważamy, że podobna tendencja utrzymywać się będzie również w kolejnych raportach” – wskazuje Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku Śląskiego.
Zdaniem Piotra Bartkiewicza, analityka mBanku, nie ma obaw, że słabsze od oczekiwań dane przełożą się na postrzeganie rynku pracy przez Polaków. – Łączna liczba zatrudnionych nie będzie miała na to wpływu. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego znaczenie miałby raczej spadek szans na znalezienie nowej pracy albo wzrost ryzyka utraty dotychczasowej – tłumaczy ekspert.
Sytuację na rynku pracy Polacy oceniają nieco mniej optymistycznie niż wiosną czy w pierwszej połowie minionego roku. Oceny nadal są jednak zdecydowanie lepsze niż w latach poprzednich. Co miesiąc w ramach badań koniunktury konsumenckiej GUS pyta ankietowanych o ich przewidywania dotyczące poziomu bezrobocia w perspektywie najbliższego roku. I nadal ankieterzy częściej słyszą, że będzie ono spadać niż rosnąć. We wrześniu (wczoraj zostały opublikowane dane na ten temat) optymistów było o 10 pkt proc. więcej niż pesymistów.
Według analityków jednym z powodów, dla których firmy nie będą chciały zwiększać zatrudnienia, są rządowe zapowiedzi dotyczące podwyżek płacy minimalnej i likwidacji tzw. 30-krotności w składkach emerytalnych. Jedno i drugie skończy się wyraźnie wyższymi kosztami pracy. Ale Polaków to nie martwi.
„Wyniki badania koniunktury konsumenckiej we wrześniu (ankiety w dniach 2–11 września) mogą już częściowo odzwierciedlać reakcję konsumentów na zapowiedź zmian minimalnego wynagrodzenia. Bieżący wskaźnik ufności ustanowił kolejne historyczne maksimum, a wyprzedzający wskaźnik był na drugim najwyższym w historii poziomie. Utwierdza nas to w przekonaniu, że konsumpcja ponownie przyspieszyła w III kw. i w II półroczu będzie rosnąć średnio w tempie 5 proc. w skali roku” – podkreślają ekonomiści PKO BP.
Rekordowe są we wrześniu wskazania dotyczące „obecnego dokonywania ważniejszych zakupów”, a także zmiany ogólnej sytuacji ekonomicznej w ostatnich 12 miesiącach.
Optymizmowi sprzyja wzrost płac. W sierpniu średnia w sektorze przedsiębiorstw była o 6,8 proc. wyższa niż rok wcześniej. Wzrost realny, czyli z poprawką na inflację, wyniósł 3,8 proc. Nominalnie przeciętne wynagrodzenie, które wyniosło w sierpniu 5125,26 zł, urosło w ciągu roku o prawie 327 zł. Realnie wzrost nie przekroczył 190 zł.
Nawet gdyby w kolejnych miesiącach tego roku firmom udało się ograniczyć wzrost wydatków na płace, to kilkunastoprocentowa podwyżka płacy minimalnej zapowiedziana przez rząd w przyszłym roku wyraźnie odbije się na danych o wynagrodzeniach. „Ogłoszona podwyżka płacy minimalnej może przełożyć się na przyspieszenie wzrostu wynagrodzeń w przyszłym roku w kierunku 8,5–9 proc. w skali roku” – ocenia PKO BP.