Do końca roku operatorzy wózków widłowych, którzy uzyskali uprawnienia przed 2004 r., będą musieli zdać egzamin w Urzędzie Dozoru Technicznego. W przeciwnym razie stracą możliwość wykonywania tego typu zawodu.
To efekt rozporządzenia ministra rozwoju i finansów w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy użytkowaniu wózków jezdniowych z napędem silnikowym (Dz.U. z 2018 r. poz. 47), które weszło w życie 10 sierpnia. Zgodnie z par. 18 imienne zezwolenia do obsługi wózka widłowego, które są wydawane przez pracodawcę i ważne są na terenie zakładu pracy, wydane przed 31 grudnia 2004 r. tracą ważność 31 grudnia 2019 r.
Z kolei do końca przyszłego roku stracą ważność zezwolenia wydane przed końcem 2014 r. Natomiast na mocy dokumentów wydanych po 1 stycznia 2015 r. operatorzy wózków widłowych będą mogli legalnie pracować nie później niż do 31 grudnia 2021 r.
Przy czym dotyczy to tylko tych osób, które przynajmniej do końca roku będą pracować w tej samej firmie. Przy zmianie pracodawcy zezwolenie imienne traci ważność. Jednak w odróżnieniu od lat ubiegłych kolejny pracodawca nie będzie już mógł wystawić nowego pozwolenia, tylko trzeba będzie zdobyć zaświadczenie kwalifikacyjne do obsługi wózków jezdniowych w UDT.
Kontrowersje budzi fakt, że wydawane przez pracodawców zezwolenia były bezterminowe. I teraz osoby, które mają nawet 30 lat doświadczenia, będą musiały ponownie zdać egzamin, tym razem w UDT. Na internetowych forach i w portalach społecznościowych zawrzało. „Mam uprawnienia od 1989 r. Pracuję wózkiem 30 lat po 8 godzin dziennie i pytam, czy instruktor ma większe doświadczenie. To ja powinienem go szkolić” – tego typu postów są dziesiątki.
Jednak, jak przekonuje Maciej Zagrobelny, rzecznik prasowy UDT, z pozwoleniami wydawanymi przez pracodawców bywa różnie. – Pracodawca wystawia zaświadczenie nowemu pracownikowi po krótkim przeszkoleniu. Mamy świadomość tego, że zdarzały się przy tym różne nieprawidłowości. Jeśli w interesie pracodawcy było szybkie wydanie dokumentu nawet osobie zupełnie niedoświadczonej, to było ono wydawane nawet z dnia na dzień. Niestety potem te nieprawidłowości były w jakiejś mierze odzwierciedlane w statystykach wypadków. Bo te najczęściej zdarzają się wśród operatorów z imiennymi zaświadczeniami od pracodawców – tłumaczy Maciej Zagrobelny.
Dlatego ustawodawca zdecydował się na powierzenie nadzorowania całego tego systemu przyznawania uprawnień jednej niezależnej instytucji, by ograniczyć ryzyko wydawania zezwoleń np. bez szkolenia.
Urząd Dozoru Technicznego nie dysponuje danymi na temat liczby operatorów wózków zagrożonych wygaśnięciem uprawnień, ale faktem jest, że już teraz w całej Polsce egzaminowanych jest od kilkuset do nawet tysiąca osób dziennie (w tej grupie są nie tylko operatorzy wózków widłowych, ale też innych urządzeń, m.in. żurawi czy innych urządzeń transportu bliskiego).
– Zalecamy nie zostawiać tej kwestii na ostatnią chwilę, bo jeśli kilka tysięcy osób będzie chciało zdobyć uprawnienia w grudniu, to może się okazać, że nie uda się wszystkich przeegzaminować przed nowym rokiem. Trzeba mieć to na uwadze, że czas oczekiwania na wydanie dokumentu potwierdzającego uzyskanie kwalifikacji również wynosi około dwóch, a nawet trzech tygodni – dodaje rzecznik UDT.
1 tys. nawet tyle osób dziennie przystępuje obecnie do egzaminów na operatorów żurawi, wózków widłowych i innych urządzeń transportu bliskiego
Etap legislacyjny
Rozporządzenie weszło w życie 10 sierpnia 2019 r.